Szybka piątka #4
5 min readObecnie jesteśmy przytłoczeni przeróżnymi produktami kultury, często miernej jakości. Nietrudno w tym zalewie ominąć istne perełki. „Szybka piątka” ma na celu prezentować 5 tytułów filmowych i serialowych, po które warte sięgnąć. Wszystkie z nich można legalnie obejrzeć w internecie, zazwyczaj na serwisach streamingowych lub VOD.
Zgubiłam swoje ciało (reż. Jeremy Clapin, 2019)
Francuskie dzieło nominowane do tegorocznych Oscarów w kategorii „Najlepszy film animowany” to przede wszystkim majstersztyk artystyczny. Twórcy wykazali się niebywałą oryginalnością i kreatywnością. „Zgubiłam swoje ciało” to historia chłopaka i jego odciętej ręki. Tak, brzmi to raczej absurdalnie. Film zaczyna się odciętą ręką, która wychodzi z lodówki medycznej. Znajduje sposób na rozerwanie torby, która ją trzyma, a następnie rozpoczyna długą podróż przez paryską noc. Następnie skupiamy się na nastoletnim dostawcy pizzy, który po nieudanej dostawie popada w zauroczenie w klientce. Odtąd obserwujemy jego perypetie, które wbrew pozorom nie są typowym love story. W tej historii można odnaleźć pełnię symboliki oraz nawiązania filozoficzne. Jeremy Clapin trzyma się zasady „show, don’t tell” i dialogów używa jedynie tam, gdzie są konieczne. Poza tym wspomnieć należy o cudnej warstwie dźwiękowej w wykonaniu Dana Levy’ego.
Gdzie obejrzeć: Netflix
Better Call Saul (reż. Vince Gilligan, 2015-?)
Chyba każdemu obił się o uszy jeden z najwybitniejszych seriali w historii, czyli „Breaking Bad”. Walter White i Jesse Pinkman zostali najlepszym serialowym duetem, poszczególne dialogi i sceny dotąd są wryte w pamięć widzów. Nic więc dziwnego, że postanowiono zrobić spin-off. Każda postać z tego uniwersum jest na tyle barwna i głęboka, że żalem byłoby takiej okazji nie wykorzystać. Skupiono się więc na przekupnym prawniku skradającym w oryginalnym serialu każdą scenę – Saulu Goodmanie. Poznajemy genezę powstawania tejże postaci, gdyż Saul Goodman jest jedynie pseudonimem prawniczym Jimmy’ego McGilla. „Better Call Saul” nie ma takiego rozmachu, jak jego matka, ale daje to jeszcze lepszą możliwość popisów ekipy od scenariusza. Dialogi są jeszcze lepsze, postacie powracające przerastają te w „Breaking Bad”, a mimo mniej wystrzałowej akcji widz nie może się nudzić. Pierwszy sezon co prawda może znudzić tempem, szczególnie jeśli jest się przyzwyczajonym do tego z wcześniejszego dzieła Vince’a Gilligana, ale im dalej w odcinki, tym jakość rośnie. Można spokojnie podejść do oglądania nawet bez znajomości „Breaking Bad”, gdyż jest to prequel, który spoileruje jedynie przyszłe losy Saula Goodmana.
Gdzie obejrzeć: Netflix
Co robimy w ukryciu (reż. Jermaine Clement, 2014)
Wydawało się, że motyw wampirów został w kinie przeorany na wszystkie możliwe sposoby. Tymczasem duet Jermaine Clement – Taika Waititi postanowił ugryźć temat od totalnie oryginalnej strony. Kluczem jest autoironia. „Co robimy w ukryciu” to nieodparcie czarujące samoświadome kino klasy B, które skupia się na codziennym życiu nowozelandzkich krwiopijców. Wkraczamy w intymną strefę (czasem aż nadto intymną) żyjącej w starym rezydencji paczki wypełnionej odpowiednikami kultowych potworów. Poznamy chociażby kopię Draculi, Lestata czy Nosferatu. Zderzenie ich postaci historycznych z teraźniejszością, tworzy wiele przezabawnych gagów. Ten mockument nie jest jedynie świetną komedią, ale i pewnym hołdem w stosunku do kinowych wampirów. Oprócz samych postaci znajdziemy nawiązania do wielu pamiętnych momentów z nimi w rolach głównych. Jest to świeży powiew w konwencji, który spodoba się nie tylko fanom istot lubujących się w gryzieniu ludzi.
Gdzie obejrzeć: HBO Go
Turysta (reż. Robert Östlund, 2014)
Robert Östlund to jeden z najbardziej znanych współczesnych szwedzkich reżyserów. Szwed za swoje ostatnie dzieło pt. „The Square” otrzymał Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. „Turysta” również nie przeszedł bez echa. Trzy lata wcześniej na tym samym festiwalu został nagrodzony Nagrodą Jury sekcji Un Certain Regard. Ten małżeński dramat skupia się na historii młodej szwedzkiej rodziny, która rozpoczyna wakacje we francuskim kurorcie. Z początku wszystko wydaje się być w najlepszym porządku. Potem, drugiego dnia, dzieje się coś niezwykłego. Jedzą lunch w restauracji na dachu ośrodka, kiedy tuż po podaniu posiłku słyszą głośny dźwięk dochodzący z góry nad nimi, a śnieg zaczyna spadać ze stoków. To kontrolowana lawina, powszechna w ośrodkach narciarskich, ale ta szybko zaczyna wydawać się nadmierna, jakby w ogóle nie była pod kontrolą. Obawiając się, że zaraz spadnie na nich osuwisko śniegu, wielu gości reaguje paniką, a ojciec Tomas ucieka „z pokładu”, zostawiając przy stole żonę i dzieci, a ratując tylko telefon. Na szczęście lawina zatrzymuje się tuż przed restauracją. Goście wkrótce wrócą do swoich obiadów, ale w rodzinie następuje tąpnięcie. „Turysta” jest świetną satyrą o współczesnym kryzysie męskości i trudności odnalezienia się mężczyzn w społeczeństwie, a dokładniej w rodzinie.
Gdzie obejrzeć: vod.pl/Chili
Good Morning, Vietnam (reż. Barry Levinson, 1987)
Śmierć Robina Williamsa w 2014 r. zabrała nam jednego z najbardziej utalentowanych aktorów w historii. Niesamowity charakter i charyzma sprawiały, że uwielbiał go każdy, kto go znał. Jedną jego z najlepszych ról jest ta z filmu „Good Morning, Vietnam”. Barry Levinson skroił postać wprost pod niego i dał mu pole do improwizacji. Williams wciela się w Adriana Cronauera prowadzącego w American Forces Network podczas wojny wietnamskiej. Nie wiemy nic o jego przeszłości. Wiemy natomiast, że złotousty radiowiec umila żołnierzom czas, jak nikt inny. Ironiczny i cięty humor Cronauera nie podoba się jednakże jego przełożonym. Podczas swoich azjatyckich przygód prowadzący poznaje wietnamską dziewczynę i jej brata. Zakochuje się w niej, a chcąc przypodobać się jej rodzinie, powoduje wiele problemów. Koniec końców z zabawnej komedii Levinson robi pełnoprawny dramat o piekle wojny. Nie mogę za dużo mówić, bo musiałbym zawrzeć spoilery. Ten klasyk zwyczajnie trzeba obejrzeć.
Gdzie obejrzeć: Chili