Co będzie potem? – recenzja filmu „After”
3 min readKwietniowa premiera filmu „After” w reżyserii Jenny Gage to wydarzenie, na które wyczekiwały miliony widzów z całego świata. Ekranizacja bestsellerowej powieści o tym samym tytule ściągnęła do kin tłumy złaknione ujrzeć historię o młodzieńczej wolności i pożądaniu. Czy wspomniana produkcja zaspokoiła ich pragnienia? Czy może okazała się kolejną smętną historyjką o parze zakochanych w sobie nastolatków?
Jenny Gage w swoim filmie przedstawia historię Tessy Young – ułożonej, oddanej nauce i nadzwyczaj ambitnej nastolatki, która właśnie rozpoczęła swój pierwszy rok w college’u. Dziewczyna w przeciwieństwie do swych rówieśniczek jest niezwykle skromna – zarówno w sposobie bycia, jak i w swoim wyglądzie. Ubiera się na szaro, tak by w tłumie pozostać niezauważoną. Nosi związane włosy, by przypadkowym machnięciem głowy nie podkusić kolegów z uczelni do niecnych czynów. Unika też jakiegokolwiek makijażu, aby się nie wyróżniać. Jest tzw. „szarą myszką”, której codziennością są godziny spędzane z nosem w książkach. I nagle pojawia się on – zjawiskowy, piekielnie przystojny i doskonale zbudowany Hardin Scott. Wszystkie dziewczyny wzdychają do niego i są w stanie zrobić cokolwiek, byle tylko zwrócił na nie uwagę. W końcu drogi Hardina i głównej bohaterki filmu się przecinają i chłopak, który dotąd mógł przebierać w tłumach zakochanych w nim dziewcząt, sam się zakochuje.
Ciekawym i dość pomysłowym zabiegiem zastosowanym w filmie jest ukazanie nawiązań do XIX-wiecznej literatury. Bohaterowie tej produkcji swoim zachowaniem przypominają niekiedy postacie z najsłynniejszych powieści z tamtego okresu i zdawać by się mogło, że czasami nawet sami uważają się za ich wcielenia. Chwilami odnosi się jednak wrażenie, że film bardziej skupia się na wspomnianej literaturze niżeli na właściwej akcji.
W produkcji tej ciężko jest wskazać jakieś rażące wady. Fabuła jest wręcz banalna, techniczne kwestie również są bez zarzutu. Za największy mankament filmu można jednak uznać jego plakat. Jedno z haseł na nim umieszczonych głosi, że film jest godnym następcą „50 twarzy Greya”. Stwierdzenie to jest jednak mocno przesadzone. W produkcji bowiem brak jakichkolwiek odważnych erotycznych scen. Jedyną zbieżnością jest podobieństwo bohaterów filmu „After” do bohaterów wykreowanych przez James.
Pozostając w temacie słowa pisanego, warto wspomnieć o pierwotnej wersji historii stworzonej przez Annę Todd. Autorka zyskała bowiem sławę głównie przez to, że w książce miejsce Hardina zajmował wokalista zespołu One Direction – Harry Styles. Było to więc swoiste fanfiction, które zostało gorąco przyjęte głównie przez oddanych fanów boysbandu.
Warto czy nie warto?
Uważam, że warto obejrzeć ten film, o ile docelowym odbiorcą jest osoba w wieku nastoletnim. Ekranizacja przekazuje też pewne treści, które pojawiają się w filmach dla widzów dojrzalszych. W końcu miłość i pożądanie to coś, z czym każdy z nas się na co dzień spotyka, bez względu na swój wiek. Jeśli jednak nie dla samej treści, to warto zobaczyć ten film ze względu na jego obsadę – mowa m.in. o Josephine Langford w roli Tessy, Hero Fiennesie Tiffinie grającego Hardina czy też o Selmie Blair w roli Carl Young.
Film został obejrzany dzięki uprzejmości sieci kin Helios.