Wieś tańczy, śpiewa i bawi
3 min readMiastuchy śmieją się z wieśniaków, a wieśniacy z miastuchów. I zapominamy przez to, jaki piękny mamy folklor i że w żadnym wypadku nie trzeba się go wstydzić. Teatr Komedii Valldal z przymrużeniem oka przypomniał o tym w spektaklu „Ale wiocha!, czyli proste piosenki o wiejskiej miłości”.
Przedstawienie już przed premierą zapowiadało się zachęcająco. W końcu u kogo nie pojawia się uśmiech na twarzy, gdy słyszy „ale wiocha”? W „wieśniaków” wcielili się młodzi artyści pod wodzą Tomasza Valldala Czarneckiego, trójmiejskiej publiczności znanego ze spektakli Teatru Muzycznego w Gdyni. Wraz z przyjaciółmi założył Teatr Komedii i trzeba przyznać, że z powodzeniem zarażają widzów dobrym humorem. Chwytliwe, wiejskie melodie stworzył Artur Guza i razem z zespołem stworzył iście wiejski klimat, od którego mimowolnie tupało się nóżką. Marcin Sadowski (scenarzysta) z kolei lekko wplótł pomiędzy ludowe piosenki historię rolniczej społeczności i przedstawił ją z przymrużeniem oka. Nic dziwnego, że mu się udało, skoro konsultantem literackim był Szymon Jachimek z kabaretu Limo.
Niech nie zmyli jednak tytuł przedstawienia, artyści nie wyśmiewają się ze wsi. Wręcz przeciwnie, pokazują, jak bogaty mamy folklor: wzruszające pieśni i zabawne przyśpiewki ludowe, ale również przeboje takich zespołów jak Mazowsze, Skaldowie, Kapela Ze Wsi Warszawa czy Żywiołak. Pokazują też, że mimo ogromu pracy i trudów wiele radości i dystansu do siebie można znaleźć poza miastem. Konwencja spektaklu przypomina nieco legendarne „Spotkania z Balladą” z telewizji, ale nic w tym złego. Widzowie bawią się równie dobrze jak aktorzy. Ponadto swojskiego klimatu dodaje pieczołowicie wykonana scenografia, m.in. słomiana ściana chaty, a także detale – jak rozsypane po całej podłodze siano.
Ozdobą spektaklu jest aktor Teatru Miejskiego, Grzegorz Wolf. Początkowo surowy, próbujący okiełznać rozochoconą młodzież, sam ostatecznie daje się uwieść wiejskiej miłości. Nie sposób go nie polubić. Z kolei Agnieszka Brenzak, Justyna Jeleń, Ola Konior i Oksana Trefenko to prawdziwe kokietki. Kuszą wdziękami, pięknymi uśmiechami, ale i pokazują romantyczne dusze. I fantastycznie śpiewają. Takich głosów po prostu miło się słucha. A aktorki są najlepszym dowodem na to, że najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny. Komedii jednak by nie było, gdyby nie było w niej wesołków. Jeremiasz Gzyl, Mikołaj Ostrowski i Bartek Sudak rozbrajają swoimi minami, komediowym talentem w pozornie pokracznych ruchach i miłosnych podbojach. Niewątpliwie, młodzi artyści współpracujący ze Studium Wokalno-Aktorskim im. D. Baduszkowej i Teatrem Muzycznym są zdolni, a przekonać się o tym można oglądając chociażby ten spektakl.
„Ale wiocha!, czyli proste piosenki o wiejskiej miłości” to przedstawienie przaśne, ale bynajmniej nie prześmiewcze. To pełen humoru sposób na rozgrzanie się w mroźną zimę. Bo od śmiechu czasem robi się gorąco…