„Uniwersytet to nie zawodowa szkoła wyższa” – wywiad z JM Piotrem Stepnowskim, rektorem UG
9 min readPonad 200 artykułów naukowych, top 2% najbardziej wpływowych naukowców na świecie pod względem cytowalności publikacji przez innych autorów z ich dyscyplin i subdyscyplin, były Prorektor ds. Nauki i Współpracy z Zagranicą. JM Rektor Piotr Stepnowski powiedział nam o sprawach Uniwersytetu Gdańskiego, ale też trochę o życiu pozasłużbowym.
W latach 2016-2020 był Pan Prorektorem ds. Nauki i Współpracy z Zagranicą. Jakie osiągnięcia z tego okresu sprawiają, że może być Pan dumny?
Funkcję prorektora objąłem dokładnie w okresie wdrażania nowej ustawy, która zmieniła bardzo wiele w systemie szkolnictwa wyższego, głównie w sferze nauki. Oprócz pilotowania zmian w uczelni w tym zakresie, starałem się także zmieniać podejście uczelni do wyzwań w zakresie badań naukowych i upowszechniania ich wyników. Co prawda nie udało nam się dostać do pierwszej dziesiątki uczelni badawczych, jednak w postrzeganiu doskonałości naukowej jako jednego z najważniejszych priorytetów uczelni zrobiliśmy naprawdę sporo. Programy doskonałościowe, profesorowie wizytujący, dofinansowanie stypendiów w szkołach doktorskich, międzynarodowe agendy badawcze to te elementy, które na stałe zagościły w krajobrazie naszej uczelni. Jednak za swój największy sukces minionej kadencji postrzegam wprowadzenie UG do grona uniwersytetów europejskich – to niesamowite wyróżnienie i prestiż dla naszej uczelni i cieszę się, że mogłem być współorganizatorem tej sieci akademickiej.
Wspominał Pan w wywiadzie dla Radia MORS o konieczności przeprowadzenia silnej ofensywy medialno-wizerunkowej, która miałaby naprawić nadszarpnięty wizerunek uniwersytetu. Co dokładnie oznacza ta ofensywa?
W pierwszych dniach po objęciu funkcji udzieliłem kilku wywiadów dla mediów przedstawiających nową wizję naszej uczelni. W ślad za nimi poszły kolejne działania, będące de facto realizacją mojego programu wyborczego, jednocześnie silnie oddziałujące na wizerunek uniwersytetu. Przede wszystkim powołałem na stanowisko rzecznika ds. rzetelności naukowej prof. Sławomira Steinborna, który w tej chwili pracuje nad zmianami zasad, przepisów zapobiegających w przyszłości plagiatom. Powstało Centrum Doskonalenia Dydaktycznego i Tutoringu, które już pracuje nad licznymi programami mającymi zapewnić najwyższy poziom kształcenia oraz rozwijać kompetencje dydaktyczne i metodyczne nauczycieli akademickich. Powołałem także Centrum Komunikacji i Promocji, które w pierwszych dniach działalności całkowicie „odświeżyło” formułę współpracy z mediami, ale także z naszymi naukowcami, których potencjał powinien być lepiej wykorzystywany na rzecz promocji uczelni. Mamy świetnych absolwentów, studentów i pracowników, także administracyjnych i dzięki nim możemy pokazywać jaką uczelnią naprawdę jesteśmy – nowoczesną, zorientowaną na sukces. Uniwersytet to nie tylko nowoczesna infrastruktura, choć i ona jest ważna. Zmieniamy layout strony internetowej i częściowo także zawartość – chcemy, żeby już „na wejściu” było widać jak wiele u nas dzieje się pozytywnych rzeczy i zmian – choć przecież teoretycznie jest pandemia i zamarło zwykłe akademickie życie. To wszystko już trwa, ale potrzebujemy jeszcze chwilę na przebudowę systemu.
Jak układa się Pańska dotychczasowa współpraca z administracją oraz zespołem rektorskim?
Administracja uczelni wymagała zmian, a zbudowanie nowej struktury nie było łatwym zadaniem. Musimy bowiem pamiętać, że administracja – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – pełni rolę służebną wobec naukowców i studentów. W ostatnich latach rozrost procedur powodował nie tylko brak zrozumienia jakie nadrzędne cele powinny przyświecać pracy kadr nienauczycielskich, ale spowodowało, że nie wykorzystywano należycie potencjału pracowników wszystkich szczebli, a oni sami gubili się w mnogościach i zawiłościach zarządzeń. Mam nadzieję, że po uporządkowaniu struktury każdy odnajdzie się w niej i będzie zadowolony, na czym zyskamy wszyscy. Jeśli chodzi o zespół rektorski – to świetni ludzie, z pasją, doświadczeniem nie tylko naukowym, ale i dużym doświadczeniem w administracji. Mogę na nich liczyć i cieszę się, że mogę z nimi pracować.
