21/11/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Od Antentokounmpo do Kobiego – czas na koszykarski alfabet 2020 roku, część pierwsza

10 min read
Fot. Wikimedia Commons

Czas na koszykarskie podsumowanie 2020 roku – roku zdominowanego głównie przez pandemię koronawirusa, ale mimo wszystko w koszykówce działo się w tym czasie wiele. W pierwszej części koszykarskiego alfabetu roku zaczynamy od litery A czyli od Giannisa Antentokounmpo do litery K, czyli do legendy NBA, Kobiego Bryanta.

A jak Antentokounmpo – MVP Sezonu Zasadniczego NBA, Najlepszy Obrońca NBA, Pierwsza Piątka NBA, występ w pierwszej piątce podczas Meczu Gwiazd NBA czy nowy, 5-letni kontrakt na kwotę 228 milionów dolarów – to niektóre osiągnięcia Giannisa Antentokounpo, lidera Milwaukee Bucks, w 2020 roku. Grekowi do pełni szczęścia zabrakło w tym roku tylko Mistrzostwa NBA (Bucks w półfinale konferencji wschodniej przegrali z Miami Heat 1-4). Statystycznie „Antek” w ostatnim sezonie NBA wypadł bardzo dobrze – średnio 29,5 punktów, 13,6 zbiórki, 5,6 asysty na mecz, 55% skuteczności w rzutach z gry. Przed rozpoczętym tydzień temu sezonem NBA Bucks wzmocnili się pięcioma zawodnikami m.in. dobrym obrońcą Jrue Holidayem co powinno zwiększyć szanse Giannisa i Bucks na tytuł Mistrza NBA w 2021 roku. Ale zadanie mimo wszystko niełatwe, bo konkurencja mocniejsza niż sezon temu.

B jak „bańka” – Z powodu epidemii koronawirusa wiele rozgrywek było dokańczane w jednym miejscu w takich warunkach by odseparować drużyny od reszty świata (mecze w jednej hali, bez publiczności, hotel tylko dla drużyn w danych rozgrywek). W takowych „bańkach” sezon dokańczano m.in. w Hiszpanii (Liga ACB, Walencja), w USA (NBA, Orlando) a także rozegrano listopadowe mecze eliminacji do Eurobasketu 2022 – reprezentacja Polski swoje mecze grała w Walencji (wygrana z Rumunią, porażka z Izraelem) a lutowe spotkania w przyszłym roku rozegra w „bańce” w Gliwicach (mecze z Hiszpanią i Rumunią). Także w „bańkach” odbędą się styczniowe starcia w FIBA Europe Cup w których zagrają dwie polskie ekipy – Anwil Włocławek, który zorganizuje „bańkę” i Stal Ostrów Wielkopolski, ale na razie nie wiadomo, gdzie będą grali swoją grupę. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że w przyszłym roku nie będzie potrzebne tworzenie jakiejkolwiek „bańki” by dokończać jakiekolwiek rozgrywki…

Fot. Wikimedia Commons

C jak COVID-19 – Rusell Westbrook, Nikola Jokić (na zdjęciu) Donovan Mitchell, Marcus Smart, Rudy Gobert, Malcolm Brogdon czy Deandre Jordanto tylko niektórzy koszykarze NBA, którzy przeszli zakażenie koronawirusem.  Covid-19 w 2020 roku sieje spustoszenie na całym świecie (około 81,2 mln przypadków) i nie ominął też koszykarzy. Choroba ta dotknęła też polskich koszykarzy m.in. Mateusza Ponitkę czy Łukasza Koszarka. Po dosyć dużej ilości przypadków Covid-19 w NBA na trzy tygodnie przed startem ligi (testy dały 48 pozytywnych przypadków) a ostatnie wyniki testów dały ZERO pozytywnych przypadków. Sytuacja wydaje się być pod kontrolą też w rozgrywkach europejskich i w Polsce (choć niedawno potwierdzono dwa przypadki w Anwilu Włocławek, część zespołu została skierowana na kwarantannę). Oby w przyszłym roku jak najmniejsza ilość zawodników zachorowała na Covid-19 i żeby można było bez problemu dokończyć wszystkie rozgrywki.

D jak Dominacja – Teraz chwilę o najlepszej drużynie 2020 roku w polskiej lidze. Mowa o Zastalu Enei BC Zielona Góra, który ma za sobą fantastyczny rok – zdobyte mistrzostwo Polski (bilans 19-3, rozgrywki skończone w marcu – Zastal wtedy był liderem tabeli) czy siódme miejsce w rozgrywkach VTB (bilans 9-11). W aktualnie trwającym sezonie Zastal znowu jest najlepszą drużyną w polskiej lidze (14-2) i bardzo dobrze gra w rozgrywkach VTB (bilans 6-6). Licząc tylko 2020 rok Zastal w polskiej lidze osiągnął bilans 21-3 co jest zdecydowanie najlepszym wynikiem w lidze. Oby została tylko gwiazda drużyny Gabriel „Iffe” Lundberg (ostatnio jego kontrakt chciał wykupić rosyjski klub). Jeśli Lundberg zostanie to drużyna najlepszego trenera w lidze, Żana Tabaka będzie zdecydowanym faworytem do wygrania Mistrzostwa Polski i Pucharu Polski (impreza w lutym w Lublinie) gdzie Zastal w ćwierćfinale zagra z osłabioną aktualnie kontuzjami Asseco Arką Gdynia. Rok 2020 w polskiej lidze to zdecydowanie dominacja w wykonaniu zielonogórzan.

E jak Europejskie Puchary – W 2020 roku nie udało się dokończyć europejskich rozgrywek – Euroligi, Eurocupu, Ligi Mistrzów czy ligi VTB. Powód był jeden – koronawirus. W trwającym teraz sezonie rozgrywki te udaje się na razie rozgrywać bez zbędnych przerw, ale nie wiadomo co będzie się działo dalej. To nie był też dobry rok dla polskich drużyn w tych pucharach – Anwil Włocławek w niedokończonych rozgrywkach Ligi Mistrzów miał bilans 5-9 a w 2020 roku nie wygrał w tych rozgrywkach meczu (0-5). Jeszcze gorzej poszło Polskiemu Cukrowi Toruń – w rozgrywkach mieli bilans 2-12 a w 2020 roku tak jak Anwil bilans 0-5. Jedynie Zastalowi w rozgrywkach VTB poszło w miarę dobrze – w poprzednim sezonie VTB zajęli 7.miejsce (bilans 9-11, w 2020 roku 4-4) a w tym sezonie jak na razie mają bilans 6-6 i dużą szansę by załapać się do play-off. Bez zwycięstwa w tym sezonie w Lidze Mistrzów są koszykarze Pszczółki Start Lublin (0-4), którzy w tym roku zadebiutowali w tych rozgrywkach (dzięki wicemistrzostwu Polski). W eliminacjach do Ligi Mistrzów odpadł Anwil (rozgrywana „bańka” na Cyprze), który w styczniu przyszłego roku zagra w FIBA Europe Cup i ma tam duże szanse by osiągnąć dobry wynik – tak jak koszykarze Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski, którzy też wystąpią w tych rozgrywkach. Oby w 2021 roku było więcej powodów do zadowolenia z powodu gry polskich drużyn w Europie.

F jak Frustracja – Często się zdarza tak, że frustrujemy się jak coś nam nie wychodzi tak jak chcemy by wychodziło. Jednak mimo wszystko staramy się by w końcu nam to wyszło. To drugie zdanie jednak nie dotyczy byłego już rozgrywającego Kinga Szczecin, Kaseya Hilla, który w przerwie w meczu z Polskim Cukrem Toruń (74:71) sfrustrowany swoją słabą grą powiedział ówczesnemu trenerowi Kinga, Łukaszowi Bieli, że „może go nie wystawiać na drugą połowę”. Bo w końcu 3 zdobyte punkty w 11 minut przy skuteczności 25% z gry (1/4) to  powód by obrażać się na wszystko i na wszystkich. Przecież dobrych zawodników nie poznaje się po tym jak zaczynają mecze ale po tym jak kończą. Po tym incydencie Hill został zawieszony przez klub,  chwilę później został odwieszony (i dano mu karę finansową) ale finalnie klub postanowił się z nim rozstać. Hill grał zdecydowanie poniżej oczekiwań – 6,0 punktów i 3,3 asysty na mecz przy skuteczności 29% w rzutach z gry to nie było to czego oczekiwano od Hilla, który miał być jednym z liderów zespołu. W jego miejsce do Szczecina trafił Dustin Ware, który w poprzednim sezonie z powodzeniem grał w Szczecinie.

