18/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

„Najważniejszy jest temat, droga potem układa się sama” – Relacja ze spotkania autorskiego z Jackiem Hugo–Baderem

6 min read

Jacek Hugo-Bader to wybitny reporter, który w środę, 19 stycznia, gościł na UG. Autor kilku książek dzielił się z uczestnikami spotkania historiami, które spotkały go podczas pisania jego ostatniej pozycji „Szamańskiej Choroby”. Czego dokładnie mogliśmy dowiedzieć się na spotkaniu z autorem? 

W środę, 19 stycznia odbyło się spotkanie autorskie z reporterem z prawdziwego zdarzenia – Panem Jackiem Hugo-Baderem. Dotyczyło ono książki wydanej w 2020 pod zagadkowym tytułem „Szamańska Choroba”. Odbyło się ono na wydziale Filologicznym Uniwersytetu Gdańskiego. Organizatorem spotkania było Akademickie Centrum Kultury Uniwersytetu Gdańskiego „Alternator”, znane ze swoich dotychczasowych, szeroko zakrojonych projektów kulturowych.

Sala zaczęła się konsekwentnie zapełniać na około 20 minut przed 18 – wyznaczoną godziną. Spotkania takie jak to, są żywym, namacalnym przykładem tęsknoty ludzi za obcowaniem z jakąkolwiek żywą formą kultury. W pandemii, spotkania autorskie, choć dużo bardziej dostępne, były ogołocone z tego, co w nich najważniejsze – spontanicznej, ludzkiej interakcji między autorem, a odbiorcami. Z tego powodu w krótkim czasie aula stała się całkowicie pełna. Rozglądając się po bogatej w swojej różnorodności masie słuchaczy, można było zobaczyć, jak zróżnicowany był jej przekrój wieku. Większość audytorium stanowiły osoby dojrzałe – tego można było się spodziewać. Ale na to, że na spotkanie autorskie dotyczące książki z pogranicza podróżnictwa i literatury faktu przyjdą ludzie wyraźnie młodzi: licealiści i studenci, oraz całe rodziny – swoich i tak nikłych studenckich funduszy bym nie postawił. A jednak.

Nigdy nie miałem styczności z wytworami kultury Pana Badera. Naraziłem się przez to na kilka nieprzychylnych spojrzeń. Niemniej uważam, że zaznaczenie tego, iż opis wydarzenia wychodzi spod rąk laika, który nazwiska „Bader” nie słyszał nigdy, jest konieczny. Z jednej strony można powiedzieć, że to dobrze – świeży ogląd na pewne kwestie lub osoby bywa nieoceniony. Z drugiej – po wysłuchaniu opowieści Jacka Badera, poznaniu fragmentu jego życia i historii, do których dotarł – jest mi wstyd, że nazwisko to nigdy przedtem nie zostało przeze mnie zasłyszane. Pan Bader wywarł na mnie ogromne wrażenie (pomyślcie: skoro na mnie, który był zupełnie jałowy jeśli chodzi o dorobek autora, spotkanie wywarło tak duże wrażenie, jak niesamowitym przeżyciem musiało być dla kogoś zaznanego z jego twórczością.) O tym, jaki wpływ miało na mnie to spotkanie może świadczyć sam fakt, że artykuł ten piszę dokładnie tydzień po nim, a to dalej żywo wije mi się między myślami i zaprząta głowę.

Wystąpienie autorskie odbywało się w formie dialogu. Prowadzący – Pan Adam Majewski budował do dyskusji pewnego rodzaju tory – w postaci trafnych pytań, po których toczyła się z niesamowitą siłą odpowiedzi lokomotywa Pana Jacka Badera (Patrząc na długość tej „lokomotywy” – było to PKP cargo. Ale, co warto zaznaczyć, mimo długości swoich wypowiedzi, zaproszony gość potrafił zaciekawić słuchacza do tego stopnia, że całkowicie nie zwracało się na to uwagi). Już od pierwszych momentów spotkania dało się poznać, że jako widownia będziemy mieli do czynienia z postacią nietuzinkową. Energiczną, od której na kilometr bije pasja i chęć do przeżywania zjawisk, wydarzeń niezwykłych, a co dla nas ważniejsze – chęć do dzielenia się nimi z szerszą publiką. Z każdej wypowiedzi Badera kapała jego chęć do odkrywania świata we własnym zakresie. Kapała to słowo całkowicie w tym wypadku nieprzypadkowe. Pan Jacek opowiadał przykładowo, że kiedy tylko znalazł się wśród ziemi Syberii jedną z pierwszych jego myśli, było przetestowanie słynnego zjawiska zamarzania wyplutej śliny pod wpływem zimnego powietrza. Jednak przewrotny los spowodował, że podczas pierwszych dni jego pobytu na Sybirze było stosunkowo ciepło. Gdy tylko jednak temperatura spadła w okolice -40 stopni, co umożliwiło wykonanie takiego eksperymentu, Bader wybiegł na zewnątrz i zaczął pluć, testując coraz to nowsze kąty wypluwania, prędkości wylotowe, a nawet gęstość plwociny. Wszystkimi uwagami, dotyczącymi tego, co należy zrobić, żeby ślina naprawdę zamarzła w powietrzu, podzielił się z obecnymi na sali słuchaczami.