Czy są już jakieś początkowe plany co do przywrócenia stacjonarnych zajęć na Uniwersytecie Gdańskim?
Chciałbym, żebyśmy wrócili na zajęcia stacjonarne w przyszłym roku akademickim. Wszyscy jesteśmy zmęczeni lockdownem, życiem w strachu przed wirusem, o zdrowie najbliższych. Tęsknimy też za życiem na kampusie, konferencjami, wydarzeniami kulturalnymi, sportowymi, w których nasi studenci i wykładowcy zawsze chętnie uczestniczą. Z radością i nadzieją przyjąłem fakt powstania szczepionki – to dowód na to jak świetnie rozwija się biomedycyna i jak może służyć społeczeństwu.
Co będzie Pan chciał zrobić w celu zatrzymania najlepszych absolwentów na Uniwersytecie Gdańskim? Liczba studentów w Polsce stale rośnie, a liczba pracowników naukowych niezbyt.
System wynagrodzeń, który funkcjonował w uczelni i którego zmianę zapowiedziałem podczas kampanii – zacząłem już zmieniać. Wypracowałem ze związkami zawodowymi stanowisko w sprawie podwyżek, których pule otrzymaliśmy z ministerstwa – zwracając przede wszystkim uwagę na kwestię niwelowania różnic w zarobkach pracowników naukowych. Dlaczego zaczynam od podwyżek odpowiadając na pytanie? Dlatego, że możemy mieć nowoczesne laboratoria, wiele umów o współpracy, podpisanych i realizowanych projektów – jeśli jednak nie będą za tym szły godne wynagrodzenia dla kadry – nie zatrzymamy nikogo. System wynagrodzeń, ale też i konkursów projektowych, wydawniczych itp. musi być atrakcyjny dla młodych naukowców. Czasem bowiem nagroda, uznanie wartości wykonanej pracy potrafi bardzo zmotywować do dalszej pracy i związać pracownika z jednostką, zespołem. Dlatego też w przyszłym tygodniu rusza na UG szeroko zakrojony program finansowania tzw. „małych grantów”, który przynajmniej w części uzupełni system finansowania badań i upowszechniania ich wyników. Jeśli chodzi o wykorzystanie potencjału absolwentów – to nie musimy ich tylko zatrzymywać na uczelni, jeśli chcemy korzystać z ich wiedzy. Będziemy współpracować z partnerami zewnętrznymi, którzy będą dzielić się z naszymi studentami, ale i młodymi naukowcami nie tylko doświadczeniem i wiedzą praktyczną.
Ma Pan jakieś pomysły na przyciąganie do uniwersytetu najlepszych uczniów szkół średnich?
Tak jak wspomniałem – uczelnia powinna promować swoich naukowców, ich prace i osiągnięcia w taki sposób, żeby młodzi ludzie chcieli realizować marzenia o swojej przyszłości właśnie u nas, u boku znakomitych wykładowców. Do tego należy dodać tutoring, relacje mistrz – uczeń, które będą wprowadzane w systemie kształcenia w uczelni, także z myślą o najlepszych uczniach szkół średnich, którzy będą mogli tu właśnie spełniać młodzieńczą pasję pod okiem znakomitych naukowców – tych doświadczonych, ale też i młodych entuzjastów, którzy wiedzą jak najlepiej rozmawiać z młodzieżą, bo dopiero co sami nią byli.
Co chce Pan zrobić w celu podwyższenia pozycji Uniwersytetu Gdańskiego w rankingach uczelni akademickich?
Temat rankingów jest bardzo złożony i w zależności o jakim zestawieniu mówimy, w różnym stopniu możemy wpływać na pozycjonowanie uczelni. Oczywiście działania takie jak zwiększanie liczby dobrze cytowanych publikacji w coraz bardziej prestiżowych periodykach i wydawnictwach, zatrudnianie wybitnych uczonych, zwiększanie stopnia umiędzynarodowienia zarówno w zakresie oferty dydaktycznej, jak i liczby studentów i wykładowców cudzoziemców czy też długofalowa polityka wizerunkowa uczelni wpływająca na pozytywną zmianę opinii ekspertów będą z pewnością sprzyjać pozycji w różnych zestawieniach. Technicznie rzecz ujmując należy z pewnością większa wagę przywiązać do systemu sprawozdawczości tych danych, na bazie których szacowane są składniki zestawień rankingowych. Za bardzo ważne uważam także umiejscawianie UG w rankingach tematycznych, dzięki którym rośnie nasza rozpoznawalność międzynarodowa. Nacisk kładę też na faktyczne umiędzynarodowienie uczelni. Mamy tu do wykorzystania znakomite partnerstwo uniwersytetów europejskich, w którym wspólnie z 5 innymi europejskimi uczelniami tworzymy konsorcjum pn. SEA – EU. To świetna platforma wspólnych dwudyplomowych studiów, wymiany kadry czy budowy wspólnych szkół doktorskich.
