12/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Emocje na skoczni w Wiśle!

4 min read
Zawody w Wiśle zdominował Pius Paschke

źródło: unsplash

W pierwszy grudniowy weekend Puchar Świata zawitał do Polski, a dokładniej – do Wisły. Zawodnicy rywalizowali na skoczni im. Adama Małysza. Kwalifikacje, które odbyły się 6 grudnia, czyli w Mikołajki, dały nadzieję polskim kibicom, że wszystko wraca na właściwe tory. Jak poradzili sobie nasi skoczkowie w zmaganiach indywidualnych i kto jest liderem?

Wisła kojarzy się polskim kibicom z wieloma sukcesami. To właśnie tutaj zawody Pucharu Świata wygrywali dwukrotnie Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Co więcej pierwszy, historyczny konkurs na skoczni w Wiśle-Malince wygrał Adam Małysz, który dziś jest patronem tej skoczni. Zawody Pucharu Świata są przeprowadzane tam od 2013 roku i niezmiennie odbywają się co sezon – zarówno zimą, jak i latem. Punkt konstrukcyjny znajduje się na 120. metrze, ale wielu zawodników lądowało znacznie dalej. Idealnym przykładem jest rekordzista skoczni, Andreas Wellinger, ze skokiem na 144,5 m.

A miało być tak pięknie

Do piątkowych kwalifikacji zgłoszono 9 polskich zawodników, z których aż 7 przebrnęło przez kwalifikacje. Szczególne nadzieje wzbudził Piotr Żyła, który po raz pierwszy w tym sezonie wystartował w Pucharze Świata. Skoczek zajął 7. pozycję, co pozwoliło stwierdzić, że jego forma uległa znacznej poprawie. Jak się jednak okazało, nie na długo. Sobotni konkurs zakończył się porażką dla 37-letniego zawodnika – po pierwszej serii zajmował 35. miejsce, nie kwalifikując się do serii finałowej. Nieznacznie lepiej spisali się Kamil Stoch i Maciej Kot, którzy uplasowali się tuż przed Piotrkiem. Więcej radości dali nam pozostali zawodnicy: Dawid Kubacki i Jakub Wolny znaleźli się w trzeciej dziesiątce, zdobywając cenne punkty do klasyfikacji generalnej. Aleksander Zniszczoł, który w ubiegłym sezonie wywalczył swoje pierwsze pucharowe podium, wciąż utrzymuje wysoką formę. Skoczył 120,5 m, co dało mu 16. miejsce. Najlepszym z biało-czerwonych podczas sobotniego konkursu okazał się Paweł Wąsek, który poszybował na odległość 125,5 m i zajął 11. lokatę.

Tego samego nie można powiedzieć o drużynie Austriaków. W sobotnim konkursie w pierwszej dziesiątce znalazło się aż 3 zawodników tej nacji. Co więcej, jeden z nich, Daniel Tschofenig, stanął na najwyższym stopniu podium. Tym samym skoczek stał się pierwszym w historii zwycięzcą Pucharu Świata urodzonym w XXI wieku. 23-latek już od początku sezonu pokazuje swoją znakomitą formę. W Lillehammer dwa razy stanął na podium, zajmując 2. i 3. miejsce. Jego forma zwiastuje, że to nie koniec sukcesów w tym sezonie. Należy spodziewać się, że w pierwszym konkursie drużynowym w tym sezonie Austria będzie walczyła o najwyższą pozycję i bardzo prawdopodobne, że im się to uda. 

Światełko w tunelu

Po niedzielnym konkursie można stwierdzić, że Wisła okazała się łaskawa. Występy biało-czerwonych były najlepszymi w tym sezonie, co tylko utwierdza w tym przekonaniu. Do finałowej serii zakwalifikowało się 6 zawodników, a Paweł Wąsek (12. miejsce) i Aleksander Zniszczoł (13. miejsce) kolejny raz udowodnili, że obecnie są najlepszymi skoczkami polskiej drużyny. Miłym zaskoczeniem dla polskich kibiców była także obecność Dawida Kubackiego i Jakuba Wolnego w drugiej dziesiątce. Początek sezonu, choć nie tak udany i spektakularny jak sezon 2017/18, kiedy Kamila Stoch zgarniał zwycięstwo za zwycięstwem, daje jednak nadzieję na zmiany. Widać światełko w tunelu, a kto wie, może ten sezon przyniesie zasłużone miejsca w czołowej trójce.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Paweł Wąsek (@wasekpawel)

Totalna dominacja

W tym sezonie równych nie ma sobie Pius Paschke. 34-letni Niemiec, który stał się najstarszym liderem klasyfikacji generalnej w historii zawodów Pucharu Świata, po raz pierwszy osiąga tak wysokie lokaty. Paschke od 2013 roku przewijał się już w zawodach tej rangi, często można było oglądać go w konkursach drużynowych. Jednak czasami to jego skoki oddalały drużynę od medalu. Pokazuje to, jak cierpliwie musiał czekać na swój pierwszy triumf. Dziś widać, że było warto. Podczas gdy inny zawodnicy po przekroczeniu trzydziestki opadają i zmagają się z kryzysami, Niemiec dopiero zaczyna rozkwitać. Jego główni rywale na ten moment to Austriacy, którzy w niedzielnym konkursie byli tuż za Piusem (Jan Hoerl, Stefan Kraft i Daniel Tschofening). To tylko udowadnia, jak bogate zaplecze ma ta drużyna.

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Pius Paschke (@piuspaschke)

Kolejne dwa konkursy indywidualne, a także konkurs duetów już w ten weekend w Titisee-Neustadt!