25/10/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Niemożliwe nie istnieje: Grecja i EURO 2004

4 min read
Grecja zszokowała wszystkich, wygrywając EURO 2004.

fot. Freepik / autor: kenshinstock

Droga Grecji do triumfu na Mistrzostwach Europy 2004 to jedna z najbardziej niezwykłych i nieoczekiwanych piłkarskich historii. Skazywana na pożarcie przez rywali zadziwiła cały futbolowy świat, sięgając po tytuł mistrzów Europy w stylu uważanym często przez kibiców za „nieprzystający” mistrzom.

Dlaczego nieprzystający? Otóż Otto Rehhagel oparł swoją taktykę na żelaznej defensywie, której głównym celem było uniemożliwienie rywalom zdobycia bramki. Akcje ofensywne ograniczył do sporadycznych kontrataków i zagrożenia po stałych fragmentach gry. Niemiecki szkoleniowiec idealnie dopasował tę strategię pod dostępnych mu  zawodników, grających głównie w rodzimej lidze. Próżno jednak było wśród nich szukać szerzej znanych piłkarzy. Do największych gwiazd Greków należeli m. in. Karagounis, Zagorakis czy Charisteas – nazwiska lepiej znane jedynie wśród swoich rodaków.

Trudne eliminacje

Droga Greków na mistrzostwa nie była usłana różami. Pierwsze dwa mecze eliminacji zakończyły się porażkami z Hiszpanią i Ukrainą. Szybko udało się  wrócić na zwycięską ścieżkę, wygrywając sześć kolejnych spotkań bez straty bramki, co dało pierwsze miejsce w grupie. Chociaż ta seria była imponująca, mało kto wierzył, że Grecja może być realnym zagrożeniem podczas turnieju finałowego, bowiem dotychczas, w całej swojej historii, nie wygrała w żadnym starciu Mistrzostw Europy czy Świata.

Pierwszy cud

W pierwszym meczu fazy grupowej EURO 2004 Grecja zmierzyła się z gospodarzami turnieju. Z takimi gwiazdami jak Luis Figo, Pauleta czy Cristiano Ronaldo, Portugalczycy byli murowanymi faworytami. Jednak boisko brutalnie zweryfikowało te przewidywania. Po golach Karagounisa i Basinasa Grecy prowadzili 2:0. Pozwolili co prawda na kontaktową bramkę w końcówce meczu, ale to nie zmieniło ostatecznego wyniku. Podopieczni Rehhagela pobili 2:1 faworytów całego turnieju, sprawiając sensację już na starcie.

Po niespodziewanym sukcesie w pierwszym meczu, przyszedł czas na kolejny, równie trudny test, czyli spotkanie ze starymi znajomymi z eliminacji – Hiszpanami. Jednak i tu zadziała się kolejna niespodzianka. Grecy wyszli z tego starcia obronną ręką. Zremisowali 1:1 po golach Fernando Morientesa i Angelosa Charisteasa. Pomimo porażki 1:2 w konfrontacji z Rosjanami, ekipie z Hellady udało się awansować do fazy pucharowej. Tam na dzień dobry czekali już na nich Francuzi, a więc obrońcy tytułu sprzed 4 lat.

Grecja kontra Francja

Ćwierćfinałowa potyczka z broniącą tytułu Francją była uważana za niemal niemożliwą do wygrania. Francuzi, z Zinedine’em Zidane’em i Thierrym Henrym na czele, mieli bezproblemowo awansować do półfinału. Jednak Grecja po raz kolejny zaskoczyła świat. Po idealnym dośrodkowaniu Zagorakisa, Angelos Charisteas trafił piłką do siatki, dając swojej drużynie prowadzenie, którego nie oddała do końca meczu. Mistrzowie odpadli z turnieju, a kopciuszek zameldował się w półfinale.

Złoty gol

Tam czekało starcie z inną rewelacją turnieju – Czechami. Drużyna z Nedvedem i Barosem na czele była uważana za jedną z najlepszych, wygrywając dotychczas wszystkie mecze i zdobywając w nich aż 10 bramek. Mimo to czescy napastnicy nie byli w stanie przebić się przez zasieki obronne wojowników Rehhagela, które znowu zadziałały bez zarzutu. Mecz był niezwykle wyrównany i dopiero podczas dogrywki, w 105. minucie, obrońca Traianos Dellas strzelił pierwszą, a zarazem ostatnią, bramkę tego meczu. W ten sposób Grecja nieoczekiwanie zameldowała się w finale EURO, a piękny sen trwał dalej.

Cud w Lizbonie

W finale turnieju odbył się rewanż za mecz otwarcia. Gospodarze marzyli o rewanżu za porażkę na inaugurację. Tym razem także zwycięzcę okrzyknięto przed meczem. I znów się pomylono. Powiedzieć, że Portugalia dominowała, to jakby nic nie powiedzieć. Oddali tego dnia aż 17 strzałów na bramkę rywali. Żaden z nich nie znalazł jednak drogi do szczelnie zamurowanej bramki Nikopolidisa.

W końcu, w 57. minucie meczu, wydarzył się ostatni cud podczas tego EURO. Niespodziewanie, po jedynym w tym meczu rzucie rożnym dla synów Hellady, Angelos Charisteas skierował piłkę do bramki bezradnego portugalskiego golkipera. Pomimo szaleńczych ataków gospodarzy podczas następnych minut, szczelny „grecki mur” pozostał niewzruszony aż do końca. Po ostatnim gwizdku sędziego wyczyn kadry Otto Rehhagela stał się faktem – Grecja została najlepszą reprezentacją na Starym Kontynencie.

Triumf taktyki i serca

Triumf Grecji na EURO 2004 do dziś pozostaje jedną z największych niespodzianek w historii futbolu. Rehhagel pokazał, że zespół z ograniczonymi zasobami, ale niesamowitą dyscypliną taktyczną i mentalnością wojownika, także może osiągnąć wielkie rzeczy. Drużyna skazywana na porażkę, pokonała największe europejskie potęgi. Ta grupa zawodników udowodniła, że determinacja i wiara mogą prowadzić do sukcesów. To nie tylko historia jednego turnieju, ale również lekcja dla każdego piłkarza – dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.