Bezbronność, tajemnica, nadzieja – wywiad z Belą z Sorry Boys
5 min readWokalistka i jedyna kobieta w składzie grupy Sorry Boys. W 2014 roku skradła serca publiczności największych polskich festiwali muzycznych. Swoim głosem koi, tekstami porusza, kreacjami scenicznymi zachwyca. W rozmowie z CDN-em, Bela Komoszyńska opowiada o najnowszej trasie koncertowej Sorry Boys i odkrywa skrawek swojej muzycznej duszy.
Macie za sobą pierwsze koncerty w ramach trasy „Wide Open”. Czy materiał z płyty „Vulcano” spotyka się z taką samą euforią jak w zeszłym roku?
Od premiery „Vulcano” minęło półtora roku. Zrośliśmy się z tym materiałem, uwielbiamy go grać i publiczność gorąco go przyjmuje. Przyszedł jednak naturalny czas na przedstawianie premierowych piosenek. Czujemy ogromną potrzebę podzielenia się nowymi dźwiękami, słowami i to było zapalnikiem do wyruszenia w nową trasę.
Czy Wasi trójmiejscy fani będą mieli okazję usłyszeć w Sopocie (29 marca) jakieś przedpremierowe piosenki z nadchodzącej płyty?
Tytuł tej trasy, „Wide Open”, jest metaforą momentu, w jakim znajduje się życie piosenek – pracujemy nad ich wersjami studyjnymi, które nie są jeszcze ostateczne. Chcemy dać szansę tym kilku nowym utworom i przedstawić je publiczności podczas koncertów. Chłoniemy wszelkie opinie o tych kawałkach. Nie jest łatwo ocenić i przyswoić piosenkę, kiedy słyszy się ją po raz pierwszy, w warunkach koncertowych, ale mocno wierzę w wartość takiego pierwszego wrażenia.
Wiem, że muzycy nie lubią tych pytań, ale czy możesz powiedzieć cokolwiek na temat daty wydania kolejnego krążka?
Mamy dużo nowych piosenek. Od pewnego czasu pracujemy nad nimi z naszym producentem, a po zakończeniu trasy „Wide Open” planujemy wzmożyć intensywność tychże prac. Na razie jest jeszcze za wcześnie, by podawać czas wydania, ale nie wykluczamy, że będzie to jeszcze w tym roku.
Czy warstwa producencka nadal pozostaje pod czujnym okiem Marka Dziedzica?
Tak, podczas pracy nad ostatnią płytą ugruntowała się między nami więź muzyczna i też ta zwyczajnie ludzka, więc decyzja o ponownym zaproszeniu Marka do produkcji albumu przyszła naturalnie. Cieszymy się, że Marek to zaproszenie przyjął. Nie oznacza to wcale, że nowa płyta będzie prostą kontynuacją „Vulcano”. Nowe piosenki samoistnie inaczej się definiują i nawet jeśli powstają w tym samym „środowisku”, już słychać, że jest to coś nowego.
Gotycki Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła, na ogromnych witrażach wizerunki świętych, w tle akompaniament chóru Soul Connection Gospel, a wy gracie przejmujące „Evolution (St Teresa)”. Jakie to uczucie?
Przygotowywaliśmy się do tego koncertu z chórem Soul Connection przez miesiąc i sam koncert był pięknym ukoronowaniem tego czasu i wyobrażeń, jakie o nim mieliśmy. To zabrzmi może dziwacznie, bo dużo dosłowności w tym otoczeniu i wykonaniu się pojawiło, ale było to być może najwłaściwsze miejsce, w jakim mogliśmy piosenkę „Evolution (St Teresa)” wykonać. Monumentalne piękno i niezwykłe okoliczności, jakie koncertowo stwarza gotycka katedra były przytłaczające. Przez pierwsze minuty pobytu na scenie, ustawionej de facto na ołtarzu, czułam paraliż i nie wiedziałam, czy go zwalczę, ale to minęło i weszliśmy w naturalne oddanie się koncertowemu „tu i teraz”.
