Vamos a la playa czyli historia kostiumu kąpielowego
5 min readGdyby ludzie średniowiecza zobaczyli nas kąpiących się w specjalnie przystosowanych do tego strojach, zapewne postukaliby się palcem w czoło. W czasach Jagiellonów normą było zażywanie kąpieli nago – kostiumy nie były wtedy nikomu potrzebne: do morza bądź jeziora wchodzono indywidualnie, a publiczne kąpiele uważane były za niemoralne i szkodliwe.
To myślenie uległo zmianie dopiero w XVII wieku, kiedy modne stały się kąpiele lecznicze. Wraz z nastaniem tego trendu mężczyźni zaczęli kąpać się w kalesonach, a kobiety w długich płóciennych koszulach. Przyczyna takiego stanu rzeczy była prosta – kuracjusze niekoniecznie chcieli wystawiać swoje intymne części ciała na widok publiczny.
W epoce oświecenia na popularności zyskał wypoczynek nad morzem i kąpanie się dla czystej przyjemności. Korzystanie z uroków plaży, słońca i wody miało jednak wtedy nieco inny charakter niż dziś. W tamtych czasach kąpieliska podzielone były na dwie części – osobną dla kobiet i mężczyzn, a kąpiel w morzu polegała zazwyczaj na szybkim zamoczeniu się w wodzie. Panowie kąpieli zażywali w kalesonach lub nago, podczas gdy kobiety do wody wchodziły w nieprzylegających do ciała kitlach. Dodatkowo, plażowicze obu płci korzystali ze stojących przy brzegu kabin, z których wchodziło się bezpośrednio do morza– miało to na celu osłonięcie się przed zerkającą z brzegu płcią przeciwną.
Zakryć jak najwięcej
W XIX wieku zniesiono podział na plaże damskie i męskie – odtąd kobiety i mężczyźni mogli wypoczywać obok siebie. Tym samym, poprzez wrodzoną ludzką wstydliwość narodziła się potrzeba powstania pierwszych kostiumów kąpielowych. Nie miały one jednak wiele wspólnego ze strojami, które możemy dziś kupić w sieciówkach. W tamtych czasach mężczyźni nosili kostiumy wykonane z dzianiny, które najlepiej określić jako jednoczęściowe połączenie podkoszulka z kalesonami. Zdecydowanie większe katusze cierpiały jednak kobiety – z dzisiejszej perspektywy ówczesne damskie stroje kąpielowe wydają się prawdziwą torturą: składały się one z odcinanej w pasie sukni z rękawami, wkładanego pod nią gorsetu, spódnicy sięgającej łydek, pantalonów i pończoch. Na stopach kobiety nosiły specjalne obuwie wiązane wstążką wokół łydki. Ówczesna moda wymagała też zakładania stylowych dodatków takich jak czepki, turbany lub kapelusze.
Odsłoniętego ciała nigdy nie za wiele
W miarę upływu czasu kostium kobiecy odsłaniał coraz więcej ciała: spódnica, pantalony i rękawy ulegały skróceniu, pojawił się też dekolt. Stopniowo odsłaniano też ramiona i uda. Zmianę wyglądu strojów kąpielowych zawdzięczamy głównie głoszeniu aktywnego trybu życia – w latach 20. XX wieku damskie stroje zaczęto szyć z przylegającej do ciała elastycznej dzianiny, dzięki czemu kobiety mogły uprawiać sporty wodne równie swobodnie, co mężczyźni.
Zmiany nie ominęły też mody plażowej – wakacje w znanych nadmorskich uzdrowiskach wymagały w końcu odpowiedniego ubioru. W tamtym czasie na plażach królowały kolorowe sukienki, sandały, okulary słoneczne oraz duże płócienne torby. Również w kwestii kostiumów kąpielowych zapanowała większa dowolność – do wyboru były stroje zarówno jedno- jak i dwuczęściowe, które składały się z reguły z obcisłej góry i spodenek.
I Bóg stworzył bikini
W 1946 roku paryski kreator Louis Réard zmienił oblicze mody plażowej i zaprezentował skąpy dwuczęściowy strój kąpielowy – dobrze dziś znane wszystkim bikini. Nazwa ta pochodzi od niewielkiej koralowej wyspy położonej na Oceanie Spokojnym, gdzie w latach 50. trwały badania nad nową bombą atomową. Zakłada się, że Réard nazwał tak ten strój kąpielowy, ponieważ uważał, że spowoduje on wśród ludzi reakcje na miarę tych, które wywołało stworzenie bomby. Początkowo kostium ten nie zyskał wielu fanów, okrzyknięto go nawet zbyt odważnym, a na wielu plażach jego noszenie było zabronione. Odwilż w tym temacie przyniósł dopiero film „I Bóg stworzył kobietę” (1956), w którym wschodząca gwiazda kina Brigitte Bardot, ubrana była właśnie w bikini. Z biegiem lat strój ten odkrywał coraz więcej ciała – w latach 70. były to to właściwie trzy niewielkie fragmenty materiału połączone cienkimi sznureczkami. W 1964 roku amerykański projektant mody Rudi Gernreich przekształcił kobiece bikini w tzw. monokini. Kostium składający się tylko z czarnych majtek z wysokim stanem i przechodzących między nagimi piersiami szelkami wiązanymi na szyi znów zaszokował publiczność na całym świecie.
Brazylijskie trendy
Pod koniec lat 80. ten sam projektant wprowadził na wybiegi stroje kąpielowe z odsłaniającymi pośladki stringami. Takie bikini stało się szczególnie popularne w Brazylii, gdzie wkrótce kobiety zaczęły nosić jeszcze bardziej odkryte stringi, podtrzymywane tylko przez cienkie sznureczki nazwane fio denta (nić dentystyczna). Mniej więcej w tym samym czasie triumfy zaczął święcić strój topless – damski kostium składający się wyłącznie z majtek. Początkowo ubrane tak kobiety pojawiały się tylko na znanych z większej swobody piaskach Rio de Janeiro czy Saint-Tropez, ale z czasem strój ten stał się powszechny także w innych nadmorskich kurortach. Niedługo potem w modzie była sportowa sylwetka, a kiedy na ekranach telewizorów na dobre zagościł serial „Słoneczny patrol” zaczęto masową produkcję jednoczęściowych kostiumów z dużymi wycięciami.
Bez ograniczeń
Obecnie sklepy obfitują w jedno- i dwuczęściowe kostiumy kąpielowe we wszystkich wzorach, kolorach i stylach. Możemy dowolnie łączyć obie części stroju, nie podlegamy już właściwie żadnym konkretnym trendom. Na rynku pojawiły się też nowości: bardziej wymagające plażowiczki, które podczas opalania za wszelką cenę chcą uniknąć pasków na ciele, mogą zaopatrzyć się w kostium odkrywający więcej niż klasyczne bikini, czyli tzw. C-stringi. Także panowie mają do dyspozycji szeroką gamę modeli kąpielówek – od skąpych slipów po workowate spodenki kojarzone głównie z australijskimi surferami.
Dzisiejsze stroje kąpielowe zakrywają już tak niewiele, że kto wie, być może wkrótce historia zatoczy koło i znów powrócimy do kąpieli nago.