02/04/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Lechia Gdańsk wychodzi ze strefy spadkowej. Biało-zieloni pokonują Mistrza Polski!

6 min read

Fot. Paweł Koźlarski

Spotkanie pomiędzy Lechią, a Jagiellonią, to mecz drużyn o zupełnie odmiennych celach na ten sezon. Biało-Zieloni walczą o utrzymanie, natomiast Jagiellonia jest w grze o Mistrzostwo Polski. Futbol jest jednak sportem nieprzewidywalnym, czego dowód mieliśmy w tym spotkaniu. To Lechia Gdańsk zdobyła trzy punkty, które mogą okazać się niezwykle ważne w kontekście utrzymania w lidze.

Nieudokumentowana przewaga Lechii

W pierwszych minutach meczu widoczna była spora niedokładność. Zawodnicy obu drużyn nie potrafili przeprowadzić składnej akcji. W 6. minucie zawodnicy Lechii mogli wykorzystać pomyłkę golkipera drużyny z Podlasia, jednak piłka odbita od Tomasa Bobcka nie wpadła do siatki. Kilka chwil później prawym skrzydłem przedarł się Dominik Piła, ale jego płaskie dośrodkowanie zablokował Mateusz Skrzypczak.

fot. Paweł Koźlarski

Przez pierwsze 20 minut Jagiellonia nie pokazywała zbyt wiele. Jedyne sytuacje mistrzów Polski to zablokowany strzał Jesusa Imaza i uderzenie Joao Moutinho z rzutu wolnego. Kilka chwil później białostoczanie mogli zdobyć jednak pierwszą bramkę. Obrona Lechii zachowała się irracjonalnie. Nieudane piąstkowanie zaliczył Sarnawski, a wybijający piłkę Kałahur trafił w poprzeczkę. Drużyna gości wyczuła, że ukraiński bramkarz Lechii nie jest dziś w najwyższej formie, dlatego grali długimi podaniami, a także posyłali groźne centry w pole karne.

Z kolei Lechiści łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich, jednak próby Chłania i Neugebauera nie robiły wrażenia na Sławomirze Abramowiczu. W ostatnich minutach ożywiła się drużyna gości. Jeden z piłkarzy Jagiellonii dobrze odnalazł się w polu karnym, uderzył jednak niecelnie. Ta sytuacja mogła niektórym kibicom przypomnieć niedawne starcie z Radomiakiem, gdzie Gdańszczanie stracili bramkę w podobnej sytuacji. W pierwszej połowie meczu bramki nie padły, na tablicy wyników widniał rezultat 0:0.

Gol Wjunnyka daje trzy punkty

Drugie 45 minut rozpoczęło się od ataków Jagiellonii. Drużyna gości atakowała głównie lewym skrzydłem, gdzie szczególnie aktywny był Darko Churlinov. Drużyna gości osiągnęła znaczną przewagę, czego dowodem były liczne sytuacje bramkowe. Uderzenie z woleja oddał Joao Moutinho. Strzał Portugalczyka odbił jednak Sarnawski. Po godzinie gry Adrian Siemieniec zdecydował się przeprowadzić trzy korekty w składzie. Na boisku pojawili się Flach, Semedo i Diaby-Fadiga. Boisko opuścił między innymi niewidoczny w tym spotkaniu Afimico Pululu.

W 64. minucie kibice zgromadzeni na stadionie w Gdańsku wpadli w euforię. Kapić dośrodkował z bocznej strefy boiska, piłkę głową przedłużył Pllana, a akcję skutecznie zamknął Bogdan Wjunnyk. Dla młodzieżowego reprezentanta Ukrainy było to piąte ligowe trafienie w tym sezonie. Adrian Siemieniec i jego zawodnicy byli w zupełnym szoku, ponieważ wydarzenia z drugiej połowy absolutnie nie wskazywały na taki obrót sprawy.

fot. Kajetan Dudzik

Gospodarze nie zamierzali na tym poprzestać, Biało-Zieloni próbowali zaskoczyć przeciwników długimi podaniami. W okolicach 75. minuty z trybun było słychać doskonale znane kibicom Lechii niepochlebne stwierdzenia pod adresem właściciela gdańskiego zespołu. Chwilę później na znak protestu wobec Paolo Urfera najbardziej zagorzali kibice Lechii opuścili trybunę dopingową. Fanatycy Lechii jeszcze przed zakończeniem spotkania udali się pod budynek sekretariatu klubu, aby tam wyrazić swoją złość z powodu sposobu zarządzania klubem przez szwajcarskiego właściciela klubu.

Wróćmy jednak do tematów boiskowych. Indywidualną akcję prawą flanką przeprowadził Mena, ale jego strzał zatrzymał bramkarz drużyny gości. John Carver postanowił przeprowadzić pierwsze zmiany w swoim zespole. Z boiska zeszli Kolumbijczyk i Neugebauer, a zastąpili ich Wójtowicz i Tsarenko. Gołym okiem można było dojrzeć zmęczenie wśród zawodników Lechii. Drużyna Johna Carvera starała się z całych sił utrzymać ten niezwykle ważny dla nich rezultat. Wynik do końca meczu nie uległ zmianie. Po ostatnim gwizdku piłkarze i trenerzy Lechii Gdańsk padli sobie w objęcia. Ta radość pokazała, jak ważne było dla nich to zwycięstwo.

