Eurohistorie#11: Nietrafiony karny i przekreślone nadzieje
5 min readW 2016 roku gospodarzami mistrzostw Europy zostali Francuzi, którzy byli jednymi z faworytów tego turnieju. Na czempionat zakwalifikowali się też biało-czerwoni. Po dwóch z rzędu turniejach bez awansu z grupy, mieli apetyty na lepszy wynik.
W 2010 roku UEFA powierzyła Francji organizacje Mistrzostw Europy 2016 roku. Miał być to pierwszy czempionat, do którego kwalifikacje przyznano dwudziestu czterem, a nie szesnastu ekipom. W historii tego turnieju 2016 rok ponownie miał być pewnym przełomem. I trzeba przyznać, że rzeczywiście tak się stało, bo więcej spotkań dla kibiców oznaczało więcej emocji. Całe Euro było sukcesem organizacyjnym Francuzów.
Polska droga na czempionat
W 2013 roku selekcjonerem reprezentacji Polski został Adam Nawałka. Polski Związek Piłki Nożnej postawił przed nowym szkoleniowcem zadanie odbudowy drużyny oraz awans na kolejny wielki turniej. Nowy trener nie zawiódł i nie dość, że doprowadził biało-czerwonych do awansu na Euro, to także we Francji pod jego wodzą kadra spisała się nieźle.
Droga na mistrzostwa Europy dla Polaków rozpoczęła się od spotkania eliminacyjnego z Gibraltarem. Biało-czerwoni, którzy trafili do kwalifikacyjnej grupy D, wygrali w swoim pierwszym spotkaniu 7:0. Cztery dni później na Stadionie Narodowym dokonali historycznego osiągnięcia – wygrali z reprezentacją Niemiec 2:0. Była to pierwsza wygrana Polaków nad naszymi zachodnimi sąsiadami. Bramki w tamtym spotkaniu zdobyli Arkadiusz Milik oraz Sebastian Mila. Polacy świetnie rozpoczęli eliminacje, a styl gry drużyny Nawałki naprawdę dawał kibicom powody do optymizmu. Kolejne miesiące także upłynęły pod znakiem wygranych Polaków, a pierwsza eliminacyjna porażka przyszła dopiero we wrześniu 2015 roku. Rewanż z Niemcami we Frankfurcie zakończył się porażką 1:3. Miesiąc później biało-czerwoni rozegrali ostatnie spotkanie w rundzie eliminacyjnej, a po nim świętowali awans na francuskie Euro. Polacy awansowali z drugiego miejsca z dorobkiem 21 punktów. Do Niemców stracili zaledwie jedno oczko. Warto dodać, że królem strzelców całych eliminacji został Robert Lewandowski.
Biało-czerwone sukcesy
Pierwsze spotkanie mistrzostw Europy reprezentanci Polski rozegrali przeciwko Irlandii Północnej. Mimo że zawodnicy Adama Nawałki byli faworytami, to jednak historia ukazywała, że Polakom nigdy dobrze nie grało się w meczach otwarcia. Tym razem było inaczej. Polacy wygrali 1:0, a jedynego gola w spotkaniu zdobył Arkadiusz Milik.
Kilka dni później nasi zawodnicy podjęli Niemców. Obie drużyny miały zapewne w pamięci spotkania eliminacyjne z Warszawy i z Frankfurtu. Na Stade de France Polacy rozegrali fenomenalne zawody pod względem taktyki. Obrońcy nie dopuszczali mistrzów świata z 2014 roku do zbyt wielu okazji pod bramką Łukasza Fabiańskiego. Sami mieli też kilka bardzo dobrych szans, aby zdobyć trzy punkty. Ostatecznie żadna z drużyn gola nie strzeliła i mecz zakończył się remisem 0:0. W ostatnim spotkaniu Polacy musieli już tylko postawić przysłowiową kropkę nad „i”, aby zapewnić sobie awans do 1/8 finału. Mecz z Ukrainą zakończył się wygraną piłkarzy znad Wisły 1:0, a gola zdobył Jakub Błaszczykowski.
