Lechia zwycięża w derbach i wznosi puchar

Fot. https://www.instagram.com/p/C7KnI_3MqA4/

W ubiegłą niedzielę w Trójmieście odbył się najważniejszy mecz sezonu, kluczowy dla układu ligowej tabeli – 46. Derby Trójmiasta. Ostatecznie to Lechia zwyciężyła 2:1, choć emocji było co niemiara.

Mecz na szczycie

Derby Trójmiasta zawsze obfitują w bardzo gorącą atmosferę. Tym razem wagi spotkaniu dwóch lokalnych rywali dodawała także stawka meczu. Lechia przystępowała do niego bowiem jako lider Fortuna 1. Ligi, natomiast Arka zajmowała pozycję tuż za nią. Ponadto Gdynianie, w przypadku uzyskania przynajmniej remisu, mogli sobie już kolejkę przed końcem rozgrywek zapewnić awans do Ekstraklasy. Gdańszczanie przypieczętowali takowy już w poprzedniej kolejce w spotkaniu z Wisłą Kraków, jednak sprawą otwartą pozostawało wciąż mistrzostwo ligi. Warto wspomnieć, że w niedzielę na trybunach gdańskiej Polsat Plus Areny zasiadło ponad 36 tysięcy kibiców, był to absolutny ligowy rekord.

Zwroty akcji

Strzelanie bramek w niedzielnym meczu rozpoczęli gospodarze. W 14. minucie prawym skrzydłem popędził Camilo Mena i wykorzystując błąd zawodnika Arki posłał piłkę wzdłuż bramki. Tam nogę dołożył Kacper Sezonienko i Lechia wyszła na prowadzenie. Chwilę później mogło być już 2:0, jednak Maksym Khlan z najbliższej odległości przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. W 32. minucie do niebezpiecznej sytuacji doprowadził Tomasz Neugebauer, na własnej połowie wycofał on piłkę, a ta trafiła pod nogi rywala. W celu uniknięcia zagrożenia, Andrei Chindris postanowił ratować się faulem. Początkowo sędzia Tomasz Kwiatkowski podyktował rzut wolny i dał stoperowi Lechii żółtą kartkę, jednak po weryfikacji systemu VAR zdecydował się wyrzucić Rumuna z boiska.

Mocno komplikowało to sytuację gospodarzy, bowiem wizja godzinnej gry w osłabieniu przy tak skromnym prowadzeniu nie napawała optymizmem. Na domiar złego 5 minut po wspomnianej sytuacji Arka wyrównała stan meczu. Rzut wolny z lewej strony wykonał Marc Navarro, a piłkę po drodze musnął jeszcze Alassane Sidibe i na tablicy wyników pojawił się rezultat 1:1. Od tego momentu przyjezdni zaczęli coraz odważniej atakować, natomiast Biało-Zieloni ograniczali się głównie do defensywy. Po przerwie Gdynianie ruszyli na bramkę Bohdana Sarnavskiyego z jeszcze większym zapałem, kilkukrotnie stwarzając sobie stuprocentowe sytuacje. Lechię ratowała tylko nieskuteczność piłkarzy w żółto-niebieskich trykotach oraz niesamowita dyspozycja ukraińskiego golkipera.

Gorąca końcówka

Po dłuższym czasie pasywności ze strony Lechii, w 84. minucie do akcji znów wkroczył Mena. Kolumbijczyk zszedł z prawego skrzydła i po ominięciu kilku zawodników Arki płaskim strzałem pokonał Pawła Lenarcika. Stadion eksplodował, Biało-Zieloni niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Jakby tego było mało, w 5. minucie doliczonego czasu gry czerwoną kartkę za faul na Ivanie Zhelizko otrzymał Abdallah Hafez. Stan osobowy w obu drużynach wynosił więc po 10 zawodników.

Do największych kontrowersji doszło jednak w 98. minucie. Wtedy to, w ostatniej akcji meczu, Elias Olsson kopnął w polu karnym Przemysława Stolca. Początkowo Kwiatkowski zdecydowanie pokazał, że nie ma mowy o jedenastce i ukarał Stolca żółtym kartonikiem za próbę wymuszenia. Jednak po chwili zdecydował się na wideoanalizę, podgrzewając atmosferę do granic możliwości. Po kilkuminutowej analizie VAR sędzia nie zdecydował się jednak na podyktowanie rzutu karnego i zakończył 46. Derby Trójmiasta. Decyzja ta wywołała duże oburzenie, głównie wśród kibiców drużyny przyjezdnych.

Obraz po bitwie

Zaraz po ostatnim gwizdku na stadionie rozpoczęła się wielka feta. Lechia Gdańsk zapewniła sobie mistrzostwo Fortuna 1. Ligi w meczu z odwiecznym rywalem przy pełnym stadionie. Gdańszczanie hucznie świętowali triumf śpiewając razem z kibicami i wznosząc puchar. Gdańsk tej nocy nie spał, a w centrum miasta słychać było śpiewy i dźwięki fajerwerków. W odmiennych nastrojach byli piłkarze i sympatycy z Gdyni. Arkowcy bowiem skomplikowali sobie drogę do Ekstraklasy. W następnej kolejce będą musieli zwyciężyć z rozpędzonym GKS-em Katowice w bezpośrednim starciu o promocję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

cztery − dwa =