Niezapomniane utwory Jacka Kaczmarskiego
4 min readJacek Kaczmarski to chyba najważniejsza postać w historii polskiej piosenki poetyckiej. Dzisiaj mija dokładnie jedenaście lat od momentu gdy przegrał z ciężką chorobą przedwcześnie odchodząc na wieczny, podniebny recital. Odszedł w Gdańsku, 10 kwietnia 2004 roku. Umarł może nie niespodziewanie, ale z pewnością za wcześnie. W związku z rocznicą postanowiłem zaprezentować subiektywny ranking jego twórczości – 5 najważniejszych dla mnie utworów barda wszech czasów.
Zestaw jest oczywiście zupełnie nieobiektywny i absolutnie nie chronologiczny, zapewniam jednak, że twórczość Kaczmarskiego (którego nie bez przyczyny nie nazywam na skróty „bardem Solidarności”) znam od lat, a wyróżnienie poniższych utworów wynika z ich wyjątkowości i istotności w skali całego dorobku artysty. Kryteria te są również jak najbardziej płynne, ale dość już jałowych tłumaczeń – oto szczególnie ukochane przeze mnie i moim zdaniem niezwykle istotne momenty muzycznej historii Jacka Kaczmarskiego.
1. Obława
To śpiewając ten utwór Jacek Kaczmarski dał się poznać Polsce. Zaprezentował go szerokiej publiczności na Studenckim Festiwalu Piosenki w 1977 roku. Oczywiście został laureatem, a „Obława” (której przez lata powstały jeszcze trzy wersje będące rozwinięciem utworu macierzystego) została w repertuarze Kaczmarskiego do samego końca. Pieśń jest de facto luźnym tłumaczeniem utworu „Охота на волков” Włodzimierza Wysockiego.
2. Zbroja
Utwór ten grany był od połowy lat osiemdziesiątych, jednak długo nie mógł doczekać się wydania fonograficznego. To bardzo metaforyczna, ironiczno – pokrzepiająca pieśń o konieczności pamiętania przeszłości i trwania przy własnych ideałach. Bardzo silne wrażenie wywiera szczególnie mocny, pięknie melodyjny refren, który stanowi także kulminacyjny moment tekstu.
Jak mówił w jednym z wywiadów sam Kaczmarski: – „Zbroja” jest autoironiczna, ale jest też deklaratywna: skoro się już tę zbroję ma, to się jej nie zdejmuje. Tą zbroją jest talent i jest również pamięć. Pamięć jest właściwie dominantą („lecz nam do obrony dany Pamięci pancerz nasz”), jedynie ona może ocalić, nawet kiedy wszystko inne zawiedzie. Po wysłuchaniu utworu i zaznajomieniu się z tekstem pozostaje jedynie przytaknąć mistrzowi.
3. Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego
Kolejna pieśń z lat osiemdziesiątych. Niezwykle kunsztowna, pełna literackich oraz historycznych aluzji i metafor między innymi do Boskiej Komedii Dantego i opresyjnych mechanizmów komunistycznej Rosji. Ogromnie dramatyczny utwór jest chyba najlepszym lirycznie, najdłuższym i najtrudniejszym muzycznie elementem dorobku Jacka Kaczmarskiego. Sam on mówił o dziele: – Te kręgi piekła to jest i polityka, i sztuka, i miłość, i wódka, i pułapki totalitarne, i ten ósmy krąg, najgorszy krąg dla artysty, który jest nicością, i ta nadzieja powrotu.
Mocno inspirowana postacią Wysockiego (i jemu przecież dedykowana) pieśń, to ponadczasowe arcydzieło. Wystarczy posłuchać:
Powyższa wersja (krótko mówiąc – genialna) jest bardzo istotna z historycznego punktu widzenia. Kilka miesięcy po tym koncercie Kaczmarski dowiedział się, że nowotwór (rak krtani i przełyku) zaatakował jego aparat wokalny.
4. Wojna postu z karnawałem
Wyjątkowo ciekawie dwuznaczny utwór. Z jednej strony jest to jeden z licznych u Kaczmarskiego, poetycko – muzycznych ilustracji malarstwa. Obraz pod podobnym tytułem namalował Pieter Bruegel starszy. Patrząc na płótno bez trudu odnajdzie się nawiązania do poszczególnych jego elementów w piosence – Kaczmarski zawsze podchodził do malarskiej twórczości z należnym jej szacunkiem i chirurgiczną wręcz dbałością o szczegóły. Z drugiej strony zaś, „Wojna postu z karnawałem” to liryczny opis kampanii prezydenckiej Lecha Wałęsy. Wsłuchując się w pieśń, z łatwością da się wychwycić nieco ironiczne, ale dojrzałe i pełne zatroskania podejście barda do tamtego, formacyjnego dla kraju momentu nowej historii wolnej Polski. Syntezą przesłania utworu są jego ostatnie słowa: – Dusza moja pragnie postu / Ciało karnawału!
5. Mury
Utwór, którego praktycznie opisywać nie trzeba. Nawet osoby słabo zaznajomione z twórczością warszawskiego barda tę akurat pieśń znają z całą pewnością. Moim zdaniem Kaczmarski ma w repertuarze wiele równie ciekawych utworów, jednak „Mury” są niezwykle istotne historycznie. Bez woli autora zostały bowiem obwołane hymnem „Solidarności” z niego samego czyniąc barda stricte solidarnościowego. Kaczmarski przez lata nie zgadzał się z tymi łatkami, jednak przylgnęły one do niego na trwałe, a „Mury” na zawsze zostały najbardziej znanym punktem jego ogromnego dorobku.
Ciekawostką jest fakt, iż utwór pod względem muzycznym jest tak naprawdę adaptacją starej, katalońskiej pieśni Lluísa Llacha pod tytułem L’Estaca („Słup”). W oryginale brzmi tak:
Pięć utworów to za mało, aby poznać głębię, wieloznaczność i pełnię piękna twórczości Jacka Kaczmarskiego. Tekst ten jest jednak tylko przyczynkiem do dalszych poszukiwań. Bard nie tworzył piosenek wyłącznie zaangażowanych politycznie. Warto poznać też inne odsłony jego dorobku. Pięknie pisał o ulotnej, damsko-męskiej namiętności („Legenda o miłości”) dojrzałych, życiowych refleksjach („Przypowieść na własne czterdzieste czwarte urodziny”) czy własnym spojrzeniu na duchowość („Śniadanie z Bogiem”). Cała, tak wielowymiarowa, spuścizna Kaczmarskiego każdemu z słuchaczy (nawet tych początkujących) pozwoli na wybranie własnych, ulubionych pieśni. Z całą pewnością będzie ich więcej niż pięć.