W pułapce tradycji – „Zawieście czerwone latarnie”
5 min readDo piątej generacji chińskich twórców filmowych zalicza się reżyserów, którzy byli pierwszymi absolwentami Pekińskiej Szkoły Filmowej, od czasu przerwy, którą spowodowała rewolucja kulturalna. Ze względu na odwilż polityczną w ich twórczości stopniowo pojawiały się zachodnie wpływy, tematyka wcześniej niedozwolona. Jednym z przedstawicieli owej generacji kina chińskiego jest Zhang Yimou, który w 1991 r. wyreżyserował film „Zawieście czerwone latarnie”.
Chiny lata 20. XX w. – schyłek panowania ostatniej dynastii Cesarstwa Chińskiego i początek epoki zmierzającej do wprowadzenia ustroju komunistycznego. Śmierć ojca i brak pieniędzy na opłacenie dalszej nauki, składnia Song Lian do zostania konkubiną bogatego mężczyzny. Mimo że bohaterce zależało na kontynuowaniu nauki, nie sprzeciwia się swojemu losowi – w tamtym okresie wczesne zamążpójście uważano za naturalną kolej rzeczy. Małżeństwo zostaje zawarte szybko, a na cześć przybycia Song Lian do domu małżonka, służba zapala czerwone latarnie.
Początkowo młoda konkubina cieszy się dużym zainteresowaniem swojego małżonka. Przez długi czas przy jej mieszkaniu palą się czerwone latarnie, wskazujące miejsce, w którym spędzi noc pan domu. Są one również wyznacznikiem pewnego prestiżu – dają ich posiadaczom możliwość wyboru potraw, otrzymania specjalnego masażu stóp, a także zapewniają szacunek służby. Od tego momentu życie głównej bohaterki zmienia się diametralnie – rozpoczyna się egzystencja wśród żelaznych wytycznych wynikających z długowiecznej tradycji i życie w izolacji od świata zewnętrznego wraz z trzema innymi konkubinami pana Chena. Song Lian – nazywana odtąd czwartą żoną, albo młodszą siostrą – zostaje w gruncie rzeczy pozbawiona własnej tożsamości. Jest traktowana przedmiotowo przez samego męża, który uważa, że rolą kobiety jest służenie swojemu panu, czyli jemu samemu.
Yu Ru, pierwsza żona pana Chena jest już starszą kobietą, która po urodzeniu pierworodnego syna przestała być dla gospodarza interesująca. Nie liczy już na to, że to przy jej domu będą wisieć czerwone latarnie, w przeciwieństwie do przesadnie miłej Zhuo Yun (drugiej konkubiny), która po poczęciu córki marzy o tym, aby wydać na świat syna. Stwarza ona pozory dobrej i martwiącej się o nową siostrzyczkę. Z kolei Mei Shan (trzecia konkubina), była śpiewaczka operowa, od początku przybycia Song Lian do posiadłości, stara się odwrócić uwagę gospodarza od nowej konkubiny. Ciągłe spiski, intrygi, rywalizacja między kobietami o względy męża oraz wynikające z tego udogodnienia, sprawiają, że główna bohaterka, mimo nawiązania znajomości z pozostałymi żonami, nie potrafi rozpoznać, kto jest jej wrogiem, a kto sojusznikiem.
Ogromna posiadłość, w której mieszkają wszystkie żony, podkreśla to, jak duży dystans dzieli wszystkie postacie. Mimo że kobiety znajdują się w posiadłości rodziny Chen, to oglądając film, widz czuje się, jakby był zamknięty w klaustrofobicznym pomieszczeniu. Co ciekawe, mimo że postać pana domu jest przez prawie cały czas obecna w filmie, reżyser nigdy nie pokazał jego twarzy. Daje to poczucie, że postać pana Chena jest personifikacją systemu, w którym żyją wszystkie konkubiny. Nie jest człowiekiem, który go wymyślił, a jedynie jego posłusznym wykonawcą.
Twórcy filmu genialnie operują tonacją kolorów w poszczególnych sekwencjach. Tytułowe czerwone latarnie, zawieszane w pokoju kobiety, którą gospodarz planuje odwiedzić, wcale nie stwarzają romantycznej atmosfery, z którą ich kolor powinien być kojarzony. Wywołuje to efekt zupełnie odwrotny, bowiem w połączeniu z narastającą głośnością muzyki, która akompaniuje pochodzie służby przy zapalaniu latarni, tworzy uczucie niepokoju towarzyszące wszystkim kobietom. Czerwony kolor, oznaczający w kulturze chińskiej szczęście, sukces, małżeństwo i płodność, w filmie wcale nie daje poczucia, że któraś z kobiet jest szczęśliwa – można go interpretować, jako rosnący gniew głównej bohaterki, a także jako kolor krwi – symbol współzawodnictwa między konkubinami, który prowadzi do nieszczęścia.
Warto również spojrzeć na ten film z perspektywy chińskiej kultury, w której od wielu stuleci dominuje konfucjanizm. Za podstawę struktury idealnego państwa uważa się tradycyjną chińską rodzinę, która składa się z głowy rodu i hierarchicznie podporządkowanych mu członków. Nawet gdy owa „głowa rodu” postępuje niewłaściwie, postawa konfucjańska wymaga absolutnego podporządkowania się woli tegoż hegemona. W takim modelu wymagane jest od kobiety, aby była najpierw posłuszna ojcu, a następnie mężowi, a relacja żony z mężem powinna opierać się na zobowiązaniu i całkowitym podporządkowaniu.
W filmie można doszukać się feministycznego aspektu – próby ukazania wpływu tradycji czy też patriarchatu na życie kobiet. W tym świecie zakorzenionym w rodzinnych tradycjach nie ma miejsca na indywidualność, kobiety pozbawione są tożsamości i stają przeciw sobie w pojedynku o uznanie, co staje się przyczyną ich cierpienia. Najmłodsza konkubina z początku nie chce zgodzić się na taki rozwój sytuacji, próbuje przeciwstawić się konserwatyzmowi, jednakże w domu pełnym intryg, wcale nie wychodzi jej to na dobre. Zhang Yimou zgrabnie krytykuje świat, w którym kobieta jest traktowana przedmiotowo, trzymana niemalże w klatce, ale również świat, w którym tradycja dawnych przodków stawiana jest na pierwszym miejscu.
Uważam, że „Zawieście czerwone latarnie” to bardzo ważny film, dający szerokie pole do dyskusji nie tylko w kontekście sytuacji kobiet w Chinach, ale również w odniesieniu do innych wydarzeń na świecie. Jest to zdecydowanie dzieło ponadczasowe, nie tylko ukazujące część aspektów kultury chińskiej, ale również dające możliwość odniesienia puenty do otaczającej nas rzeczywistości. Obraz mocno zapada w pamięć nie tylko za sprawą symetrycznych kadrów, genialnej ścieżki dźwiękowej, ale również dzięki atmosferze ciągłego osaczenia, która na długo po przeminięciu napisów końcowych pozostaje w pamięci i świadomości odbiorcy.