G jak Gobert – Rudy Gobert, center Utah Jazz był pierwszym zawodnikiem w NBA, którego zachorował na koronawirusa w marcu. Po jego zakażeniu, komisarz NBA, Adam Silver podjął decyzję o zawieszeniu rozgrywek. O ile nie można mieć pretensji do Goberta, że zachorował na koronawirusa to można mieć uwagi co do jego podejścia do tej sprawy – na poniższym filmie można zobaczyć jak Gobert zachowywał się na konferencji prasowej parę dni przed zachorowaniem. Też koledzy z jego drużyny byli zirytowani jego zachowaniem – m.in. jego relacje z liderem Jazz, Donovanem Mitchellem z tego powodu się pogorszyły (Mitchell też zachorował na Covid-19). Przynajmniej na boisku Gobert prezentuje się tak jak powinien – w ostatnim sezonie notował średnio 15,1 punktów, 13,5 zbiórki i 2 bloki na mecz i trafiał ze skutecznością 69% z gry. Nowy sezon Gobert też zaczął bardzo dobrze – jego średnie to 16,7 punktów, 14,7 zbiórki i 1,7 bloków na mecz a trafia ze skutecznością 75% z gry (3 mecze). Ostatnio Gobert przedłużył umowę z Jazz (5 lat, 205 milionów dolarów) co czyni go najlepiej opłacanym centrem w NBA. Ten rok był dla Goberta w miarę udany, przyszły może być jeszcze lepszy. Tylko żeby nie pokazywał się z takiej strony jak w kwestii koronawirusa.

H jak Harden – To nie był zbyt dobry rok dla popularnego „brodacza”. Bo co prawda Harden był najlepszym strzelcem NBA w ostatnim sezonie (średnio 34,3 punkty na mecz, w play-off 31,6 punktów), ale reszta rzeczy mu nie wyszła zbyt dobrze. Jego zespół z problemami pokonał Oklahomę City Thunder w 1.rundzie play-off dopiero w siódmym meczu (4-3) a Rockets odpadło już w półfinale konferencji gdzie przegrali z późniejszymi mistrzami NBA, Lakers 1-4. Harden po takim nieudanym sezonie był tak bardzo nieszczęśliwy w Houston, że aż odrzucił ofertę przedłużenia umowy dzięki której mógł zarabiać nawet 50 mln dolarów za sezon i zażądał transferu. Wybrał sobie kilka klubów – na początku było Bucks, Nets, 76ers czy Heat, teraz na tapecie są dwa kluby – Boston Celtics, Denver Nuggets i Portland Trail Blazers ale Harden prawdopodobnie nie zostanie wymieniony. Powód jest jeden – Harden ma zbyt wysoki kontrakt a kluby nie chcą poświęcać swoich gwiazd (Tatum, Brown, Murray czy Lillard) za Hardena, który może gwarantuje punkty, ale nie gwarantuje walki o mistrzostwo. Zobaczymy jak Harden będzie się prezentował w nowym sezonie, nowym roku. W przerwie między sezonami sobie postanowił wbrew przepisom obowiązujących zawodników NBA w dobie pandemii koronawirusa zaimprezować za co dostał karę 50 tysięcy dolarów za to, ale przy jego zarobkach to żaden problem.  Na początku spisuje się w miarę dobrze – średnio notuje 39 punktów, 12,5 asysty na mecz przy skuteczności w rzutach z gry (2 mecze). Czy tak będzie dalej? Zobaczymy.

I jak „Iffe” – Gabriel „Iffe” Lundberg, bo o nim mowa ostatniego lata podpisał kontrakt z Zastalem Zielona Góra. Duńczyk zapowiadany był jako lider zespołu i tak też się stało. Lundberg (średnio 17,5 punktów (48% skuteczności z gry), 6,4 asysty na mecz)  prowadzi zielonogórzan po kolejny tytuł mistrzowski w polskiej lidze (14-2) a rozgrywkach VTB wyczynia cuda – 32 punkty w meczu z Uniksem Kazań sensacyjnie wygranym przez Zastal 92:86 czy zwycięski rzut za 3 w meczu z Avtodorem Saratov (91:90). Średnie Lundberga w VTB to 21 punktów na mecz (3 miejsce w całych rozgrywkach) i 5,6 asyst na mecz (7 miejsce). Warto tez wspomnieć, że tylko dwa razy Lundberg rzucił 10 lub mniej punktów w meczu (6 w meczu z Kingiem i 8 w meczu z Treflem). Ponadto Duńczyk poprowadził też swoją reprezentację do dwóch sensacyjnych zwycięstw w eliminacjach Eurobasketu w listopadzie – z Litwą (80:76) i Czechami (91:90). W tych dwóch meczach zdobył aż 66 punktów (28 z Litwą i 38 z Czechami). Jego świetna forma sprawiła, że jego kontrakt chciał wykupić Lokomotiv Kubań Krasnodar (Rosja), ale działacze Zastalu odrzucili tą ofertę. Myślę, że to dobra decyzja, bo ciężko Zastalowi byłoby znaleźć tak samo dobre zastępstwo za Lundberga a ponadto polska liga straciłaby też trochę na atrakcyjności (choć i tak już nie jest nie wiadomo jak bardzo atrakcyjna).