Czy uważa Pan, że masowość studiów jest obecnie problemem? Może należy utrudnić osiąganie kolejnych tytułów i stopni, aby podnieść poziom kształcenia.
Problemem nie jest masowość studiów, ile jakość nauczania na wszystkich poziomach edukacji. Młodzi ludzie przychodzą często na studia po prostu nieprzygotowani w wystarczającym stopniu do tego, aby rozpocząć edukację akademicką opartą na samodzielnym poszukiwaniu odpowiedzi na stawiane im pytania czy krytycznym dialogu z kadrą akademicką podczas zajęć. Problemy znane są od lat – system edukacji wymaga od nich, mówiąc wprost, wkuwania na pamięć i rozwiązywania testów zamiast szukania kluczy, samodzielnego myślenia, krytycznej analizy danych i umiejętności formułowania tez. Owszem – studia nie powinny być dla każdego, ale powinny dać możliwość pogłębiania wiedzy, rozwijania pasji – tymczasem zaczynamy na niektórych kierunkach zajęcia od niemalże korepetycji z wiodących przedmiotów – matematyki na matematyce, angielskiego na angielskim itd. Do tego od lat 90. pokutuje w społeczeństwie przekonanie, że studia powinny zagwarantować dobrą, dobrze płatną pracę – tymczasem uniwersytet to nie zawodowa szkoła wyższa, ani w Polsce, ani nigdzie na świecie. Nawet dyplom znanej uczelni nie gwarantuje pracy, choć na pewno ułatwia jej zdobycie. My jako uczelnia dajemy narzędzia, kształcąc w zakresie nauk podstawowych, ale też w obrębie umiejętności praktycznych wiedzy, ale czy absolwenci umiejętnie je wykorzystają i jak pokierują swoją przyszłością – to zależy już od nich samych. Co do przywołanego w pytaniu „utrudniania” zdobywania tytułów i stopni to sądzę, że sedno jakości nie tkwi w mnożeniu przeszkód, ile w uczciwości naukowej kandydatów do awansu naukowego i rzetelności recenzentów.
Czy kontaktował się z Panem minister Przemysław Czarnek w celu wyjaśnienia sprawy uznania 28 października za dzień rektorski?
Pan minister nie kontaktował się ze mną w tej sprawie.
Akademicka społeczność zpewnością chciałaby się dowiedzieć więcej o życiu prywatnym nowego rektora. Jakie są Pana pozasłużbowe pasje?
Najlepiej odpoczywam, rzeźbiąc w drewnie. Pracownię mam na Kaszubach, gdzie czas toczy się trochę wolniej, a krajobrazy są niepowtarzalne. Tu z rodziną spacerujemy, jeździmy rowerami, a zimą uprawiamy narciarstwo biegowe. Kolejną pasją – rodzinną – jest muzykowanie. Kiedyś, tak jak mój dziadek i ojciec grałem przede wszystkim na skrzypcach, dziś częściej na gitarze. Jestem też totalnym italofilem, zwłaszcza w zakresie renesansowej architektury i malarstwa oraz… najlepszej na świecie kuchni włoskiej!
Koronawirusowa kwarantanna sprzyja siedzeniu w domu. Czy ma Pan jakieś ulubione filmy lub książki, które umilały panu ten czas?
Całe mnóstwo! Nadrobiłem bardzo wiele zaległości literackich „odkładanych na później”. Wśród nadrobionych autorów był i McCarthy i Miłoszewski i wielu innych. Zainstalowałem też jedną z platform serialowych i muszę przyznać, że wciągnęło mnie kilka produkcji.
Sięga Pan czasem do uczelnianych mediów pokroju Radia MORS czy CDN-u?
Skłamałbym, gdybym powiedział, że odkąd jestem rektorem regularnie słucham radia i czytam CDN. Staram się jednak chociaż przejrzeć na stronie – co dzieje się w Radio Mors – zwłaszcza że wiem, że mimo pandemii radio nagrywa audycje, rozmowy itp. Staram się też zaglądać na stronę CDN-u.
Czego życzy Pan uczelni w roku 2021?
Żebyśmy jak najszybciej wrócili do zajęć stacjonarnych i oczywiście, żebyśmy stali się uczelnią, w której po prostu lubimy być, studiować, pracować, realizować pasje – nowoczesną na miarę XXI wieku… chociaż to pewnie zadanie na dłużej niż rok.
Dziękuję za rozmowę.