Zrobili to dobrze. „Mamma Mia 2: Here We Go Again!”
3 min readFani pierwszej części musicalu „Mamma Mia” od dłuższego czasu z utęsknieniem czekali na jego kontynuację. Historia przebojowej Donny od razu skradła serca widzów. Na spragnionych dalszych losów bohaterów czeka wiele niespodzianek…
Na początku filmu widzimy scenę przedstawiającą młodą Donnę (Lily James) kończącą studia. Tym samym zostajemy wplątani w historię z przeszłości. Dowiadujemy się, w jakich okolicznościach bohaterka zakochała się w Grecji i… zaszła w ciążę. Jej miłosne historie są zabawne, lekkie i nieprzewidywalne. Kryją w sobie całe piękno młodości i spontanicznych podróży. Świat Donny wydaje się zagadką, ale jej pozytywne nastawienie do ludzi i życia zaraża wszystkich… Nawet widzów. Oglądając Lily James, zapominamy o tym, że to aktorka. Dzięki temu, że jest tak autentyczna w roli, uśmiech gości na twarzy widzów w większości scen z jej udziałem.
Reszcie obsady również należą się brawa. Odtwórcy bohaterów z czasów młodości odnajdują się w rolach idealnie. Przeskoki między współczesnością i przeszłością wychodzą naturalnie. Nawet osoby, które nie oglądały pierwszej części, bez problemu odnajdą się w wątkach. Występująca w poprzedniej części córka Donny, Sophie (Amanda Seyfried) wypada raczej blado na tle pozostałej akcji. Również Sam (Pierce Brosnan) nie wykazał się w tej części. Gdyby nie wymagana pewna ciągłość historii, ich bohaterowie w zasadzie mogliby zostać zrzuceni na dalszy plan. Zachwycające natomiast są przyjaciółki Donny, Rosie i Tanya (Julie Walters i Christine Baranski). Ich postacie bawią do łez i wprowadzają przyjemną atmosferę do fabuły.
Jako że Mammia Mia to musical, cała akcja kręci się wokół muzyki. Piosenki zostały wybrane starannie i są dobrze dopasowane do rozwijającej się akcji. W poprzedniej części nagromadzenie piosenek ABBY niemal męczyło. Utwory wydawały się gdzieniegdzie umieszczone na siłę. Druga część zaskakuje pozytywnie. Zarówno muzyka, jak i choreografia przewyższają poziomem pierwszą część. Także umiejętności wokalne bohaterów tej części są znacznie lepsze. Na uwagę zasługuje specjalna rola Cher, która co prawda za wiele scen nie dostała, ale piosenki z jej udziałem wzniosły całą produkcję na jeszcze wyższy poziom.
Warto również wspomnieć o pięknej scenografii. Mammia Mia odsłania przed nami błogi świat Grecji i małej wyspy pełnej cudownych widoków. Wraz z młodą Donną zakochujemy się nie tylko w okolicy, ale też w lokalnych mieszkańcach, niesamowicie gościnnych i zabawnych. To jedna z tych rzeczy sprawia, że druga część jest znacznie lepsza od pierwszej. Ma w sobie coś ciepłego, wprowadza widza w miejscowe sekrety, niedostępne dla zwykłego turysty. Pozwala też marzyć o podróżowaniu w głębszym wymiarze.
Jedyne, czego może być żal to znikoma liczba scen z Meryl Streep. Obecność aktorki uratowała pierwszą część, a tej dodałaby jeszcze więcej magii. Niewiele jest filmów, w których kontynuacja znacznie przewyższa poziomem poprzednika. Ol Parker, odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię, postarał się, żeby „Mamma Mia 2: Here We Go Again!” zapadło widzom w pamięć. Wyjdziemy z kina zadowoleni, uśmiechnięci od ucha do ucha, po seansie pełnym dobrej zabawy. Pozycja obowiązkowa, nawet dla tych, którzy darują sobie obejrzenie pierwszej części.