Kapucynki rozmawiają o ekonomii
2 min readGatunek ssaka naczelnego. Żyje w grupach rodzinnych. Można ją nauczyć wielu rzeczy, np. opieki nad chorym czy malowania. Słynie również z głośności.
Moja przyjaciółka studiuje biologię i bardzo jej tego zazdroszczę. Może rozważać aspekty istnienia w zupełnie innych kontekstach. Ja jednak się nie poddaję. Ona może, a ja nie? Dobre sobie. Myślałam ostatnio intensywnie o małpkach kapucynkach. Wiedziona ciekawością, postanowiłam poczytać na ich temat. Natrafiłam na badania, w których uczeni z Oxfordu obserwowali, jak młode osobniki, rozłupywały jedzenie za pomocą kamieni. Służyły im one jako młot i kowadło. Naukowcy wskazali, że umiejętność ta, jest przekazywana wśród kapucynek z pokolenia na pokolenie. Młode małpy obserwują swoich starszych pobratymców i ich naśladują. Badacze stwierdzili także, że kapucynki posługują się taką metodą od przeszło stu pokoleń, praktycznie bez wprowadzania do niej zmian! Z niewiadomych mi przyczyn, podczas czytania artykułu na temat tych słodkich stworzonek, naszła mnie pewna myśl. Jak później się okazało, krążyła ona w mojej głowie już od dawna. Karmiła się uwagami zasłyszanymi podczas licznych dyskusji.
Osoba starannie wykształcona, aspirująca do miana erudyty, niewątpliwie powinna posiadać wszechstronne zainteresowania. Polityka wewnętrzna i zewnętrzna, a zwłaszcza ekonomia i gospodarka – to tematy, które zajmują dziś młodych, poważnych, ambitnych ludzi ze świetlaną przyszłością. Z moich obserwacji wynika, że dotyczy to w największym stopniu chłopców. Mam wrażenie, że od kiedy tylko wyuczą się znaczenia terminów: wolny rynek, konkurencja czy kapitalizm, są praktycznie nie do zatrzymania. Ba, dopiero wtedy się rozpędzają.
Z pewnością dziecka biegnącego prosto w przeszklone drzwi i subtelnością młota kowalskiego raczą nas uwagami na temat szkodliwości podatków progresywnych. Rozłupują i miażdżą teorie niemieckich filozofów, napychają się skwaszonymi minami kontestatorów ich myślenia. Tak jak ich poprzednicy, rządzący całymi krajami poważni panowie z dużymi brzuchami i mikrym zasobem słownictwa, rozprawiają się z jakimikolwiek przejawami dezaprobaty popartej zdrowym rozsądkiem. I tak od kilkudziesięciu pokoleń, praktycznie bez zmiany w perswadowaniu swoich poglądów!
Kojarzy mi się to z czymś, jednak nie mogę połączyć wątków. Zgubiłam myśl. Zresztą, nie chcę niczego sugerować.