„Już za tobą tęsknię” – o nierozerwalnej więzi przyjaźni
3 min readOsoby, które mają prawdziwych przyjaciół, można nazwać szczęśliwcami. W filmie Catherine Hardwicke, Milly ma Jess i odwrotnie. Razem robią głupie rzeczy, ale też są obok siebie w trudnych momentach, jak choroba jednej z nich. Historia wzrusza, ale nie tylko. „Już za tobą tęsknię” to coś więcej niż przysłowiowy wyciskacz łez.
Nierozłączne odkąd poznały się w szkole. Razem podczas wszystkich najważniejszych życiowych momentów. Jess (Drew Barrymore) i Milly (Toni Collette) to dwie przyjaciółki, które znają się „na wylot”. Jako dorosłe kobiety nie przestają robić szalonych rzeczy. Są szczęśliwe, mają mężów, prace. Jednak w pewnym momencie obie muszą zmierzyć się z walką o życie. Jess stara się z mężem o dziecko. Z kolei przebojowa, zawsze pewna siebie Milly dowiaduje się, że ma raka.
Historia jakby skądś znana? Ciężko policzyć filmy, w których choroba gra pierwsze skrzypce. Często też widzimy na ekranie, że rak nie wybiera. Nie inaczej jest w tym filmie. Dopadł Milly – szczęśliwą, przebojową kobietę sukcesu. I już wyobrażamy sobie szczegóły scenariusza. Jesteśmy pewni, że film wzruszy, ale i przygnębi. Może będzie mdły, skoro pojawia się w nim znów ten sam smutny temat… Nic bardziej mylnego.
„Już za tobą tęsknię” składa hołd najważniejszej relacji w życiu – przyjaźni. Takiej, która stoi nawet krok przed miłością. Jednak film nie pokazuje tylko relacji między kobietami. To obraz trudnych momentów w życiu chorej osoby. Ponadto jest to historia o tym, że każdy członek rodziny odbiera i zachowuje się wobec nowotworu inaczej. Każdy przeżywa go na swój sposób, przez co relacje między chorą a bliskimi jej osobami ulegają zmianie.
Najważniejsza kwestia, która sprawia, że film wbija w fotel to wielka autentyczność dramatu. To ona sprawia, że nie mamy ochoty wyjść z kina, nawet po zakończeniu seansu. Film porusza i aż zmusza do rozważań. Co nie znaczy, że przez cały seans będziemy siedzieć z mokrymi policzkami. To właśnie wpleciony humor za pomocą zabawnych dialogów odróżnia film i sprawia, że na długo zapadnie w pamięć. Bijąca autentyczność dramatu to duża zasługa głównych aktorek. O ile Drew Barrymore znamy z innych filmów i wiemy na co ją stać, tak Toni Collette możemy kojarzyć głównie z serialami. To właśnie druga aktorka miała zdecydowanie trudniejszą rolę. Świetnie wcieliła się w przebojową kobietę sukcesu, w matkę, żonę, ale przede wszystkim w chorą osobę. Mastektomie, pogorszenie relacji z mężem, golenie głowy czy trudny moment uświadamiania dzieci o chorobie – widz wszystko przeżywa razem z nią. Aktorka zasługuje na wielkie brawa, ponieważ odegrała swoją rolę niesamowicie wiarygodnie.
Mimo że jest to dramat z motywem przewijającym się ciągle w kinematografii, to coś sprawia, że się wyróżnia. „Już za tobą tęsknie” nawet nie odkrywa czegoś nowego, jednak zapada w pamięć jak mało który „wyciskacz łez”. Wiarygodna gra aktorek, zabawne dialogi i realizacja sprawiają, że nasze początkowe nastawienie do filmu ucieka w niepamięć. Pozostaje refleksja o przyjaźni, relacjach międzyludzkich i trudnym czasie walki z chorobą.