Postseason NBA: Playoffy Witają!
8 min readWreszcie przyszedł ten moment, gdy Playoffy ruszają na dobre! Znamy już wszystkie 16 drużyn, które zameldowały się na starcie wyścigu o Trofeum Larry’ego O’Briena. To idealna okazja, by przyjrzeć się poszczególnym seriom i ocenić, które spotkania będą najbardziej zacięte. Dzisiaj na tapetę idą aż 4 serie, a żadna z nich nie należy do przewidywalnych. Do gry wkraczają panujący mistrzowie, ale tym razem to oni znajdują się na celowniku wszystkich rywali.
New York Knicks – Philadelphia 76ers
Bilans w sezonie regularnym: 3-1 dla Knicks
Zdecydowanie łatwiej byłoby przewidzieć przebieg tej serii, gdyby nie fakt, że 3 z 4 meczów tych drużyn odbyły się bez udziału Joela Embiida. Na pierwszy rzut oka to ekipa z Nowego Yorku powinna być faworytem, chociaż tylko nieznacznym. Naprzeciw nich staje bowiem zespół o potencjale na Top 4 Wschodu, który miał sporo pecha w sezonie regularnym. Niezwykle pasjonująco zapowiada się także rywalizacja na ławce trenerskiej, gdzie nowe (Nick Nurse) zderzy się z klasyką (Tom Thibodeau). Te pojedynki powinny przyciągnąć masę fanów koszykówki skupionej na obronie i wykorzystaniu błędów.
Najlepszy zawodnik: Joel Embiid (24 PPG, 10.9 RPG, 2.8 APG)
Nie da się ukryć, że największy atut całej batalii spoczywa w rękach Sixers. Center kameruńskiego pochodzenia to gracz kalibru MVP, co przy braku postaci o podobnym kalibrze w szeregach Knicks stanowi asa w rękawie Philadelphii. Mając jednoosobową armię pod koszem można po prostu podać do niej piłkę i patrzeć na jej wyczyny. Jedyny znak zapytania, jaki widnieje przy nazwisku Embiida, to jego dyspozycja. Jako rekonwalescent może nie dać drużynie tak wiele, jak przed kontuzją.
23 punkty, jakie zaaplikował Heat w pojedynku Play-In, to słaby wynik. Zwłaszcza jeśli mówimy o olbrzymie, który wyszedł z rundy zasadniczej ze średnią na poziomie 34.7 PPG. Nie wiadomo, czy to efekt świetnej pracy Bama Adebayo, czy też może skutki urazu, ale nie ma wątpliwości, że analitycy Knicks uważnie obserwowali gwiazdę Philly w meczu z Miami. Playoffy nie były dotąd jego królestwem, a jeśli faktycznie spowalnia go zdrowie, może mieć problem ze zdominowaniem Nowego Yorku.
Klucze do zwycięstwa
Tym, co napawa Knicks nadzieją na końcowy sukces, jest ich zespołowość. Nie polegają na indywidualnych występach (choć było parę wystrzałów, jak na przykład 61 oczek Jalena Brunsona), lecz na kolektywie. Każdy ma swoje zadania, które stara się wykonać w najlepszy możliwy sposób. Ciężar gry drużyny z Madison Square Garden przesunie się raczej na defensywę, bo sezon zakończył już Julius Randle, ale nie stanowi to takiego problemu. Dość powiedzieć, że z OG Anunobym w składzie zaliczają bilans 20-3, a dobrymi defensorami okazują się także Josh Hart czy Mitchell Robinson. Ten drugi zresztą ma argumenty na to, by zohydzić Embiidowi koszykówkę.
Nick Nurse w porównaniu do Toma Thibodeau stawia na swobodę. Bądź co bądź to on zaliczył Playoffy marzeń w 2019, kiedy jego Raptors zdobyli pierścienie mistrzowskie. Można oczekiwać, że oprócz swojej podkoszowej gwiazdy, będzie ochoczo korzystał z talentu Tyrese’a Maxeya i formy strzeleckiej duetu Tobias Harris & Buddy Hield. Postawienie na atak ma tym więcej sensu, gdy spojrzy się na statystyki rzutów wolnych. Tam Sixers są 4. drużyną pod względem liczby prób, a liderują w trafieniach. Wykorzystanie tego faktu przeciwko zaangażowanym Knicks jest iście szatańskim pomysłem. Nie ma wątpliwości, że coach Nurse doskonale o tym wie.
