Niech się stanie światłość, o szwedzkim święcie św. Łucji
7 min readJest taki jeden wyjątkowy dzień w szwedzkim kalendarzu, gdy mroźną i ciemną skandynawską zimę przerywa ciepło i blask świec. To jedna z najważniejszych dat dla mieszkańców kraju Abby i Pippi Pończoszanki. Trzynasty dzień grudnia jest wspomnieniem św. Łucji, które od lat wpisane jest na stałe do szwedzkiego kalendarza.
Wszystkie domy pachną słodkimi szafranowymi wypiekami (lussekatter), świece ustawione w oknach rozjaśniają mrok ciepłym światłem, a wyjątkowe pieśni śpiewane przez całe rodziny rozbrzmiewają zarówno w małych wioskach, jak i dużych miastach. Śnieg przestaje wówczas być uciążliwy, a zaczyna sprawiać, że świat kolorowych domków, tysiąca jezior, gęstych lasów oraz zorzy polarnej, staje się niesamowicie przytulny. Miłość zjednoczonych rodzin rozgrzewa serca, a wspólne kolędowanie – porusza duszę. Jakiż ból odczuwać muszą jednak mieszkańcy Szwecji, gdy drugi rok z rzędu ich wyjątkowe święto światła zostaje zachwiane przez pandemię, utrudniającą spotkania z najbliższymi. – Tak, koronawirus oczywiście spowodował problem. W wielu miejscach odwołano obchody, w innych, zostały zorganizowane one inaczej, na przykład na zewnątrz. Wiele kościołów umożliwia obejrzenie obchodów na żywo przez Internet. – mówi magister Tomas Ölmelid, lektor języka szwedzkiego na gdańskiej skandynawistyce.
Imigrantka z Włoch
W najkrótszy dzień w roku, 13 grudnia, obchodzi się w Szwecji dzień świętej Łucji (Luciadagen), który nazywany jest także świętem światła. Jej kult wywodzi się z rodzimego kraju świętej, czyli Włoch. Do Szwecji przybył natomiast z Niemiec. Święta Łucja z Syrakuz żyła na przełomie III i IV wieku, czyli za czasu panowania okrutnego dla chrześcijan, cesarza Dioklecjana. Łucja, która przyjęła śluby czystości, była torturowana za swoją wiarę. W obliczu sprzeciwu porzucenia chrześcijaństwa, została oddana do domu publicznego i zmuszona do prostytucji. Aby się oszpecić, wydłubała sobie oczy i z tego powodu, na przedstawiających ją obrazach, często widać ją niosącą na tacy parę oczu. Święta Łucja stała się symbolem światła, rozjaśniającego ciemności zimy i wspomożycielką niewidomych, cierpiących na choroby oczu, a także patronką pisarzy. Jej święto, 13 grudnia, wyznaczało także początek adwentu.
Szwecja – kraj demokracji i… śpiewu
A jak dokładnie wyglądają obchody święta Łucji? Swoją wiedzą na ten temat podzielił się z nami mgr Tomas Ölmelid. Opowiedział nam o tym, że w tradycyjnym pochodzie udział biorą dzieci oraz młodzież, a święto obchodzone jest w każdej szkole oraz przedszkolu. Tego dnia rodzice często przychodzą oglądać występy swoich pociech. Wydarzenie nabrało w dzisiejszych czasach demokratycznego charakteru i więcej osób ma możliwość zostania Łucją. Ponadto, każdy może zdecydować, jaką rolę chciałby odegrać (np. Łucji, stjärngosse lub pierniczka). Święto jest w Szwecji bardzo cenione i celebrowane. W szkołach obchody polegają zazwyczaj na zebraniu grupy chętnych uczniów. Kiedy nadejdzie czas, reszta nauczycieli oraz inni uczniowie zbierają się w dużej sali, aby obserwować pochód. Zaangażowani uczniowie śpiewają oczywiście tradycyjne piosenki. Trwa to zazwyczaj między 15 a 30 minut, w zależności od tego, jak ambitna jest dana grupa. W przypadku starszych dzieci wybiera się zazwyczaj tylko jedną Łucję i z reguły jest to dziewczynka, choć dzisiaj może zostać wybrany także chłopiec. Czasami pochód kieruje się także do domów spokojnej starości, różnego rodzaju organizacji lub przedsiębiorstw i tam przedstawia swój występ. Zdarza się również, że uczniowie zbierają się i odwiedzają swoich nauczycieli. Pukają do ich drzwi, a następnie śpiewają dla nich piosenki związane z tym świętem. Wiele rodzin z dziećmi decyduje się na świętowanie Łucji w domu. Tomas przyznał, że jego rodzina także to robiła, gdy pociechy były bardzo małe. Miał wówczas w zwyczaju zapraszać sąsiadów na tradycyjną fikę oraz świętować wraz z nimi.
