Szlakiem przez Tatry zimą
5 min readSamochody pokryte szronem i coraz niższe temperatury zwiastują nieuchronny początek sezonu zimowego. W tym czasie, a w szczególności w okresie przerwy świątecznej i ferii zimowych, spotykamy się w gronie rodziny i znajomych, by przeżywać ten czas wspólnie. Niektórzy jednak, od zacisza domowego i ciepłego kominka, wolą wykorzystać ten czas aktywnie, przemierzając białe połacie polskich Tatr. W poniższym artykule przedstawię krótkie zestawienie trzech najbardziej atrakcyjnych i popularnych szlaków w polskich Tatrach w sezonie zimowym.
Na Halę Gąsienicową (i schronisko Murowaniec) przez Dolinę Suchej Wody
Dawna dolina polodowcowa jest idealnym celem podróży nawet dla nieprzystosowanych do długiego marszu turystów. Wybierając się do Murowańca tym szlakiem, wyruszamy z parkingu w Brzezinach (1007 m n.p.m.) i rozpoczynamy marsz nieco wznoszącą się, szeroką ścieżką. Pierwsze 40 minut spokojnego marszu wśród iglastych regli kończymy na niewielkiej polanie, która nosi nazwę Psiej Trawki. Po krótkim (acz opcjonalnym) odpoczynku ruszamy dalej i tutaj szlak zaczyna nieco się wznosić (prawdopodobni przyprawiając niektórych o zawroty głowy). Do niedawna drogę trzeba było pokonywać po dużych wystających kamieniach, dziś przykryto je tłuczniem i nieco wygładzono. Wkrótce mijamy z naszej lewej strony Jasicową Czubkę (1461) i po około godziny i piętnastu minutach trafiamy na rozległą Dolinę Gąsienicową, skąd rozpościera się niebywały, jeden z najpiękniejszych w Tatrach, widok na takie szczyty jak Kościelec, Kasprowy Wierch czy Świnicę. Przerwa w najstarszym schronisku TPN-u Murowaniec jest obowiązkowa, a po pokaźniej szarlotce popitą ciepłą herbatą pozostaje nam kilka opcji: powrót tą samą drogą do Brzezin, przejście nad Staw Gąsienicowy, skąd rozpościera się widok na całą Orlą Perć, lub podejście na Kasprowy Wierch, który paradoksalnie nie jest wymagającym szlakiem i w dobrych warunkach jest ogólnodostępny nawet zimą. Niemal kaskaderską ewentualnością jest wybranie się na przełęcz Zawrat, czyli początek Orlej Perci, i powrót lub przejście do malowniczej Doliny Pięciu Stawów Polskich. Jakąkolwiek drogę obierzemy, Dolina Gąsienicowa i rozpościerająca się z niej niezwykła panorama może być dostatecznym uwiecznieniem naszej podróży.
Czerwone Wierchy
Jeśli warunki są dobre, możemy pokusić się o bardziej wymagający trekking. Idealnym szlakiem, na którym się zmęczymy i jednocześnie nie spadniemy w przepaść, jeśli będziemy rozważni, jest droga na Czerwone Wierchy, na którą składają się takie szczyty jak Kopa Kondradzka (2004), Małołączniak (2096), Krzesanica (2122) i Ciemniak (2096). Wyruszyć musimy wcześnie, gdyż słońce w górach zachodzi znacznie szybciej, niż można się tego spodziewać i powinniśmy zaopatrzyć się w raki oraz ewentualnie kijki. Oczywiście, wspomnianych raków nie zakładamy od razu, ponieważ będą one jedynie przeszkadzać, a przydadzą się one dopiero w wyższych i bardziej stromych partiach. Szlaków dojściowych jest kilka i każdy z nich oferuje swoje własne, atrakcyjne widoki. Do wyboru mamy Dolinę Kondratową, Dolinę Miętusią i, najdłuższą z nich, Dolinę Kościeliską. Najbardziej przyjazną trasą wydaje się rozpoczęcie marszu od Doliny Kościeliskiej (możliwy szybki relaks w małym schronisku na Hali Ornak) i zdobycie Ciemniaka jako pierwszego szczytu naszej wyprawy. Pnąc się po pozornie łagodnym wzniesieniu, należy rozważnie stawiać stopy, aby przypadkiem się nie poślizgnąć i nie narażać siebie i bliskich na stresujące sytuacje. Po zdobyciu Ciemniaka idziemy spokojnie bardzo szeroką granią Czerwonych Wierchów, podziwiając niesamowite widoki oblanych bielą Tatr. Ten niebiański marsz granicą polsko-słowacką zakończyć możemy na Kopie Kondrackiej, skąd, po kilku pamiątkowych zdjęciach, zejdziemy do schroniska na Hali Kondratowej, w której czekać na nas będzie ciepły posiłek i skąd wyruszymy w ostatni etap naszej wycieczki. Bez wątpienia szlak Czerwonymi Wierchami jest jednym z najbardziej malowniczych tras, a rozciągający się z niego widok na zarówno stronę polską jak i słowacką zapiera dech w piersiach. Trzeba jednak pamiętać, że takie zimowe trasy mogą okazać się zdradliwe i powinniśmy na nie wyruszać jedynie wtedy, gdy jesteśmy pewni dobrej pogody, stabilnego podłoża i przede wszystkim własnej kondycji.
Kopieniec Wielki
Jeśli szlak na wcześniej wspomniane Czerwone Wierchy okaże się zbyt wymagający, lub warunki pogodowe będą nieprzychylne można zdecydować się na nieco mniej męczący wypad na Kopieniec Wielki. Posiadający pokaźną nazwę, przypomina on bardziej wzniesienie, niż budzący przerażenie szczyt. Tutaj znów, obieramy ten szlak jeśli jesteśmy pewni naszej kondycji (choć tutaj możemy pozwolić sobie na trochę więcej beztroski) i pogody sprzyjającej takiej kilkugodzinnej wyprawie. Raki będą mile widziane, chociaż przydadzą się jedynie w nieoczekiwanych i mało prawdopodobnych sytuacjach (sama trasa, którą będziemy prowadzili,,atak” na szczyt, może okazać się oblodzona). W przypadku tej wycieczki wychodzimy z parkingu w Cyrchli i po 30/40 minutach mijamy skromny Chlabowski Potok zwiastujący Polanę Kopieniec, do której docieramy po następnych 20/30 minutach. Z tej niewielkiej i spokojnej łąki dojdziemy na upragniony szczyt Kopieńca Wielkiego (ok. 20/25 min wspinaczki z samej polany), z którego roztacza się nie mniej bajeczna, niż w przypadku Czerwonych Wierchów, panorama zimowej stolicy polski — Zakopane. Wybierając Wielki Kopieniec na zimową wędrówkę, będziemy mogli cieszyć się nie tylko pięknymi widokami, ale także otwartymi restauracjami i barami po powrocie ze szlaku, gdyż ze szlaku zejdziemy jeszcze przed zmierzchem.
Polskie Tatry, od zawsze cieszyły się niezwykłą popularnością z powodu ich dostępności, różnorodności, a przede wszystkim uroku, jaki prezentują. Niezliczone szlaki Tatrzańskiego Parku Narodowego, choć niektóre z nich zimą niedostępne, zawsze wyglądają inaczej, a puszysty śnieg, który je pokrywa nadaje im za każdym razem inny, wyjątkowy kształt. Trzy powyższe propozycje szlaków na zimowe wycieczki są jedynie małym wycinkiem Tatr, choć ich urok i piękno nie daje o sobie zapomnieć.