Fot. Wikimedia Commons

J jak James – Rok 2020 w NBA zdecydowanie należał do Lebrona Jamesa. Skrzydłowy Los Angeles Lakers poprowadził swój zespół do wygrania konferencji zachodniej (bilans 52-19) a w play-offach Lakers dzięki jego fenomenalnej formie w tej fazie sezonu (średnio 27,6 punktów, 10,8 zbiórki i 8,8 asyst na mecz przy 56% skuteczności z gry) wygrali Mistrzostwo NBA po 17 w historii (tyle samo tytułów ma tylko Boston Celtics). Sam Lebron po wygranych finałach NBA z Miami Heat (4-2) został wybrany MVP Finałów. James zdobył w tym roku swoje czwarte mistrzostwo NBA w karierze i po raz czwarty był MVP Finałów. Jeszcze piękniejsze jest to, że poprowadził Lakers do tytułu w roku w którym zmarła legenda Lakers, Kobe Bryant, który zdobył z tym klubem pięć mistrzostw NBA. Warto też wspomnieć słowa Jamesa tuż po śmierci swojego przyjaciela – „Obiecuję, że będę kontynuował twoje dziedzictwo. Tak wiele dla nas wszystkich znaczysz”. Lebron wypełnia już tą obietnicę dziewięć miesięcy później zdobywając z Lakers tytuł mistrzowski. A Lakers jest mocniejsze niż w ostatnim sezonie więc kto wie czy James nie zdobędzie swojego piątego mistrzowskiego tytułu w 2021 roku.

K jak Kobe – Niedziela, 26 stycznia była najsmutniejszym dniem dla koszykówki w tym roku. Tego dnia w wypadku lotniczym zginęła legenda NBA – Kobe Bryant. 20 sezonów w NBA (wszystkie w Lakers), 5-krotny Mistrz NBA, 2-krotny MVP Finałów, MVP Sezonu Zasadniczego NBA 2008, 18 występów w All-Star Game, 33 643 rzucone punkty (4 miejsce w rankingu wszechczasów) – to tylko niektóre osiągnięcia Bryanta podczas jego kariery w NBA, które zasługują na uznanie. Po zakończeniu kariery w 2016 roku, Bryant mógł się spełniać w innych dziedzinach niż koszykówka – w 2018 roku zdobył Oscara za najlepszy krótkometrażowy film animowany – „Dear Basketball”. Mógł spędzać więcej czasu z rodziną (miał czwórkę dzieci a wraz ze swoją żoną, Vanessą myśleli o piątym dziecku). W tym wypadku zginęła też jego córka, 13-letnia Gianna, o której mówiono, że ma wielki talent i jej kariera koszykarska może być interesująca. Może nie wszyscy byli fanami Kobiego, może irytował on wiele osób (m.in. swojego trenera w Lakers, Phila Jacksona o czym można przeczytać w książce Jacksona „11 pierścieni”) ale nie można nie doceniać tego co zrobił dla popularyzacji koszykówki na całym świecie, tego co zrobił dla Lakers, którzy zawiesili dwa jego numery – 8 i 24) i całej NBA. Na pewno, gdyby nie Kobe to NBA nie byłoby takie samo jak dzisiaj. Kobe na zawsze pozostanie w pamięci kibiców NBA bo takich efektownie grających zawodników w NBA jak on było bardzo niewielu. Świat koszykówki w tym roku stracił bardzo ważną postać.

Na koniec skrót spotkania z Toronto Raptors, w którym Kobe zdobył 81 punktów (drugi najlepszy wynik w historii – najlepszy Wilt Chamberlain, który kiedyś rzucił 100 punktów w meczu).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

6 + 15 =