Jak Świątek zdobyła kolejny wielkoszlemowy tytuł?

Foto: Getty

Iga Świątek w ćwierćfinale US Open mierzyła się z Jessicą Pegulą. Światowa numer 1. pokonała Amerykankę 6:3, 7:6 (7:4) po zaciętym meczu, który trwał 1 godzinę i 53 minut. Łatwo nie było, zwłaszcza w drugim secie. To była gra pełna błędów z obu stron… Półfinał był równie zażarty, pokonała w nim Arynę Sabalenkę 2:6, 6:1, 6:4. Paradoksalnie, najłatwiejszy był finał, w którym rywalką Świątek była Ons Jabeur – 6:2, 7:6 (7:4).

Ćwierćfinał

1 set

Już początek pokazał, że Idze nie będzie łatwo. Pierwszy gem trwał aż 8 minut! Polsce ostatecznie udało się go wygrać.

Tomasz Wiktorowski, trener Igi, nie był jednak zadowolony. W grze 21-latki było widać dużo niedokładności, której nie mogła wyeliminować tak naprawdę do końca meczu. W następnym gemie Jessica Pegula skorzystała z prezentów i wygrała swój gem serwisowy.

Kolejny gem był bez historii. Świątek gładko obroniła przewagę serwisu. Po chwili to samo zrobiła 28-letnia Amerykanka. 2-2.

W 5 gemie Polka została szybko przełamana.

W następnej partii zapowiadało się na wyjście na większe prowadzenie 28-latki, ale zaczęła popełniać niezrozumiałe błędy, a wynik znowu stał się remisowy. 3-3.

W jej grę ewidentnie wkradała się nerwowość, a to zaczęło dawać przewagę Polce — wyszła na prowadzenie 4-3. Gra Amerykanki kompletnie się posypała — po chwili było 5-3, a Świątek miała serwis na wygranie seta. 21-latce ostatecznie udało się go zamknąć w 38 minut.

2 set

Drugi set Świątek rozpoczęła najlepiej jak mogła — od przełamania. Lepiej być nie mogło. A może mogło? Swój serwis straciła na własne życzenie i było 1-1.

W następnym gemie zobaczyliśmy następne przełamanie! Już szóste w tym meczu. 2-1 dla Świątek.

Po szybkim gemie znowu doszło do przełamania, 2-2.

Foto: Getty

Następny gem był już dużo ciekawszy. Pegula prowadziła 30:0, zapowiadał się spokojnie wygrany gem. Iga doprowadziła jednak do gry na przewagi. To była gra nerwów, którą lepiej wytrzymała światowa rakieta nr. 8. 3-2 dla Amerykanki.

Polki nie wyprowadziło z równowagi ani przegramy gem, ani ostrzeżenie od sędziego i szybko wygrała swoje podanie. Remis 3-3.

Jessica Pegula w gemie numer 7 znowu straciła swoje podanie, do tego cierpliwość, gdy po ostatniej piłce wyrzuciła ją w trybuny (i zarobiła za to ostrzeżenie). 4-3 dla Igi Świątek. Wydawało się, że po przełamaniu 21-latka jest na autostradzie do zwycięstwa. Nic bardziej mylnego. Jej serwis znowu nie funkcjonował jak powinien i nie sprawiał żadnego kłopotu Amerykance. 4-4.

W następnym gemie absurdalna już liczba przełamań znowu się zwiększyła. Idze w wygraniu seta pomogła.. siatka, od której odbicie piłki kompletnie zmyliło jej rywalkę w ostatniej piłce podczas emocjonującej gry na przewagi.

Świątek po 87 minutach serwowała na wygranie meczu. Niestety Pegula w newralgicznym momencie zaczęła grać znakomicie i obroniła się. 5-5.

W następnym gemie wydawało się, że to Pegula wygra swoje podanie. Zwłaszcza, że było już 40:15! Świątek wspaniale odwróciła losy gema i znowu miała serwować po zwycięstwo.

I znowu się nie udało… Pegula pod presją grała fenomenalnie i doprowadziła do tie-breaka. 10 przełamań w jednym secie. Coś niesamowitego!

W tie-breaku panie oddawały swoje serwisy do stanu 2-2, kiedy Polka wysunęła się na 2-punktowe prowadzenie. Prowadzenia nie oddała już do końca, wygrała 7-5, a cały mecz po godzinie i 53 minutach.

Półfinał

W półfinale Iga zmierzyła się z Aryną Sabalenką. Prawdę mówiąc, po pierwszym secie, nie wierzyłem w awans 21-latki do finału. Sabalenka dominowała, a Świątek nie mogła złapać swojego rytmu gry. Przegrała 2:6. Wszystko zmieniło się po przerwie toaletowej między 1 a 2 setem.

Foto: Getty

2 część gry była kompletną demolką w wykonaniu najlepszej tenisistki świata. Wygrała go aż 6-1! Sabalenka zdołała wygrać tylko jeden gem, w którym serwowała.

Po czymś takim, mało która tenisistka by się podniosła. Sabalenka udowodniła jednak, że należy do światowej czołówki.

3 set był niesamowicie zażarty. Sabalenka wygrała swój gem serwisowy, a potem przełamała Świątek. Było 0-2, ale Świątek wygrała swój gem serwisowy. W gemie numer 4 Sabalenka miała punkt na drugie przełamanie, ale ostatecznie zrobiło się 2-2.

Gem numer 5 24-latka wygrała dość gładko. Następny to prawdziwa tenisowa batalia, w której Białorusinka również okazała się lepsza. Zrobiło się 2-4, a Świątek była w dużych opałach. Pokazała jednak, dlaczego aktualnie jest najlepszą tenisistką świata. Wygrała następne 4 gemy i seta, 6:4.

Finał

Foto: Getty

W finale Polka mierzyła się z Tunezyjką, Ons Jabeur. Spodziewano się kolejnej bitwy na Artur Ashe Stadium. Tunezyjka w 1 secie nie stanowiła jednak zbyt wielkiej przeszkody dla Igi, która grała bezbłędnie (w przeciwieństwie do rywalki). 21-latka wygrała pierwszego seta 6:2. Wydawało się, że Świątek szybko zakończy finał. Wkradły się jednak nerwy i niedokładność.

Grały na tyle równo, że do rozstrzygnięcia 2 seta był potrzebny tie-break. W nim Polka prowadziła od początku i ostatecznie wygrała 7-4.

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

11 + dwanaście =