Szwedzka Lucia¸ czyli polska Łucja
W czasach przedpandemicznych studenci pierwszego roku skandynawistyki linii szwedzkiej, co roku organizowali orszak łucyjny, który kroczył korytarzami Instytutu. Po wielu próbach, występowali starannie przygotowani, przebrani w białe szaty, trzymając w jednej dłoni świece, a w drugiej śpiewniki z tekstami tradycyjnych pieśni. Chodzili po salach, by rozdawać pierniczki oraz odśpiewać przed studentami i lektorami innych linii językowych Luciasång, Tre Pepparkaksgubbar oraz Staffan var en stalledräng, czyli pieśni, których nie może zabraknąć w tym dniu. Organizowali także krótki koncert dla całego wydziału na głównych schodach, co często było zaskoczeniem dla studentów innych kierunków spoza skandynawskiego świata. Jak wspominają lektorzy, reakcje były jednak zawsze bardzo pozytywne.
Płonąca korona
Jednak obchody 13 grudnia nie zawsze wyglądały tak samo na gdańskiej skandynawistyce. Dzięki opowieściom naszych lektorów i wykładowców, możemy zauważyć i porównać zmiany, jakie zaszły na przestrzeni lat. Same przygotowania do dnia świętej Łucji były kiedyś bardziej czasochłonne i wymagały więcej pracy od studentów. Obecnie typowe dla tego dnia wypieki można dostać w wielu sklepach. Dr hab. Maja Chacińska, wykładowczyni i absolwentka gdańskiej skandynawistyki, opowiedziała nam natomiast o tym, jak to wyglądało za czasów jej studiowania. – Kilka dni wcześniej spotkaliśmy się w akademiku i piekliśmy bułeczki szafranowe (lussekatter) i szwedzkie pierniczki (pepparkakor). W Polsce nie było jeszcze sklepu IKEA, więc wszystko musieliśmy przygotować sami. Jeszcze do niedawna na głowie Łucji zamiast elektrycznych świec, gościły prawdziwe woskowe świece, które, jak mówi mgr Anna Klimont, przysparzały wiele problemów. – Użycie tradycyjnych świeczek wiązało się m.in. z wyczesywaniem wosku z włosów Łucji po każdym występie i ryzykiem ewentualnego pożaru. Zawsze towarzyszył nam nauczyciel, który szedł za orszakiem z wiadrem wody, na wypadek gdyby coś poszło nie tak. Nie przypominam sobie jednak, żeby wiadro kiedykolwiek musiało zostać użyte. Magister Barbara Kuczmarska-Urbaniak, jedna z lektorek linii szwedzkiej również dzieli się wspomnieniami dotyczącymi nakrycia głowy Łucji. – Naszej koleżance, która była Łucją, położyliśmy chusteczkę pod koronę, żeby wosk nie kapał jej na włosy. Niestety po jakimś czasie, kiedy świece zaczęły się topić, wosk i tak kapał na nią przy każdym ruchu. Strach przed prawdopodobnym pożarem i poplamieniem woskiem w pewnym stopniu zniechęcał studentów do świętowania. – Nikt nie wyrywał się szczególnie do bycia Łucją, bo trochę obawiałyśmy się tej korony na głowie. Druhny też miały płonące świeczki w rękach. Wokół nich zamontowałyśmy kartonowe obwódki, chroniące przed spływaniem wosku na ręce. – kontynuuje mgr Barbara Kuczmarska-Urbaniak, po czym dodaje – Obecnie studenci są bardzo podekscytowani występem, a za moich czasów na pewno bardziej się go wstydziliśmy. Nie czuliśmy się szczególnie szczęśliwi, że musieliśmy stanąć na środku korytarza w przebraniach i zaśpiewać przed innymi studentami. Było to dla nas bardzo krępujące. Obecnie wszyscy wspominamy to jednak z wielkim sentymentem.