Okładka książki Jacka Hugo-Badera „Szamańska Choroba”

Bader na zadawane przez prowadzącego pytania odpowiadał w taki sposób, jak gdyby guślarz opowiadał jakąś tajemniczą historię. Wierzcie mi, że gdy Bader mówił – wszyscy na sali milczeli. Od najmłodszych po najstarszych. Setki oczu wbite właśnie w tę jedną osobę, dzielącą się z nimi jakąś fantastyczną historią, czy niebywałym przeżyciem, setki uszu jednakowo zasłuchane, skutkowały umysłami puszczającymi fantazję, wyświetlającymi projekcje o mistycznych Szamanach dalekiego wschodu. Skoro jesteśmy już przy Szamanach, a więc de facto głównej myśli całego wystąpienia, chciałbym przeznaczyć właśnie tej myśli parę zdań. Tak jak mówił na spotkaniu Bader – Szamanizm to rodzaj religii. Szamani – są czymś w rodzaju pośredników między światem duchów, a naszym. Wierzą, że życie jest drogą, która jest nam z góry pisana – my możemy nią tylko podążać. Pan Bader z zapałem opowiadał o czasie spędzonym wśród wschodnich zaklinaczy, o ich różnorodności. Umówmy się – Szaman, to w przekonaniu ludu osoba, którą należy darzyć ogromnym szacunkiem. Rzadko zdarza się przecież, żeby ktoś umiał wsłuchiwać się w głosy duchów przodków (każdy Szaman ma swojego ducha-przewodnika, który pomaga mu podejmować odpowiednie decyzje). Wachlarz działań szamanów jest niesamowicie bogaty: od leczenia chorób, przez pomoc w podjęciu ważnego życiowego wyboru, po poważne rytuały transplantologiczne oraz coś, o czym Bader opowiadał z prawdziwym strachem – zamianę dusz. Jak już powiedzieliśmy, Szamanem nie może zostać każdy. Żeby móc komunikować się z duchami, trzeba przejść przez niesamowicie dotkliwą „Szamańską Chorobę”. Według Pana Badera może ona przyjąć najróżniejsze postacie: ciężkiej choroby fizycznej, dotkliwego urazu psychicznego, traumy, choroby bliskiej osoby etc. Dopiero po przejściu tego stanu, podczas którego doświadcza się odczuć podobnych do tego, co przeżywają chorzy na schizofrenię, można stać się Szamanem. Często zdarza się, że adepci szamanizmu przed przejściem choroby prowadzili całkowicie normalne życia. Nierzadko Szamani to osoby wykształcone: prawnicy, lekarze, inżynierowie, księgowi. Bywa, że przejawy predysponujące do szamańskiej drogi życia wykazują już dzieci. Słyszą i widzą więcej niż ich rówieśnicy i rodzice. Psycholog lub inny lekarz w przypadkach szamańskiej choroby rozkłada ręce. Dopiero inny Szaman może zdiagnozować skłonności do Szamanizmu u drugiego człowieka. Co ciekawe, na Syberii praktyki szamańskie współistnieją z normalną zachodnią medycyną. Jedno dopełnia drugie. W swoich podróżach Jacek Hugo-Bader natrafił na parę: męża Szamana i jego żonę – praktykującą psycholog. Jeśli Szaman dostrzegał, że problem „wiernego”, który do niego przybył, miał podłoże psychologiczne, a nie duchowe – odsyłał delikwenta do swojej małżonki.

Pieczęć promocyjna książki z podpisem autora

Wszystkie podane tu przeze mnie informacje to tylko kropla w potoku faktów przekazywanych w porywający sposób przez zaproszonego gościa. Na koniec spotkania słuchacze mieli możliwość zadania pytań dziennikarzowi. Na wszystkie zadane pytania Pan Bader starał się odpowiedzieć. Nieustępliwa widownia starała się jednak niektórymi pytaniami wydobyć z dziennikarza, to co w jego profesji zupełnie nie leży. Jedna ze słuchających zapytała Pana Badera o istnienie dobra i zła. Z ciężkiej sytuacji wybrnął jednak odpowiadając, że zadaniem dziennikarza jest jak najlepiej opisać to, co się widziało, a interpretację tego pozostawić czytelnikowi. Po kilku wyczerpujących odpowiedziach widowni zostało umożliwione podejście po autograf autora. W swojej naiwności myślałem, że tylko nieliczni zdecydują się podejść do dziennikarza. Myliłem się jednak bardzo. Wkrótce pod podwyższeniem auli utworzyła się kolejka „fanów” pisarza. Z każdym stojącym w kolejce Pan Bader zamienił kilka zdań i złożył upragniony podpis w książce.

Jeżeli zaciekawił was temat eremitów z dalekiego wschodu, parających się wszystkim, co pozazmysłowe, którzy ezoterykę mają we krwi, zachęcam do lektury do książki „Szamańska Choroba”. Nie będziecie zawiedzeni!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

17 − dziewięć =