Bajkowa Florence Welch
4 min readFlorence Welch, znana głównie jako liderka zespołu Florence and The Machine, przez swój wygląd często porównywana jest do wróżki, elfa. Piękna, blada cera, rude włosy i filigranowe kształty sprawiają, że można wziąć ją za osobę nie do końca rzeczywistą. A wrażenie to umacnia jeszcze jej nieziemska muzyka.
Inspirujące dzieciństwo
Florence Welch, a właściwie, Florence Leontine Mary Welch, urodziła się 28 sierpnia 1986 roku w Londynie, jako córka Evelyn Welch, wykładowczyni akademickiej i Nicka Welcha, pracownika reklamy. Ojciec wokalistki, w młodości pomieszkiwał w londyńskich squatach, gdzie zaznał prawdziwie rock’n’rollowego życia przy dźwiękach The Clash czy Ramones. Zamiłowanie do melancholijnych klimatów i muzyki rockowo-punkowej przekazał młodziutkiej Florence.
Matka Florence była specjalistką od sztuki renesansu na King’s College. Podobno miała dar do opowiadania. Potrafiła mówić o sztuce, tak jakby opowiadała najciekawsze baśnie. Florence w wywiadach, często podkreśla, że to właśnie matka wywarła na nią ogromny wpływ. Jednym z jej najważniejszych założeń jest przekazywanie ważnych tematów poprzez muzykę, którą wielu jej fanów zwykło nazywać baśniową. Państwo Welch nie lubowali się w zakazach i surowym rodzicielstwie. Wręcz przeciwnie, słynęli z bardzo liberalnych poglądów, przez co dorastająca Flo miała dużo swobody, a okres dojrzewania wspomina jako nieustająca zabawę: – Miałam niespożytą energię. Chodziłam na odjechane imprezy, poznawałam dziwnych, inspirujących ludzi i robiłam zwariowane rzeczy, takie jak bieganie nago po pokrytych liśćmi polach Kornwalii.
Jednakże oprócz szalonego okresu imprezowania i poznawania inspirujących ludzi Florence przeżyła też zafascynowanie bardziej mrocznymi klimatami. Czas po stracie dziadków wspomina, jako jeden z najbardziej mrocznych okresów swojego życia: – Ubierałam się jak czarownica i kupowałam książki o okultyzmie. A moim ulubionym miejscem spacerów był pobliski cmentarz. Być może taką, dość zagmatwaną drogę, należy przejść, aby osiągnąć światową karierę.
Sukces dla żartu
Zaraz po zafascynowaniu mrokiem, czarownicami i okultyzmem wokalistka zaczęła pierwsze próby z zespołem, o nazwie Ashok, który jednak bardzo szybko porzuciła.
W 2006 roku, podobno dla żartu, wraz z przyjaciółką Isabellą Summers, założyła zespół o nazwie Florence Robot/Isa Machine. Początkujący, „kumpelski” projekt szybko znalazł grupkę instrumentalistów i zmienił nazwę na FLORENCE AND THE MACHINE. Oczywiście odpowiedzialność za artystyczny wizerunek formacji spadła na charyzmatyczną wróżkę Florence. Oficjalna data założenia zespołu to 2007 rok.
Pierwszy album „Lungs” powstawał dwa lata. Singlem promującym był utwór „Kiss with a Fist”, wydany 9 czerwca 2008 roku, który szybko zyskał sławę wśród filmowców i został wykorzystany w ścieżce dźwiękowej filmów „Wild Child. Zbuntowana Księżniczka”, „Zabójcze Ciało” oraz w serialu telewizyjnym „Ocalić Grace”. Następny singiel „Dogs Days Are Over”, został wykorzystany m.in. w serialu „Plotkara”, co przyniosło mu dużą popularność i wielu fanów.
Po ukazaniu się płyty, formacja Florence and The Machine wylądowała w zestawieniu BBC „Sound Of”, a zdanie krytyków było zgodne – zespół Florence Welch jest skazany na sukces. W tym samym roku otrzymał również nagrodę Brit Awards. Media, krytycy, ale przede wszystkim wciąż rosnąca rzesza fanów byli zachwyceni. Występy na żywo tylko potwierdzały wielkość głosu artystki oraz niesamowitą wrażliwość i bajkową prezencję.
Szczęśliwie zespół nie spoczął na laurach, a kolejny album „Ceremonials” (2011) okazał się ogromnym sukcesem i wylądował na szczycie w notowaniu UK Albums Chart, sprzedając się w 90 tysiącach egzemplarzy tylko w pierwszym tygodniu. Natomiast okładka do singla „Shake It Out” została sfotografowana przez samego Karla Lagerfelda. Artyści określają drugi album, jako bardziej dojrzały od pierwszego. Dostrzec w nim można więcej wpływów muzyki soulowej aniżeli w pierwszym albumie. Po dwuletniej, bardzo wyczerpującej trasie koncertowej związanej z „Ceremonials” Florence Welch postanowiła zrobić sobie długie wakacje. Na „How Big, How Blue, How Beautiful” (2015) , jej najnowszy album kazała fanom czekać aż cztery lata. Przerwę wyraźnie słychać już w samej tytułowej piosence. Jest bardziej stonowana, spokojniejsza od utworów promujących dwie poprzednie, a mimo to nie traci charakterystycznego baśniowego klimatu.
W związku z niedawną premierą „How Big, How Blue, How Beautiful” zespół Florence and The Machine rozpoczął światową trasę koncertową, na której nie zabrakło Polski. Zespół zagra 12 grudnia w łódzkiej Atlas Arenie. Wybieracie się?