Na ile angażujecie się w kwestię teledysków? Bezpośrednio wpływacie na scenariusz?
Każdy z trzech teledysków, jakie powstały do ostatniej płyty, jest zupełnie inny i stworzony został przez różnych twórców. Teledyski do „The Sun” i „Phoenix” powstały według scenariusza zaproponowanego przez ich twórców – Alana Kępskiego i Psychokino, ale oczywiście uczestniczyliśmy w procesie i mieliśmy wpływ na ostateczny kształt tych teledysków.
Piszesz piękne teksty, śpiewasz, grasz, ale… masz również cudowne kostiumy sceniczne. Sama za nie odpowiadasz?
Dziękuję, sama szukam i decyduję co założyć, a moje kostiumy od momentu wydania ostatniej płyty to dzieło duetu projektantów ODIO & Pieczarkowski. Ich myślenie o stroju jest mi bliskie, te rzeczy mają swoistą estetykę i symbolikę, to bardzo pasuje do świata „Vulcano”. Zaczęło się od kurtki ich autorstwa z nieistniejącego już butiku Młodzi Polscy Projektanci. Wybrałam ją na pierwszą trasę „Vulcano” i czułam się w niej jak w drugiej skórze. Od tamtej pory kostiumy ODIO & Pieczarkowski stały się częścią naszej rzeczywistości scenicznej, bo i chłopcy występowali w specjalnie zaprojektowanych dla nich koszulach.
Za każdym razem kiedy oglądam teledysk do „Chance” mam ciarki i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jesteś nieprzeciętnie wrażliwą osobą. I z tej ludzkiej, codziennej strony życia – co w nim najbardziej Cię uderza?
Każdy od nowa, na własną rękę, na własnych błędach, niezależnie od ilości przyswojonej wiedzy i doświadczeń minionych pokoleń, musi na własnej skórze doświadczyć, że ogień parzy, rodzajów miłości, goryczy rozczarowań, niezwykłych zbiegów okoliczności, satysfakcji z wyboru własnej drogi i tym podobnych spraw. I ta bezbronność, tajemnica i nadzieja, to oszałamiające skomplikowanie prostych spraw, mnie na co dzień intryguje.
Laura Studarus z Undertheradarmag.com stwierdziła, że PJ Harvey z pewnością byłaby z Was dumna. A z jakiego polskiego wykonawcy najbardziej dumni są Sorry Boys?
Łatwiej powiedzieć mi, kogo podziwiamy, a podziwiamy twórców, którzy z każdą płytą zachowują pełnię twórczego napięcia, świeżości, nowej wartości, przez lata. Z drugiej strony możemy podziwiać debiutantów, którzy coraz szybciej dojrzewają i wydają dorosłe płyty w bardzo młodym wieku.
Open’er, Orange, Jarocin, Tauron Nowa Muzyka – te festiwale za Wami, a szczyt festiwalowych marzeń to…?
Wspaniale byłoby zagrać na największych światowych festiwalach, ale to są marzenia dosyć oczywiste, może nawet nieprzystojne. Natomiast jeśli chodzi o festiwale wyjątkowe, tak jak wspominany kościelny koncert na Tauronie, one dają inny rodzaj przeżycia, czegoś naprawdę rzadkiego, co w pamięci zajmuje jakieś wyjątkowe miejsce i poczucie większej intymnej więzi z publicznością podczas takiego koncertu, ma to inny ciężar i wartość.
Z czym kojarzy Ci się Sopot?
Z młodością, wolnością, świeżością i tym samym Sopot świetnie wpisuje się w klimat Wide Open Tour, która jest związana z narodzinami czegoś nowego i nieskrępowanego.
Zespół Sorry Boys będziecie mogli usłyszeć na żywo już w najbliższą niedzielę (29 marca) w Sopocie. Szczegóły wydarzenia znajdziecie tutaj.