Ludzie ringu. Najlepsze filmy o bokserach
4 min readJuż w piątek na ekrany naszych kin wchodzi „Do utraty sił”, kolejny dramat sportowy podejmujący temat boksu. Nasz krótki przegląd przybliża, jak do tej pory tematyka ta odnajdywała się na srebrnym ekranie.
Rocky
To chyba najbardziej znana seria filmów o boksie w historii kina. W sumie doczekała się sześciu kontynuacji. W dwóch pierwszych, Stallone postawił na realizm i dramatyczną wiarygodność. Są to bardziej dramaty psychologiczno-obyczajowe, które ze sztuką bokserską mają niewiele wspólnego. Słynne już „blokowanie” ciosu w twarz w wykonaniu Rocky’ego w celu zmęczenia przeciwnika, wzbudzają śmiech. Historia nieznanego boksera, który dostaje szansę na walkę z legendarnym mistrzem ujmuje jednak przede wszystkim swoją prostotą. Rocky Balboa to chłopak, który nie grzeszy inteligencją, ale ma za to wielkie serce i bardzo stara się wywalczyć sobie drogę na szczyt. Po prostu nie można mu nie kibicować. Niestety, każda następna część pokazuje, jak twórcy bardzo nie zrozumieli w czym tkwiła największa siła Rocky’ego. Chociaż postawili bardziej na efektowność niż dramatyzm, to warto poświęcić chwilę na zapoznanie się z całą serią.
Wściekły byk
Biografia młodego boksera, który szybko piął się po szczeblach kariery sportowej. Jake La Motta na ringu bił się bezwzględnie i brutalnie, a pojedynek przybierał formę masakry. Poświęcenie Roberta De Niro dla tej roli przeszło do legendy. Aby starcia na ringu były wiarygodne, aktor przez rok trenował boks. Odniósł nawet dwa zwycięstwa w wadze półśredniej. La Motta, w którego wciela się De Niro, to człowiek walczący ze swoimi demonami. Emocje, których nie może odreagować na ringu, przenosi do życia prywatnego. Wyżywa się na swojej żonie, podejrzewając ją o wyimaginowane zdrady. Poróżnia się z bratem. A na koniec stacza się i skamle do lustra w potwornie przygnębiającej scenie. Obraz pokazuje, że im większy odnosimy sukces, tym większą cenę musimy za niego zapłacić. To antypomnik dla boksera. Film Scorsese ma hipnotyzującą moc. Jest wyśmienicie wyreżyserowany, czarno-białe zdjęcia mają w sobie jakąś niepojętą magię, a jego opening to jeden z najlepszych w historii kina.
Za wszelka cenę
Kolejne dzieło Clinta Eastwooda, które igra z zasadami swojego gatunku. To film, gdzie od starć na ringu o wiele ważniejsze są relacje między bohaterami. Opowiada historię zawodniczki, co jest raczej rzadko spotykanym zabiegiem. Nie przeszkodziło to jednak twórcom w pokazaniu brutalności walk. Jedną z największych zalet jest naprawdę solidne aktorstwo. Eastwood, Hilary Swank i Morgan Freeman tworzą kreacje, które pamięta się do końca życia. Finał zaskakuje, jest zupełnym przeciwieństwem „Rockiego”. Główna bohaterka ponosi klęskę, spełnia się jej najgorszy koszmar. I kiedy już myślimy, że oglądamy historię o twardej kobitce, która pomimo trudności pnie się po szczeblach sportowej kariery, Eastwood zmienia zasady gry i serwuje widzowi prawdziwą jazdę po emocjonalnej bandzie.
Fighter
Kolejną pozycję na naszej liście zajmuje film, w którym oprócz rewelacyjnych walk na ringu, oglądamy o wiele trudniejsze starcia między członkami rodziny boksera. „Fighter” to historia boksera, który ma problemy z byłą żoną, z matką-despotką (Melissa Leo), a przede wszystkim z bratem i trenerem w jednej osobie (Christian Bale). Dicky, kiedyś utalentowany bokser mający na koncie spektakularny sukces, przez uzależnienie od narkotyków stacza się na samo dno. Nadal jednak tak mocno wierzy w swój wielki powrót, że nie zauważa, że kręcąca go ekipa telewizyjna przygotowuje program o ćpunach, a nie o odrodzeniu byłego boksera. Bardzo ciekawa postać, która na przekór pokazuje, że w tym sporcie niczym nie zachwiana wiara w siebie nie zawsze prowadzi do zwycięstwa. To właśnie dla niego warto obejrzeć ten film. Postać Dicky Eklunda to popis niesamowitych zdolności aktorskich Christiana Bale’a.
Człowiek ringu
Film, który praktycznie nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale mimo to powinien się spodobać każdemu, kto czuje sympatię do tematu. Akcja rozgrywa się w czasie wielkiego kryzysu i opowiada historię mistrza wagi ciężkiej, Jamesa Braddocka (Russell Crowe), który był świetnie zapowiadającym się bokserem, ale podczas jednej z walk złamał rękę i popadł w skrajną biedę. Niestety, film to typowa hollywoodzka produkcja. Sentymentalna i melancholijna w ten najtańszy sposób. Idealnym przykładem może tu być scena, kiedy Braddock zaczyna przegrywać walkę, ale nagle przypomina sobie swoje głodujące dzieci, co dodaje mu sił i pozwala wygrać. Owszem, to bardzo dobrze nakręcona produkcja, która spełnia wszystkie wymogi porządnego kina, ale zupełnie nie zostaje w pamięci na dłużej. Uwagę przykuwa jedynie Crowe, którego wdzięk i charyzma pozwalają udźwignąć opowieść o bohaterze potrafiącym przeciwstawić się każdej przeciwności losu.