W 1/8 finału rywalami Polaków byli Szwajcarzy. Dla biało-czerwonych był to pierwszy w historii mecz w fazie pucharowej na Euro. Piłkarze przystąpili do starcia niezwykle zmotywowani, czego dowodem była bramka zdobyta w 39. minucie przez Jakuba Błaszczykowskiego. Kiedy wydawało się, że wynik już nie ulegnie zmianie, w 82. minucie piękną bramkę zdobył Xherdan Shaquiri, nie dając żadnych szans Łukaszowi Fabiańskiemu. W dogrywce to właśnie Fabiański wyrósł na bohatera polskiej kadry i w dużej mierze dzięki niemu doszło do karnych. W serii jedenastek lepsi byli Polacy i zapewnili sobie awans do ćwierćfinału.
W 1/4 finału Polacy zmierzyli się z przyszłymi mistrzami Starego Kontynentu – Portugalczykami. Już w drugiej minucie meczu biało-czerwoni prowadzili 1:0 po trafieniu Roberta Lewandowskiego. Była to jedna z szybciej strzelonych bramek w historii mistrzostw. Po godzinie gry piłkarze z południa Europy odpowiedzieli Polakom i doprowadzili do wyrównania. Bramkę na 1:1 strzelił Renato Sanches. Po 120. minutach na zegarze nadal był remis, w związku z czym potrzebne były rzuty karne. A te dla Polaków okazały się niezbyt szczęśliwe. Do bramki nie trafił Jakub Błaszczykowski i jego zmarnowana jedenastka sprawiła, że Polacy pożegnali się z turniejem. Mimo wszystko patrząc na całokształt – dla biało-czerwonych były to udane mistrzostwa Europy.
Łzy Francuzów
Od początku czempionatu wiele wskazywało na to, że kilka drużyn ma szanse na wywalczenie złotego medalu. W gronie tych, którzy mieli liczyć się najbardziej byli między innymi Niemcy, Francuzi, Portugalczycy czy Anglicy. Wielu ekspertów upatrywało też nadzieję na trzecie z rzędu mistrzostwo Hiszpanii. Ostatecznie w czołowej czwórce turnieju znalazły się reprezentacje Portugalii, Francji, Niemiec oraz, dość nieoczekiwanie, Walii. Zarówno mecze półfinałowe jak i sam finał dostarczyły fanom futbolu wielu emocji.
W pierwszym spotkaniu 1/2 finału podopieczni Fernando Santosa w Lyonie podjęli Walijczyków i wygrali ten mecz 2:0. Bohaterami starcia zostali Nani oraz Cristiano Ronaldo, którzy w przeciągu zaledwie trzech minut odebrali swoim rywalom jakiekolwiek nadzieje. Dzień później gospodarze turnieju dość łatwo rozprawili się z reprezentacją Niemiec. Katem mistrzów świata z 2014 roku okazał się Antoine Griezmann, który zdobył obie bramki. Francuzi awansowali dalej i stanęli przed wielką szansą wywalczenia złotego medalu na własnym terenie.
Finał rozegrano 10 lipca 2016 roku na Stade de France przy ponad 75-tysięcznej publiczności. Całe spotkanie było dość wyrównane, jednak to gospodarze stwarzali sobie nieco więcej sytuacji. Portugalczykom sytuacja skomplikowała się już na początku meczu, kiedy z powodu kontuzji boisko opuścił Cristiano Ronaldo. Ostatecznie jednak po 90. minutach był bezbramkowy remis i o złocie zadecydowała dogrywka. Gola dla Portugalii na wagę tytułu zdobył Eder, który kilka minut wcześniej pojawił się na murawie. Dla „czerwono-zielonych” było to pierwsze, historyczne złoto na mistrzostwach Europy. Francuzi musieli przełknąć gorzki smak domowej porażki w finale.
Tak było pięć lat temu. Dzisiaj, w przededniu pierwszego gwizdka na Euro 2020, wszyscy fani zastanawiają się, kto za miesiąc wzniesie w górę trofeum. Faworytów jest wielu. My liczymy na udany występ reprezentacji Polski.
To były ostatnie Eurohistorie. Kolejny scenariusz będzie się tworzyć na naszych oczach już od jutra. Mecz otwarcia między Turcją a Włochami o 21:00!