„Cała prawda o miłości” – Clare Pooley

fot. Paulina Mocka

Co kryje się pod słowem „miłość”? Wiecie już o niej wszystko? Mogłoby się zdawać, że zakochanego, bądź doświadczonego życiem człowiek już nic nie zdziwi. Zdaje mu się, że posiada już całą wiedzę o kochaniu. W dodatku wcale nie po przeczytaniu „Sztuki kochania” wg Michaliny Wisłockiej, czy nawet Owidiusza! Tymczasem mamy rok 2020, a Clare Pooley wydaje książkę, której tytuł krzyczy do nas, kusi i nęci, że skrywa całą prawdę o miłości. Czy może nam przekazać coś, czego nie wiemy? Jaka jest ów prawda?

A prawda jest taka, że ten tytuł jest totalnie bez sensu! Nie oddaje nawet w drobnej części tego, co skrywa ta, właściwie pozbawiona wad, książka. Zawiera trafne i autentyczne lekcje życiowe, skupia swoją uwagę na ważnych aspektach i sytuacjach, z którymi spotykamy się na co dzień, lecz ich nie analizujemy. Ponadto odsłania wiele prawd, odziera człowieka z jego małych grzeszków, pokus i na koniec rozlicza. Cóż, zaintrygowałam?

Wszystko za sprawą zeszytu, który starszy i ekscentryczny pan (eksmalarz) zostawia w kawiarni. Rozpoczyna tym samym „Projekt Autentyczność”, bowiem chce wyznać prawdę o sobie i swoim życiu. Liczy się tylko szczerość. Tajemniczy zeszyt odnajduje właścicielka kawiarni, która dopisuje swoje prawdy i opowieść, a następnie „podaje dalej”. W ten sposób rozpoczyna się nieprawdopodobna historia zielonego zeszytu i jego autorów, którzy z czasem na siebie natrafiają i postanawiają lepiej poznać. Co może z tego wyniknąć? Czy prawdomówność wyjdzie im na dobre? Spisując swoje historie, godzili się na ich jawność, ale co może sobie pomyśleć druga osoba? Ba! Czy to, co zapisali, faktycznie jest prawdą?

fot. Paulina Mocka

Wiele pytań postawiłam w powyższym akapicie, ale nie chcę zbyt dużo zdradzać. W książce naprawdę wiele się dzieje i niekoniecznie wszystko jest napisane wprost. Pewne mądrości wynikające z treści trzeba samemu wychwycić, a gdy już się to uda, dostrzega się dużo więcej niż na początku. Często widzimy to, co jest z wierzchu, co rzuca się w oczy i dopisujemy do tego swój własny scenariusz. Rzeczywistość może być jednak zgoła inna, a nasze podejrzenia/osądy zupełnie nietrafione.

Największymi zaletami tej powieści są oryginalność treści i niebanalny styl pisarski autorki. Historia jest niesztampowa, przez co czytelnik nie bardzo może domyślić się, co się wydarzy. Wszystko toczy się własnym rytmem, nawet nie ma się ochoty na zabawianie w proroka, by przewidzieć dalsze losy bohaterów. Poza tym autorka na to nie pozwala – sprytnie odwraca naszą uwagę, a następnie szokuje. To bardzo przyjemne uczucie być zaskoczonym podczas czytania. Podczas lektury mogłam skosztować go kilkakrotnie, dlatego wielkie chapeau bas dla pisarki.

Dużym plusem tej książki jest też narracja. Każdy rozdział skupia się na innym bohaterze, choć narrator mimo wszystko pozostaje trzecioosobowy. Wszystko jest przemyślane i dopracowane. Śledzimy losy poszczególnych postaci, wiemy, co czują, myślą, czego potrzebują i chcą od życia. Dzięki temu pojawia się kontrast i można rozpocząć proces kształtowania się własnej opinii. Koniec również jest bardzo wymowny i dający do myślenia. Przedstawia słodko-gorzki los człowieka. Puenta niezwykle udana!

A czy wy dobrze znacie ludzi, którymi się otaczacie? Mówicie o sobie tylko prawdę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *