Slow life, czyli pozytywny styl życia
7 min readCoraz bardziej popularne jest hasło „slow” – slow food, slow life, slow coffee, slow fashion i inne. Co tak naprawdę oznaczają te słowa? Czy ten nowy styl życia jest tylko chwilową modą czy może… nadzieją na lepsze jutro?
Slow life – ten styl przemierzenia codzienności jest odpowiedzią na masowość, konsumpcjonizm, niezdrowe jedzenie, które regularnie zasila lodówki ludzi, ale również wykorzystywanie milionów tanich robotników, którzy produkują ubrania i sprzęty dla Zachodu. Wydaje się bardzo wspaniałomyślne, jednak slow life budzi też pewne kontrowersje. Jest to spowodowane tym, że do nurtu slow zaliczają się również ekolodzy, wegetarianie i weganie. Te środowiska niestety nie wszystkim kojarzą się pozytywnie, co często jest wywołane przez zwykłe nieporozumienie.
Slow life nie interesuje też wszystkich, ponieważ niektórzy traktują to jako kolejną „modę na styl życia”. Z jednej strony wydaje się to zrozumiałe, bo w dzisiejszych czasach co rusz media proponują nam nowe rozwiązania na naszą codzienność. Jednak co istotne, slow life został raczej przejęty przez pewne media, a nie przez nie wymyślony. Ten styl wyrósł z różnych środowisk jak wspomniani ekolodzy i wegetarianie, ale też minimaliści czy po prostu świadomi siebie i życia ludzie. Slow life niektórym wydaje się też zbyt trudny. Współcześnie ludzie są tak zabiegani, że wydaje im się (to ważne stwierdzenie – wydaje im się), że nie znajdą czasu na to, by przygotować samemu posiłek (zamiast kupić gotową bombę chemiczną w sklepie) czy też po prostu skupić się na życiu. Czy to nie wydaje się paradoksalne – nie znaleźć czasu na życie? Slow life i jego różne odmiany mają być ratunkiem na ten ogromny problem.
Slow food
Życie slow to przede wszystkim życie ekologiczne, w zgodzie z naturą. Dlatego etykietę tego stylu życia w dziedzinie jedzenia, przypisuje się głównie wegetarianom i weganom. Nie chodzi tu już jedynie o cierpienie zwierząt, ale świadomość, jak jest produkowane mięso i jak niszczące jest to dla środowiska. Slow food to również wybieranie produktów, które nie mają chemicznego składu (czyli omijanie tzw. junk food – śmieciowego jedzenia), ale również takich, które powstały przy użyciu odpowiednich nawozów. Pamiętajcie jednak, że nie wszystkie produkty na półce „bio” są zdrowe. Trzeba czytać etykiety i nie dać się nabrać przez tych, którzy chcą zarobić na żyjących slow.
Niektórzy decydują się na samodzielną hodowlę, jednak nie wszyscy mają czas na ogrodnictwo. Zamiast tego, możecie mieć na parapecie zioła (bazylia, mięta, oregano i wiele innych) czy choćby szczypiorek. To nie wymaga wiele wysiłku, a efekt bardzo zadowala! Kolejnym aspektem slow food jest samodzielne jego przygotowywanie. Niektórym wydaje się to bardzo pracochłonne, jednak przy dobrej organizacji, z czasem nabierzecie wprawy. Elementem bardzo ułatwiającym sprawę, jest robot kuchenny. Czasem wystarczy wszystko wrzucić do pojemnika i zmiksować, a w efekcie otrzymujemy masę na kotlety, koktajle, musy czy, po zmrożeniu, lody. Nie przejmujcie się jednak, jeśli nie macie takiego sprzętu, albo posiadacie tylko mikser – końcówką od blendera też dacie radę.
