23/10/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

La La Liga #6: W przededniu El Clasico

6 min read
Jednym z najważniejszych wydarzeń tej kolejki La Liga był powrót Gaviego.

Źródło: x.com/pubitysport/status/1848304410038088028/photo/1

W 10. kolejce La Liga oglądaliśmy sporo goli, a kilku piłkarzy, w tym Robert Lewandowski, ustrzeliło po dublecie. W Barcelonie w ogóle padło dużo goli, bo liderzy tabeli ograli Sevillę 5:1. Kroku dotrzymuje Real, który po niełatwym meczu pokonał Celtę na wyjeździe 2:1.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą

W sobotni wieczór na Estadio Balaidos Celta Vigo podejmowała Real Madryt. Gospodarze musieli sobie radzić bez swojego lidera, Iago Aspasa, który w ubiegłej kolejce dostał czerwoną kartkę. Mimo tego mogli objąć prowadzenie już w 7. minucie, kiedy to na połowie Realu Williot Swedberg miał hektary wolnej przestrzeni i wyszedł sam na sam z Courtois. Strzał poleciał jednak obok bramki, a gospodarze zaprzepaścili 100-procentową okazję. Jak się okazało, nie ostatnią. W 20. minucie Real już prowadził. Kylian Mbappe znalazł się na wprost bramki i pięknym strzałem z 20 metrów w lewe okienko pokonał Vicente Guaitę. To była 6. bramka Francuza w tym sezonie La Liga.

Tuż po zmianie stron na 2:0 mógł podwyższyć Jude Bellingham. Brytyjczyk przedryblował obrońcę na linii pola karnego i oddał mocny, płaski strzał tuż przy lewym słupku. Niewiele z tego wyszło i chwilę później mieliśmy już remis. Tym razem Swedberg się nie pomylił i strzałem w prawy dolny róg wykończył ładną, kombinacyjną akcję Celty. Gospodarze atakowali, oddawali strzały, jednak żaden nie skończył się golem. Inaczej było w 65. minucie, ale do bramki trafił Vinicius i to Real prowadził 2:1. Przejął rozpędzony prostopadłe podanie Luki Modricia w polu karnym, minął Guaitę i wpakował piłkę do bramki. Celta ruszyła do odrabiania strat, mieli piłkę meczową na remis, ale w 92. minucie Real uratował Courtois swoją interwencją. Gospodarze oddali więcej strzałów, mieli lepsze xG (1.69 w stosunku do 0.74 Realu), lecz niewykorzystane sytuacje się zemściły.

The Life of Pablo

Barcelona odpowiedziała dzień później. Katalończycy podejmowali u siebie Sevillę. Ku rozczarowaniu polskich kibiców Wojciech Szczęsny nie zadebiutował, ale nasi rodacy i tak mieli na czym zawiesić oko. Od pierwszego gwizdka Barca narzuciła swoje warunki gościom z południa. Pierwsza bramka padła z rzutu karnego, którego w 24. minucie wykorzystał Robert Lewandowski. Na drugiego gola nie musieliśmy długo czekać. Lamine Yamal pomknął na bramkę, a potem wycofał piłkę do Pedriego. Pomocnik z linii pola karnego oddał piękny strzał pod poprzeczkę i na Montjuic zrobiło sie 2:0. Blaugrana chciała kolejnych bramek, więc zawodnicy rozstrzygnęli mecz do przerwy. Strzał Raphinii, który zmierzał poza bramkę, odbił Lewandowski i umieścił piłkę w prawym dolnym rogu.

Drużyna Hansiego Flicka znów zagrała zachwycający mecz. Źródło: x.com/_BarcaInfo/status/1848373961467343184/photo/4

W drugiej połowie Katalończycy nieco zwolnili. Mając na horyzoncie arcyważne mecze z Bayernem i Realem, Hansi Flick zdjął swój ofensywny tercet i posłał w bój zmienników. Żaden gol nie rozbudził jednak publiki tak, jak z pozoru zwykła zmiana. W 83. minucie po niemal roku przerwy, do gry wrócił Pablo Paez Gavira, a więc popularny Gavi. Trybuny głośno skandowały jego imię, a Pedri przekazał mu opaskę kapitana. Barca może i grała w trybie ekonomicznym, ale nie przeszkodziło jej to w zdobyciu kolejnych trafień. Dublet ustrzelił nieoczywisty bohater, czyli Pablo Torre. Młody Hiszpan najpierw umieścił piłkę w siatce w 82. minucie, a w 88. jego dośrodkowanie z rzutu wolnego zamieniło się w strzał i zmyliło Orjana Nylanda. W międzyczasie Stanis Idumbo strzelił dla Sevilli bramkę honorową, ale Blaugrana totalnie zdominowała gości i zwyciężyła 5:1.

Atletico z problemami, ale zwycięskie

Na Civitas Metropolitano Atletico Madryt podejmowało sąsiada z przedmieść stolicy – Leganes. Goście balansują tuż nad strefą spadkową, ale nie poddali się bez walki. W pierwszej fazie meczu niewiele się działo. Do przełomu doszło w 34. minucie, kiedy to Leganes sensacyjnie objęło prowadzenie. Po ataku prawym skrzydłem piłkę w polu karnym dostał Yvan Neyou i huknął pod poprzeczkę. Jan Oblak był bez szans. Planem gości na następne fragmenty było murowanie bramki i obrona jednobramkowego prowadzenia. Ich bramkarz, Marko Dmitrović, miał pełne ręce roboty. Atleti oddało w całym spotkaniu aż 24 strzały, z czego 9 celnych.

