Wieczór pełen niespodzianek – L.U.C i Marika w Sfinksie
2 min readW sobotę (17 stycznia) w sopockim klubie Sfinks700 wystąpili spragnieni lata L.U.C i Marika. Tego wieczoru nie zabrakło również niespodzianek. Na scenie, z Łukaszem Rostowskim, wystąpił nieoczekiwany gość – Leszek Możdżer.
Koncert rozpoczął się kilka minut po 20:00. Pierwszy na scenie pojawił się L.U.C, który zaprezentował materiał ze swojej najnowszej płyty „REFlekcje o miłości apdejtowanej selfie”. Zaczęło się od drobnych problemów technicznych z mikrofonem L.U.Ca, podczas grania „Intro”. Wszystko udało mu się jednak obrócić w żart. W przerwie między piosenkami, Łukasz rzucił cytryny w stronę publiczności, przypominając, że kiedyś przyjeżdżały one do jego rodzinnego Wrocławia, właśnie z Trójmiasta.
Mimo poważnego wydźwięku granych utworów, raper był w świetnym humorze. Swoją energią zaraził całą publiczność – przyjechaliśmy zagrać wam dość specyficzny, szczery materiał. Dziękuję, że jesteście tutaj dzisiaj by wysłuchać mojej historii o wychodzeniu z psychicznego mroku, psychicznej jesieni… do lata. – mówił L.U.C ze sceny.
Większość granego materiału pochodziła z nowej płyty. Nie zabrakło takich utworów jak „W związku z tym”, „Baśń o rozstaniu” czy „Pożar w burdelu mego życia”, którymi raper rozruszał całą publiczność. Absolutnym zaskoczeniem sobotniego koncertu było pojawienie się na scenie przyjaciela L.U.Ca – Leszka Możdżera. Panowie zagrali razem utwór „Przyjaciele Moi”, a L.U.C podziękował swojemu gościowi za wsparcie po ostatnich przeżyciach związanych z wypadkiem.
Na bis zagrali razem „Happy end and up happy hands” . Po koncercie, w oczekiwaniu na Marikę, była jeszcze okazja do porozmawiania i wzięcia autografu od L.U.Ca i Leszka Możdżera, którzy także chętnie pozowali do zdjęć z fanami.
Jako druga, na scenę weszła Marika, która z sentymentem wspominała swój ostatni pobyt w Sfinksie – Nie wiem co takiego jest w tym miejscu, ale chce się tu być! – Przyznała się podczas koncertu zgromadzonej publiczności. Materiał, który zaprezentowała na scenie był bardzo zróżnicowany. Zaczęła od popularnych utworów, takich jak „Pieniądze” czy „Moje serce”, tym razem w świetnej, elektronicznej odsłonie. Utwory rozruszały całą publiczność, która śpiewała teksty równo z wokalistką. Następnie Marika zagrała kilka kawałków w starym klimacie – Wolelibyśmy usłyszeć więcej kawałków reggae, ale koncert i tak bardzo nam się podobał! – komentowali fani wokalistki tuż po koncercie. Energią ze sceny nie sposób było się nie zarazić. Koncert był tak energetyczny, że porwał do tańca nawet największych jego przeciwników.
Po tym wieczorze chyba wszyscy są jeszcze bardziej spragnieni lata… i oczywiście kolejnych koncertów L.U.Ca i Mariki w Trójmieście!
fot. Wojtek Rojek