Zarzutem stawianym slow food jest jego cena. Jednak to oskarżenie nie jest do końca prawdziwe. Oczywiście, jeśli będziecie kupować wszystko z etykietą „bio”, na pewno prędko zbankrutujecie. Warto znaleźć tańsze zamienniki, bowiem nie wszystkie firmy to zło wcielone, czasem wystarczy po prostu poszukać. Pamiętajcie też, że życie slow to przede wszystkim świadomość, że to, co robimy teraz wpływa na nasze życie za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Teraz czasem wydacie na zdrowsze jedzenie parę złotych więcej (np. wybierzecie cukier trzcinowy, zamiast białego), a dzięki temu w przyszłości nie będziecie wydawać ogromnych pieniędzy na leki. I po prostu będziecie czuć się o wiele lepiej – teraz i za wiele lat!
Gdańskie miejsca slow:
Avocado, wegańskie bistro z przepysznym jedzeniem, ul. Wajdeloty 25/1
fukafe, wegetariańsko-wegańska restauracjo-kawiarnia, ul. Wajdeloty 22
SpożyVczak, bardzo dobrze zaopatrzony wegański sklep, ul. Grażyny 12
(Wychodzi na to, że Wrzeszcz to bardzo slow dzielnica!)
Slow fashion
Ten aspekt nie dotyczy bezpośrednio naszego zdrowia, ale milionów innych ludzi, którzy często giną, pracując w strasznych warunkach. Wyobraźcie sobie, że wszystkie ubrania z sieciówek podane w udekorowanych i ładnych galeriach, były wcześniej w brudnych fabrykach na skraju zawalenia. W dodatku materiał, z którego są wykonane te rzeczy, to często niskiej jakości poliester, zupełnie nieprzepuszczający powietrza. To dotyczy przede wszystkim odzieży dla kobiet, które kupują ubrania częściej, więc nie muszą im starczać na długo. Poza tym, osoby szyjące w fabrykach to przede wszystkim niewykwalifikowani pracownicy, którzy dostają 3 dolary na dzień i nigdy nie będzie ich stać na ubrania, które sami szyją (!). Czy nadal chcecie wydać 129 zł za poliestrową bluzkę z nowej kolekcji? Nawet 50 zł na przecenie to bardzo dużo, tym bardziej, że płacicie za ludzkie cierpienie i uciechę właścicieli marek. Tę świadomość mają osoby, którym moda slow jest bliska. Jednak jest ona czymś więcej. To również zdolność skomponowania swojej garderoby, tak, by znalazły się tam tylko te rzeczy, które faktycznie nosimy. W dzisiejszych czasach ciągłego kupowania, często w naszych szafach znajduje się masa ubrań, których nie nosimy. Zdarza się, że trudno nam się z nimi rozstać – przez sentyment, poczucie winy czy brak wiedzy, co z tymi ubraniami zrobić. Na szczęście, slow fashion to coraz bardziej rozwijająca się dziedzina. W Polsce jedną z czołowych osób, która się nią zajmuje, jest blogerka Joanna Glogaza (styledigger.com). Ostatnio wydała książkę „Slow fashion. Modowa rewolucja”. Jest to nie tylko poradnik, w którym dowiecie się, jak uporać się z własną garderobą, ale również opis materiałów i innych ważnych kwestii, dotyczących wyboru ubrania.
Slow life – minimalizm, uważność, czyli wszystko o skupianiu się na życiu
Slow life to nie tylko nazwa łącząca wiele nurtów, ale również sam w sobie jest pewnym stylem. Życie slow to m.in. minimalizm, który dzieli się na różne odmiany. Jedni chcą mieć tylko sto przedmiotów, drudzy skromnie się ubierają i żyją w prostych wnętrzach, trzeci po prostu oddają lub wyrzucają wszystko, co zbędne i oczyszczają swoją przestrzeń. Każdy znajdzie coś dla siebie, jednak nie musi od razu uważać się za minimalistę. Niemniej, ta idea jest bardzo inspirująca i można z niej czerpać pełnymi garściami. Uświadamia, jak wiele zbędnych przedmiotów mamy, jak dużo śmieci produkujemy i że wcale nie potrzebujemy wszelkich gadżetów do życia.
