Kasia Kowalska w akustycznej odsłonie

 Kasia_kowalska4Po półrocznej przerwie Kasia Kowalska wróciła do Trójmiasta. W piątkowy wieczór 15 listopada w sopockiej Scenie, artystka zaprezentowała przekrojowy materiał z niemal wszystkich albumów. Nie zabrakło niespodzianek i wspomnień, a wszystko przy akompaniamencie znakomitego zespołu.

Koncert rozpoczął się od utworu „Jeśli blask Twój zwiódł” z albumu „Pełna obaw”. Kowalska nie skupiła się jedynie na wielkich hitach, które przez lata nie straciły na znaczeniu. Wręcz przeciwnie, sięganie po pojedyncze kompozycje z różnych albumów, to doskonała zachęta, by odświeżyć sobie lekko zakurzone utwory. Później przyszedł czas na chyba najbardziej medialny album w dorobku Kowalskiej – „Antidotum”. Oprócz tytułowej piosenki, sopocka publiczność usłyszała drugi singiel z tej płyty, czyli „Pieprz i sól”.

Nie zabrakło kompozycji z płyty „Samotna w wielkim mieście”. Mimo że od premiery tego albumu minęło już dziewięć lat, takie utwory jak: „Prowadź mnie” czy „To co dobre” nadal pozostają w pamięci słuchaczy, co najlepiej uwidocznił moment, w którym artystka zapomniała tekstu. Chóralnie śpiewająca publiczność, szybko wypełniła luki słowne.

Po dość optymistycznym fragmencie koncertu, Kowalska zaserwowała słuchaczom prawdziwą ucztę emocjonalną, wykonując nieco zapomniany utwór pt. „A to co mam” z 1995 roku. To właśnie dzięki tej piosence, kariera wokalistki nabrała rozpędu. Premierowe wykonanie utworu odbyło się na festiwalu w Sopocie. Kowalska odebrała za ten występ zarówno główną Grand Prix jak i Nagrodę Publiczności.

kasia_kowalska3Na szczególne uznanie zasługuje wykonanie utworu „Nieustanne tango” z repertuaru Republiki. Warto wspomnieć, że od toruńskiego zespołu rozpoczęła się na dobre kariera Kasi Kowalskiej. Pierwszy album wokalistki ukazał się we wrześniu 1994 roku, a za ostateczny kształt albumu odpowiadał lider Republiki – Grzegorz Ciechowski.  W dziesiątą rocznicę śmierci artysty, Kowalska wydała specjalną płytę, poświęconą twórczości Ciechowskiego i Republiki. Na krążku znalazły się takie utwory jak: „Telefony”, „Nie pytaj o Polskę” czy „Tak… tak… to ja”.

Akustyczny występ Kasi Kowalskiej to nadal widowisko interesujące, a przede wszystkim zagrane z wielką klasą. Jedyne co może martwić, to dość niska frekwencja. Być może dobrym rozwiązaniem okaże się kolejny album, który artystka ma w planach. Jak pokazują ostatnie przykłady Anity Lipnickiej czy Edyty Bartosiewicz, renesans lat 90. wciąż jest możliwy.

 

fot. Katarzyna Żelazińska

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

16 + dziesięć =