Jagiellonia rozczarowana rezultatem

Na początku konferencji pomeczowej Adrian Siemieniec pogratulował ekipie z Gdańska, a także docenił kibiców swojej drużyny, którzy wybrali się na ten mecz  – Gratulacje dla Lechii za zwycięstwo, w ich grze widać było dużą determinację. Dziękuję naszym kibicom, którzy tu przyjechali. Zdecydowanie poprzez swój doping stanęli na wysokości zadania – dodał 33-latek.

Szkoleniowiec Mistrza Polski nie ukrywał swojego rozczarowania postawą swojego zespołu. – Jesteśmy rozczarowani tym, że nie wygraliśmy tego spotkania, a nawet nie wywieźliśmy z Gdańska jednego punktu. Musimy to zaakceptować i iść przed siebie. Jeszcze dużo wyzwań przed nami, a w środę kolejny mecz o trofeum – kontynuował Siemieniec.

Trener Jagiellonii Białystok został również zapytany o to, czy w ostatnim czasie zwiększył intensywność na treningach. – Nie, nie podkręciliśmy intensywności, bo nie mamy kiedy tego zrobić. Skupiliśmy się na regeneracji. Gdybyśmy to zrobili, to nie jestem pewien, czy mielibyśmy zawodników gotowych do wybiegnięcia na boisko – zakończył opiekun Mistrza Polski.

Przed Lechią jeszcze 8 finałów

Z kolei John Carver miał dużo więcej powodów do zadowolenia. – Oczywiście, jestem bardzo zadowolony z wyniku, ale też ze stylu naszej gry. Nasz wysiłek i zaangażowanie były ogromne. Przed meczem mówiliśmy sobie, że przed nami 9 finałów, a to był pierwszy z nich – rozpoczął Anglik. Carver podkreślił też wagę tego meczu. – Przed nami jeszcze 8 meczów, ale to bardzo miłe choć na chwilę wyjść poza strefę spadkową. Szkoleniowiec gdańskiego zespołu docenił też klasę rywala. – Graliśmy przeciwko bardzo dobrej drużynie, która ma swoje sukcesy również w Europie. Może powinniśmy cały czas grać przeciwko najmocniejszym zespołom.

60-latek odniósł się również do sytuacji, w której Camilo Mena obejrzał żółtą kartkę, która eliminuje go z gry w kolejnym spotkaniu. – Będąc szczerym, to nie zgadzałem się z decyzją sędziego. Usprawiedliwiając Camilo, gdy jest się w strefie rywalizacji, to często zdarza się, że ponoszą nas emocje. Natomiast oczywiście musi to kontrolować, jest młodym zawodnikiem i liczę na jego poprawę – zaznaczył.

Trener Lechii docenił też dobrą postawę obrony w kontekście walki z Afimico Pululu. – Myślę, że dwóch naszych środkowych obrońców zagrało dziś świetny mecz, jeśli będą rozgrywali więcej spotkań przeciwko takim zawodnikom jak Pululu, to będą się rozwijać – dodał Carver Opiekun Biało-Zielonych został zapytany o to, jak utrzymać motywację po takim zwycięstwie. – W szatni powiedziałem zawodnikom, żeby cieszyli się tą chwilą, ale od poniedziałku wracamy do pracy. Musimy zachować spokój zarówno wtedy, gdy wygramy, ale też w przypadku porażek. 

Na koniec rozmów z dziennikarzami Anglik odniósł się do sytuacji, w której kibice opuścili trybuny i udali się pod klubowy sekretariat. – Kibice są niezwykle ważni, bez nich nie ma piłki nożnej. Powiem szczerze byłem zaskoczony tą sytuacją, rozmawiałem z moim asystentem, a gdy się odwróciłem, to zauważyłem, że ich nie ma. Kibice mogą robić co chcą, to oni płacą za bilety – zakończył szkoleniowiec gdańskiego zespołu.

Składy obu zespołów:

Lechia Gdańsk: 29. Bogdan Sarnawski – 11. Dominik Piła, 44. Bujar Pllana, 3. Elias Olsson, 23. Miłosz Kałahur – 8. Rifet Kapic (K), 99. Tomasz Neugebauer (85′ 17. Anton Tsarenko) – 7. Camilo Mena, 30. Maksym Chłań – 9. Bohdan Wjunnyk, 89. Tomas Bobcek

Jagiellonia Białystok: 50. Sławomir Abramowicz – 3. Dusan Stojinovic (79′ 15. Norbert Wojtuszek), 72. Mateusz Skrzypczak, 23. Enzo Ebosse, 44. Joao Moutinho – 21. Darko Czurlinow (84′ 80. Oskar Pietruszewski), 14. Jarosław Kubicki (62′ 31. Leon Flach), 6. Taras Romańczuk (K), 11. Jesus Imaz, 99. Kristoffer Hansen (62′ 7. Edi Semedo) – 10. Afimico Pululu (62′ 9. Lamine Diaby-Fadiga).