Innym aspektem slow life jest uważność, czyli świadome przeżywanie. Znacie to uczucie, kiedy jesteście na jakimś dużym koncercie i w ogóle nie czujecie tego, że przed wami występuje wasza ulubiona gwiazda? Uważność uczy, by skupiać się na tym, co robimy. Współcześnie jesteśmy wielozadaniowi, co miałoby pewnie wiele plusów, gdyby nie to, że zazwyczaj kończy się na chaotyczności i zmęczeniu. Uważność, jak i w ogóle życie slow samo w sobie, porządkuje nasz plan dnia i sprawia, że jesteśmy bardziej efektywni.
Ale czym tak naprawdę jest slow life?
Nie ma warunków, które musicie spełnić, żeby powiedzieć, że jesteście slow. Nie ma rzeczy, które musicie kupić, żeby zacząć tak żyć. Zmiana musi zajść przede wszystkim w was. Początkiem musi być świadomość, że coś jest nie tak. Że życie jest zbyt szybkie, że spędzacie czas na czymś, co nie przynosi efektów (dodajcie wszystkie te minuty i godziny, które spędziliście na Facebooku itp.), że wasze ubrania niszczą się po pierwszym praniu, że wasze dni są do siebie podobne, a poranki i wieczory zawsze są jakieś nijakie. Zamiast tego, możecie wybrać świadome życie, bo tym jest tak naprawdę slow life. Jest świadomością, co jecie, w co się ubieracie, jakimi ludźmi się otaczacie, jak wygląda wasza przestrzeń, ale również: czym karmicie swój umysł. Oglądanie bezsensownych programów, spędzanie czasu na przeglądaniu bezwartościowych stron czy oglądanie reklam i wiadomości – to wszystko ma na was negatywny wpływ. Spróbujcie przez miesiąc oddzielić się od wszystkich nieistotnych dla was informacji. Od razu poczujecie różnicę. A od tego pierwszego kroku, zapragniecie więcej. Życie slow to nie jest życie powolne, ale właśnie aktywne. To dbanie o siebie, innych, o środowisko i jakość swojej codzienności. I jeśli „wydaje wam się”, że nie macie na to czasu – spróbujcie. Jest wiele blogów i książek o tej tematyce, na pewno zainspirują was i pokierują przez tę pozytywną zmianę w waszym życiu!
Czyli jeszcze raz – co wa dam slow life? Zdrowe ciało i umysł, godziny na realizację pasji i spotkania z przyjaciółmi, czas i pieniądze (bo slow life, to również umiejętne zarządzanie także nimi) na wyjścia do teatrów, kina itd. Chęci do działania, codzienną motywację, ale co równie ważne – skupienie. Czas na aktywność i na odpoczynek. Również wasz nowy styl życia przyczyni się do lepszego traktowania środowiska oraz ludzi, którzy naprawdę ciężko pracują na nasz codzienny luksus. Pamiętajcie, że ta zmiana nie tylko wpłynie na waszą teraźniejszość, ale również owocuje w przyszłości lepszym zdrowiem (fizycznym i psychicznym), a także lepszą kondycją świata, który, powiedzmy to szczerze, potrzebuje naszej pomocy.
Powodzenia!
Lektura, którą polecam:
„Minimalizm po polsku, czyli jak uczynić życie prostszym” Anna Mularczyk-Meyer (autorka prowadzi również bloga: prostyblog.com)
„Slow fashion. Modowa rewolucja” Joanna Glogaza (autorka bloga o slow fashion i celebrowaniu codzienności: styledigger.com)
„52 zmiany. Zmień swoje życie tydzień po tygodniu” Leo Babauta (autor napisał tez inne książki, jest bardzo znanym minimalistą i pisze bloga: zenhabits.net)
„No logo” Naomi Klein (książka o produkcji ubrań, reklamach i strategiach koncernów)