FILMOTYWY #2 – Tęczowe filmy, czyli wątki LGBT
4 min readJeszcze w latach 90. filmy, w których mniejszości seksualne stanowiłyby główny tor lub zostały przedstawione w pozytywnym świetle, były rzadkością. Na szczęście czasy się zmieniają i co za tym idzie – ludzkie myślenie również. Z roku na rok w przemyśle filmowym można odnaleźć co raz więcej produkcji z wątkami LGBT. Które warto obejrzeć?
Jednym z najbardziej kultowych filmów, poruszającym tematykę miłości homoseksualnej, jest „Tajemnica Brokeback Mountain”. Heath Ledger i Jake Gyllenhaal, aktorzy uważani za ucieleśnienie męskości, wcielili się w parę kochanków. W tym roku widzowie zachwycali się oskarową ekranizacją pt. „Tamte dni, tamte noce”. Ach, ten Timothée Chalamet! Niedawno premierę miał polski dramat „Nina”, skupiający się na elektryzującej relacji dwóch kobiet. W 2015 roku Eddie Redmayne zdobył uznanie za rolę transseksualisty w „Dziewczynie z portretu”. Jednak nie wszystkie produkcje LGBT są tak powszechnie znane, a warto spędzić wieczór w ich towarzystwie. Poniżej kilka propozycji.
„Na zawsze Laurence”, 2012, reż. Xavier Dolan
Obraz bezwarunkowej miłości Laurence’a (Melvil Poupad) i Freda (Suzanne Clement). W dniu swoich 35 urodzin Laurence wyjawia ukochanej, że jest kobietą uwięzioną w ciele mężczyzny. Postanawia zmienić płeć, by stać się w pełni sobą. Boi się reakcji ze strony otoczenia i najbliższych – szczególnie odrzucenia ze strony ojca i utraty pracy na uniwersytecie. Fred staje wtedy nad poważnym dylematem – spędzić życie u boku ukochanej osoby, która przejdzie diametralną przemianę fizyczną, czy usunąć się w cień i ułożyć życie na nowo. Jak potoczą się losy tej dwójki?
Xavier Dolan słynie z produkcji o tematyce LGBT. Często stawia na wątki autobiograficzne, poprzez kreacje głównych bohaterów na osoby ze skłonnościami homoseksualnymi. W tym wypadku odbiegł nieco od swojego standardu, skupiając się na kwestii transseksualizmu. Kostiumy i scenografia dobrze odzwierciedlają lata 80 i 90. Ścieżka dźwiękowa również dopełnia klimat. Często mówi się o twórczości Dolana jako o ładnych wydmuszkach. Estetyczne, dopracowane pod względem realizatorskim, jednak nieoferujące nic więcej. Ten film jest dowodem, że reżyser ma do zaprezentowania coś więcej niż tylko piękne kadry. To opowieść o miłości, poświęceniu i akceptacji, świetnie napisana i równie dobrze odegrana.
„Tytuł do praw”, 2015, reż. Peter Sollett
Historia oparta na faktach. Policjantka Laurel Hester (Julianne Moore) i jej partnerka Stacie Andree (Ellen Page) wiodą szczęśliwe życie. Kupiły dom, mają psa, jednak ta idylla zamienia się w koszmar, kiedy okazuje się, że Laurel ma raka. Funkcjonariuszka policji, zdając sobie sprawę, że nie wygra z chorobą, postanawia zabezpieczyć finansowo swoją ukochaną. Biurokracja okazuje się okrutna, a wnioski o przyznanie pośmiertnej emerytury partnerce daremne. Laurel, mając wsparcie aktywisty walczącego o prawa mniejszości seksualnych i kolegi z pracy, nie poddaje się. Czy uda jej się postawić na swoim?
To jeden z filmów, w którym nie brakuje wzruszeń. Fabuła jest przewidywalna, nie ma nieoczekiwanych zwrotów akcji. Mimo wszystko ta prostota niczego nie ujmuje, wręcz przeciwnie – jest atutem. Skłania raczej do przemyśleń na ważne tematy. Czy istnieje sprawiedliwość? Czy warto walczyć, czy może po prostu odpuścić? W dodatku genialna gra Julianne Moore oraz ciekawe sylwetki bohaterów, w których wcielają się Michael Shannon i Steve Carell sprawiają, że nie można pominąć tej filmowej realizacji.
„Odwet”, 2016, reż. Yan England
To nie tylko opowieść o homoseksualizmie, a także o pasji, prześladowaniu, nienawiści i zemście. Tim (Antoine-Olivier Pilon) i Jeff (Lou-Pascal Tremblay) odnoszą sukcesy w lekkoatletyce. Jednak tylko jeden z nich może wygrać mistrzostwa dzielnicy. Obaj są do siebie wrogo nastawieni – Jeff niemalże od zawsze prześladuje Tima. Kiedy szkolny łobuz nagrywa Tima w krępującej sytuacji, postanawia szantażować rywala, by ten porzucił karierę sportową. Inaczej wszyscy dowiedzą się, że nastolatek jest gejem. Co zrobi Tim? Czy pozwoli, by jego sekret ujrzał światło dzienne?
Ta kanadyjska produkcja filmowa już od samego początku zachwyca klimatycznym soundtrackiem. W główną rolę wciela się aktor znany ze współpracy z Xavierem Dolanem. W „Mommy” Pilon jest groźnym nastolatkiem, a w „Odwecie” jego zupełnym przeciwieństwem – wycofanym i małomównym. Film przedstawia studium zachowań młodych ludzi – zarówno ofiar, jak i prześladowców. Samobójstwo, desperacka potrzeba akceptacji, odrzucenie przez rówieśników – to wszystko zostaje przedstawione dość dobitnie, ale nie w przerysowany sposób. W dodatku mocna, dająca do myślenia końcówka sprawi, że tak szybko nie zapomnisz o tym filmie.