Griezmann był kluczowy w remontadzie Atletico z Leganes. Źródło: x.com/atletienglish/status/1848046106497679706/photo/1

Tuż po przerwie wyrównać mógł Angel Correa. Argentyńczyk w 52. minucie znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale jego strzał poleciał obok prawego słupka. Świetną szansę zmarnował również Samuel Lino, który kilka minut później nie trafił do pustej bramki. Strzelecki impas przerwał w 69. minucie Alexander Sorloth. Zamieszanie w polu karnym najlepiej wykorzystał Norweg, który sprytnym strzałem piętką pokonał Dmitrovicia. Szyki obronne Leganes puściły. W 81. minucie do wrzutki na bliższy słupek dopadł Griezmann, uprzedzając bramkarza i dając prowadzenie Atletico. Asystował mu Giuliano Simeone, dla którego był to bardzo poruszający moment. Wynik 3:1 ustanowił Sorloth, który znów wykorzystał przebitkę w polu karnym i umieścił piłkę w pustej bramce. Gospodarze mieli problemy, ale koniec końców triumfowali zasłużenie.

Katastrofa Valencii trwa

Całkiem ciekawe starcie obejrzeliśmy na otwarcie 10. kolejki La Liga. Alaves podejmowało u siebie Valladolid. Wynik dla gospodarzy szybko otworzył Toni Martinez, jednak już w 17. minucie było 1:1. Mecz rozkręcił się w drugiej połowie. Goście w przeciągu 4. minut zdobyli dwa gole i na kwadrans przed końcem prowadzili 3:1. Intensywną końcówkę z pewnością miał Kike Garcia. Napastnik Alaves strzelił na 2:3, ale zbyt późno, bo w 97. minucie. Potem błyskawicznie załapał dwie żółte kartki i jeszcze zdążył wylecieć z boiska. Pierwszą porażkę u siebie poniosła za to Osasuna. Do tej pory na El Sadar odnosiła same zwycięstwa, ale w końcu znalazła pogromcę w postaci Betisu. Goście wygrali 2:1 po golach Vitora Roque oraz Chimy’ego Avili, byłego zawodnika klubu z Navarry.

Las Palmas musiało czekać do końca października na pierwsze zwycięstwo. Źródło: x.com/UDLP_Oficial/status/1848498751020892180/photo/1

Za to kolejkę zamykało starcie dwóch ostatnich drużyn La Liga, Valencii i Las Palmas. Śmiało można było powiedzieć, że to dla obu ekip mecz o 6 punktów. Lepsi okazali się goście z Wysp Kanaryjskich. Zwyciężyli 3:2 i odnieśli 1. zwycięstwo w sezonie. Valencia na takie jeszcze czeka. Świetny start sezonu kontynuuje za to Mallorka. Wyspiarze pokonali Rayo 1:0 i z dorobkiem 17. punktów zajmują 6. miejsce w tabeli. Mają tylko 3 oczka mniej od 3. Atletico. Rozczarowana może być z kolei Girona. Podopieczni Michela zagrali bardzo słabe spotkanie i ulegli Realowi Sociedad na swoim stadionie 0:1. Obie ekipy sąsiadują w tabeli i mają taką samą liczbę punktów. Baskowie są na 11., a Katalończycy na 12. lokacie.

Gracz kolejki La La Liga: Alex Berenguer

W sobotnie popołudnie Athletic Bilbao podejmował u siebie Espanyol. Gwiazdą tego starcia był bez wątpienia Alex Berenguer. Dwukrotnie asystował przy golach Iñakiego Williamsa, a w drugiej połowie sam umieścił piłkę w sieci. Zawodnicy z San Mames byli niezwykle skutczni, bo przy xG na poziomie 1.04 wbili aż 4 bramki, a stracili tylko 1. Razem oddali 6 celnych strzałów, ale Berenguer i Williams poprowadzili ich do zwycięstwa. Bilbao umocniło się na 5. miejscu w tabeli, a Espanyol zajmuje 15. z zaledwie 2 punktami przewagi nad strefą spadkową.

Gol i 2. asysty. Berenguer był MVP starcia z Espanyolem. Źródło: x.com/Athletic_en/status/1847649478372696316/photo/1

Już w sobotę oczy całego piłkarskiego świata zwrócą się na Madryt. O 21:00 ruszy El Clasico – pojedynek Realu z Barceloną. Zwycięzca przejmie fotel lidera La Liga. W meczu z Celtą Królewscy zostawiali mnóstwo miejsca z tyłu, a ich formacja obronna była dość dziurawa. Muszą naprawić ten problem przez meczem z Barcą, bo podopieczni Hansiego Flicka są w wybitnej formie. Katalończycy czekają na zwycięstwo z odwiecznym wrogiem już półtora roku, kiedy to Franck Kessie strzałem na 2:1 w doliczonym czasie dał Blaugranie wygraną. W międzyczasie Real wielokrotnie triumfował, czasem wręcz miażdżył odwiecznych rywali. Czy właśnie nadchodzi chwila zemsty?