Magia futbolu? Przeminęła z wiatrem
3 min readCzas, gdy piłka nożna była czymś więcej niż drukarnią pieniędzy. Moment, kiedy rywalizacja sportowa była ważniejsza od układów i interesów. Dzień, w którym nie kojarzyliśmy futbolu z przekrętami. Całkiem smutny wstęp do równie ponurej rzeczywistości piłkarskiego świata.
W rolach głównych FIFA i UEFA – iście mafijne organizacje, dla nich sport przerodził się w biznes. Prosty przykład – jak wytłumaczyć mistrzostwa świata w Katarze? Małe państewko, położone pośrodku niczego, z piłką nożną ma tyle wspólnego, co osoba niepijąca z alkoholem. Ale przecież to żadna przeszkoda. Najważniejsze, że w kraju o wielkości województwa świętokrzyskiego zgadza się kasa. To nic, że nigdy nie grali na turnieju tej rangi. A w muzeum sportu nie ma praktycznie niczego związanego z katarskimi osiągnięciami – zobaczymy za to Złotą Piłkę Leo Messiego albo buty, w których Pele grał ponad pół wieku temu. Kto bogatemu zabroni?
No ale stało się, ludzie to jakoś przełknęli. Aż do momentu, gdy na jaw wyszła katarska myśl inżynierska. „Po trupach do celu”. I to dosłownie. Tysiące robotników zginęło podczas budowy infrastruktury na nadchodzący mundial. Bo kogo obchodzą jacyś biedni Pakistańczycy, niech tyrają za grosze, a co z nimi będzie to sprawa drugorzędna. Grunt, że FIFA zapewne przytuliła niezłą sumkę. Jak brzmiały te slogany? „Respekt” i „nie dla rasizmu”? Całkiem ciekawe, trąci hipokryzją. Nawet przez myśl im nie przeszło, by odebrać szejkom prawa do organizacji turnieju.
A propos mistrzostw świata, na następnych wystąpi 48, zamiast 32 drużyn. Można pomyśleć – fajnie, więcej zespołów, ułatwiona droga do awansu. Tylko że mundial jest najbardziej prestiżową imprezą piłkarską na świecie. Zdobycie pucharu świata okazało się dla wielu znakomitych zawodników granicą nie do przekroczenia. Nawet sam udział w turnieju to dla znacznej części kadr spełnienie marzeń, możliwość gry w elitarnym gronie. Zmiana kontrowersyjna, bo wraz z nią może spaść poziom sportowy. Będzie więcej reprezentacji, zatem więcej meczów. Co za tym idzie, rozgrywki przyciągną większą liczbę kibiców. I to na co wszyscy czekają – więcej pieniędzy dla gangu Gianniego Infantino.
To nie tak, że bojkotuję nowe pomysły. Kto wie, czy ta formuła się nie sprawdzi? Chcę tylko nawiązać do zeszłorocznego pomysłu dotyczącego Superligi. Miała ona skupiać najlepsze europejskie kluby. Coś w stylu NBA. Pomysłodawcami projektu były osoby ściśle niezwiązane z FIFA i UEFA, chociażby prezes Realu Madryt – Florentino Perez. Właśnie przez to plan nie wypalił, liga upadła po zaledwie kilkudziesięciu godzinach. Wówczas dało się odczuć, że przedsięwzięcie nie spodobało się opinii publicznej. Wydaje mi się jednak, że szybki upadek był spowodowany presją ze strony, jakże przeze mnie uwielbianych, międzynarodowych federacji piłkarskich. Grozili karami, wykluczeniem ze wszelkich rozgrywek i co tylko się dało, by wybić im z głowy ten durny pomysł! No tak, konkurencja nie jest mile widziana, więc szybko sprowadzili ją do parteru. Słupki muszą iść w górę, dochody nie mogą spaść.
Sport z tak piękną historią, uwielbiany na całym świecie, najbardziej popularny. Dla tych przy stołkach liczą się jednak tylko interesy. Portfel musi być gruby. Widać jak na dłoni, że piłka nożna ma już niewiele wspólnego z tym, czego świadkami byliśmy jakiś czas temu. Gdzie podziała się magia futbolu? Została zadeptana i zakopana przez szczęśliwych i obłowionych włodarzy. A niby pieniądze szczęścia nie dają.