Sam sposób wybierania Łucji również nie jest taki sam jak kiedyś, gdy główną bohaterkę wybierano dość stereotypowo. – Kiedyś kolor włosów rzeczywiście był istotnym czynnikiem przy wyborze Łucji, co może zaskakiwać, biorąc pod uwagę pochodzenie świętej – raczej nie była ona blondynką. – mówi Anna Klimont. Dzisiaj nie ma to już większego znaczenia. Łucją może być praktycznie każdy. W przypadku większej ilości zgłoszeń robimy losowanie. – dodaje.
Święta Łucja kontra koronawirus
Miłośnicy szwedzkiej kultury – studenci i studentki oraz pracownicy skandynawistyki Uniwersytetu Gdańskiego, odczuwają wpływ pandemii na dzień św. Łucji. Linia szwedzka od wielu lat już od połowy listopada spotyka się, by wspólnie tworzyć ozdoby świąteczne, ćwiczyć pieśni łucyjne i przygotowywać stroje na zbliżający się pochód. Już drugi rok z rzędu plany zostały zweryfikowane przez obowiązujące obostrzenia. – W zeszłym roku świętowaliśmy dzień św. Łucji online. Podczas spotkania studenci przedstawili prezentację na temat święta i jego historii, a nasz ówczesny lektor Sven-Göran Karlsson opowiedział trochę o własnych doświadczeniach z Łucją. – mówi mgr Anna Klimont, lektorka oraz organizatorka dnia świętej Łucji, i dodaje – Obchody wypadły bardzo miło, ale pozostał jednak pewien niedosyt.
Również w tym roku, pomimo wielkich nadziei, parę dni przed 13 grudnia zostało wprowadzone nauczanie zdalne. Jak jednak zauważa magister Barbara Kuczmarska-Urbaniak, lektorka szwedzkiego – W tym roku udało nam się zrobić przedświąteczne spotkanie studentów linii szwedzkiej, tzw. julpyssel. Było wspólne śpiewanie i przygotowywanie ozdób świątecznych.
Mimo braku możliwości przeprowadzenia obchodów w murach uczelni, studenci pierwszego roku postanowili jednak kontynuować tradycję i urządzili samozwańcze obchody. Spotkali się we własnym gronie, przebrani, jak zwyczaj nakazuje, w białe szaty i wspólnie śpiewali łucyjne pieśni.
Pandemia próbowała zniweczyć kultywowaną od wielu lat tradycję święta światła na gdańskiej skandynawistyce. Postawa studentów i pracowników linii szwedzkiej pokazała jednak, że nie ma dla nich przeszkody nie do pokonania, a święta Łucja może czuć się bezpiecznie w murach Instytutu Skandynawistyki i Fennistyki.
Tekst powstał we współpracy ze studentami i studentkami drugiego roku skandynawistyki
Autorzy i autorki tekstu: Paulina Fopke, Aleksandra Gradowska, Marta Laskowska, Weronika Schmidt, Nikola Trepkowska, Zuzanna Spiczak-Brzezińska