„Chcemy całego życia. Feminizmy w sztuce polskiej” — recenzja
3 min readOd 19 października 2024 r. do 2 lutego 2025 r. w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie można odwiedzić wystawę pod tytułem „Chcemy całego życia. Feminizmy w sztuce polskiej”. Jest to największa do tej pory zorganizowana prezentacja polskiej sztuki feministycznej w ciągu ostatnich kilku dekad. Celem wystawy jest przede wszystkim zapoznanie odbiorców ze współczesną sztuką feministyczną, która odwołuje się m.in. do doświadczeń zawodowych i społecznych Polek. Czy warto ją zobaczyć?
Pierwsze wrażenie o wystawie
„Chcemy całego życia. Feminizmy w sztuce polskiej” to wystawa, która była dla mnie doświadczeniem wyjątkowym, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam okazji uczestniczyć w wydarzeniu o takiej tematyce. Na samym początku zaskoczyła mnie różnorodność wystawianych eksponatów. Twórcy zadbali o to, by pojawiły się różne formy sztuki od malarstwa, fotografii i rzeźb aż po multimedialne projekty. To bogate zestawienie sprawiło, że każdy eksponat czymś się wyróżniał i angażował odbiorcę na różne sposoby. Dodatkowo nie da się nie zauważyć, że część artystów postawiła na naprawdę odważą interpretację tematu. Niektóre z dzieł wzbudziły we mnie wiele emocji i skłoniły do refleksji. Inne jednak sprawiły mi trudności w interpretacji. Doceniam jednak stworzenie przestrzeni, w której można poddać się refleksji nad bardzo ważnym i aktualnym tematem.
Nieoczywiste oblicza feminizmu
Prezentowane dzieła skłoniły mnie do wielu refleksji o roli sztuki w kształtowaniu postaw dotyczących praw kobiet. Poruszanie tematyki emancypacji, stereotypów i codzienności każdej z nas uważam za niezwykle ważne i aktualne. Moją uwagę zwróciło rozmaite podejście artystów do pojęcia feminizmu. Przewijały się rozmaite historie, komentarze społeczne, zdjęcia, a także dość kontrowersyjne prace, które nie każdemu mogą przypaść do gustu. Mimo że czasem nie potrafiłam do końca zinterpretować danej ekspozycji, cieszę się, że miałam okazję wziąć udział w wystawie.
Jednym z elementów wyróżniających „Feminizmy” jest śmiały i bardzo dosadny przekaz. Stąd też da się zauważyć, że część artystów nie boi się poruszyć tego tematu w odważny sposób. Nawet na stronie Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie można przeczytać informację, że niektóre prezentowane prace mogą być nieodpowiednie dla młodszej widowni. Poruszane bowiem zostają tu tematy tabu i cielesności. W ten sposób prezentowana sztuka nie boi się prowokować, wywoływać dyskomfortu i zmuszać do refleksji, co sprawia, że nie da przejść się obok niej obojętnie.
Sztuka jako dokument – Strajk Kobiet
Na trzecim, ostatnim piętrze PGS, znalazły się materiały związane ze Strajkiem Kobiet. Jest to moja ulubiona część wystawy. Porusza jeden z ważniejszych tematów dotyczących kobiet, który wciąż gości w moim sercu. Transparenty, hasła, ulotki i zdjęcia z protestów sprawiły, że powróciły do mnie wspomnienia z tamtego okresu – z wydarzenia, które jeszcze nie tak dawno zgromadziło tysiące osób na ulicach polskich miast. W tym miejscu sztuka stała się dokumentem ważnej części historii. W związku z tym to tutaj odczułam najwięcej emocji. Ta część pokazała również, że feminizm nie jest tylko suchym hasłem, ideą, ale żywym, aktualnym ruchem społecznym.
Refleksja
Wystawa w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie była dla mnie ciekawym, a zarazem emocjonalnym wydarzeniem. „Feminizmy” zachwyciły mnie różnorodnością ekspozycji, zmusiły do starcia się z trudnymi, ale ważnymi tematami społecznymi. Dzięki tej wystawie dochodzi się do wniosku, że sztuka nie jest tylko doznaniem estetycznym, ale także narzędziem do poruszenia wielu ważnych kwestii dotyczących życia. Wystawa pozostawiła we mnie wiele pytań, ale także poczucie, że warto było ją odwiedzić.