12/03/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Lechia z kolejną zmarnowaną szansą. Utrzymanie się oddala

3 min read

fot. Marek Suchwałko

W ramach spotkania 24. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lechia podjęła na własnym boisku Górnik Zabrze. Goście zwyciężyli 1:2, fundując podopiecznym Johna Carvera trzecią z rzędu porażkę. Sytuacja w Gdańsku staje się coraz mniej komfortowa.

Do niedzielnego spotkania Lechia przystępowała, zajmując 17. miejsce w PKO BP Ekstraklasie. Zwycięstwo z ósmym w lidze Górnikiem mogło ją jednak wywindować ze strefy spadkowej. Walnie przyczynił się do tego wynik meczu w Katowicach, gdzie Zagłębie Lubin poniosło porażkę. Biało-Zieloni mieli więc dobrą okazję aby nie tylko odbudować się po dwóch porażkach z rzędu, ale i wydostać się z ligowego dna. Tym bardziej, że zabrzanie na wiosnę nie zachwycali, zdobywając zaledwie 4 punkty w 5 spotkaniach.  

Niezły początek  

Od pierwszej minuty wysoko zaczęła Lechia. Gdańszczanie próbowali kilkukrotnie uruchomić Tomasa Bobcka podaniami z głębi pola. Aktywnie do akcji podłączał się Anton Tsarenko. Swoją przewagę Biało-Zieloni zaznaczyli w 15. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego groźnie strzelał słowacki napastnik. Na posterunku był jednak Filip Majchrowicz. Tak naprawdę aż do 20. minuty w zasadzie nie oglądaliśmy Górnika przy piłce.

fot. Marek Suchwałko

Od tego momentu Lechia nieco spuściła z tonu i spotkanie się wyrównało. W 35. minucie dobrze lewą stroną zabrał się Tomasz Wójtowicz, następnie piłka trafiła pod nogi Bohdana Vjunnyka, który został jednak sfaulowany przez defensorów gości. Do jedenastki poszedł Camilo Mena. W tym starciu górą okazał się Majchrowicz i wynik się nie zmienił. Golkiper Górnika nie miał jednak nic do powiedzenia w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy precyzyjnym strzałem pokonał go Rifet Kapić. Do szatni gospodarze zeszli więc z jednobramkowym prowadzeniem.

Bezradność gospodarzy 

Druga połowa rozpoczęła się od bardzo szybkiego wyrównania. Stało się to za sprawą bramki Lukasa Podolskiego. Chwilę później byliśmy świadkami kontrowersji, kiedy to Erik Janza zagrał nogą do własnego bramkarza a ten złapał piłkę w ręce. Lechii należał się w tej sytuacji pośredni rzut wolny, jednak sędzia Bartosz Frankowski, z sobie tylko znanych powodów, postanowił nie używać gwizdka. Niecały kwadrans po golu na 1:1, przyjezdni wyszli na prowadzenie. Dobrą kontrę Górnika zwieńczył wspomniany Janza, który ładnie przymierzył po długim słupku i z okolic linii pola karnego pokonał Bohdana Sarnawskiego.

W 68. minucie blisko podwyższenia prowadzenia był Podolski, jednak jego strzał na pustą bramkę zatrzymał się na słupku. W następnych minutach dogodne okazje do wyrównania marnowali Mena i Bobcek. Lechia wciąż próbowała, jednak goście z Zabrza kontrolowali to spotkanie i nie pozwalali jej na zbyt wiele. Sporo było także przerw w grze spowodowanych opieszałością prowadzącej drużyny. Ostatecznie rezultat nie uległ już zmianie i Lechia poniosła kolejną porażkę. 

Nie jest dobrze

Irytacji z osiągniętego rezultatu nie krył szkoleniowiec gospodarzy – Staliśmy się zespołem, który rozdaje prezenty przeciwnikom, podczas gdy my sami musimy ciężko pracować na nasze szanse. Jestem rozczarowany naszą pracą zespołową – przyznał Carver. Jeśli ktoś nie jest gotowy na walkę o utrzymanie to może się spakować. Ja jestem gotowy – dodał Anglik. Za tydzień Lechia uda się na trudny wyjazd do Radomia na spotkanie z Radomiakiem. Będzie to ostatni mecz przed przerwą na kadrę, po której do Gdańska przyjedzie Jagiellonia Białystok. W najbliższym czasie nie będzie więc łatwo o punkty, zatem tym bardziej w Gdańsku mogą żałować ostatnich porażek.