Przewidywane pierwsze piątki
Nowy York:
PG: Jalen Brunson
SG: Donte DiVincenzo
SF: Josh Hart
PF: OG Anunoby
C: Isaiah Hartenstein
Philadelphia:
PG: Tyrese Maxey
SG: Kyle Lowry
SF: Kelly Oubre Jr.
PF: Tobias Harris
C: Joel Embiid
Typ: 4-2/4-3 dla New York Knicks
Denver Nuggets – Los Angeles Lakers
Bilans w sezonie regularnym: 3-0 dla Nuggets
Tegoroczne Playoffy na Zachodzie uświetni powtórka Finału Konferencji. W poprzednich rozgrywkach Nuggets przeszli Lakers po sweepie, ale teraz na wynik 4:0 nie ma co liczyć. Nawet ostatnia wypowiedź Nikoli Jokicia dowodzi tego, że ten jednostronny rezultat był mylący. Podopiecznych Mike’a Malone’a czeka sroga batalia o potwierdzenie swojej dominacji w NBA. Anthony Davis w trakcie Media Day przed sezonem zapewniał, że to nie koniec tej rywalizacji, a że los znowu zestawił te dwa zespoły, fani koszykówki otrzymają prawdziwą ucztę.
"Me and Bron [LeBron James] had some conversations… We can't wait."
Anthony Davis' message for the Denver Nuggets back on Media Day 👀https://t.co/Z7cCl9okYy
— ClutchPoints (@ClutchPoints) April 17, 2024
Najlepszy zawodnik: Nikola Jokić (27.5 PPG, 12.1 RPG, 7.3 APG)
Sama jego obecność na parkiecie sprawia, że Denver wyglądają, jak potwór. Bez Serba ten zespół nie mógłby marzyć o pierścieniach mistrzowskich. Ba, miałby problem z dostaniem się do postseason! Nie umniejszając kolegom Jokicia, to właśnie podkoszowy spaja grę poszczególnych partnerów i czyni ich lepszymi w prawie każdym aspekcie gry. Ubiegłoroczne Playoffy pokazały całemu światu nowe oblicze centra, którego wzorcowym przykładem jest właśnie ten fanatyk wyścigów konnych.
Nikola nigdy nie przykłada tak wielkiej wagi do NBA, jaką NBA przykłada do niego. Stał się wręcz nietykalny, chociaż wciąż potrafią znaleźć się krytykanci jego podejścia. Beztroskie nastawienie nie sprawia póki co większych problemów, bo wyniki i forma Nuggets jest fantastyczna. Spora w tym zasługa Jokicia, stale zachwycającego kibiców swoimi szalonymi zagraniami. Zatrzymanie go będzie celem dla Lakers na tę rywalizację, ale nie ma wątpliwości, że w tej chwili można Serba co najwyżej spowolnić.
Klucze do zwycięstwa
Poza zatrzymaniem gwiazdy rywali, Jeziorowcy muszą martwić się także o ekspozycję własnych atutów. Największym spośród nich jest ławka rezerwowych. Takie postacie, jak Spencer Dinwiddie, Gabe Vincent czy Taurean Prince mają nie tylko doświadczenie, ale i narzędzia, żeby sprawić kłopoty Denver. O dyrygowanie poszczególnymi line-upami zadbają na pewno LeBron do spółki z D’Angelo Russellem i Austinem Reavesem. Absolutnym kluczem do stawienia oporu mistrzom (i komukolwiek przez całe Playoffy) będzie jednak postawa Anthony’ego Davisa. Wysoki oprócz wysiłków defensywnych powinien pokazać się co najmniej z dobrej strony w grze do przodu.
O ile ławka Lakers jest atutem drużyny z Los Angeles, tak ekipa z Colorado nie wygląda pod tym względem kolorowo. Utrata Bruce’a Browna i Jeffa Greena znacznie uszczupliła garnitur Nuggets, przez co nie mają już tak wielu opcji. Z drugiej strony pierwsza piątka 2. drużyny Zachodu wciąż wywołuje koszmary wśród oponentów. Jamal Murray napsuje wiele krwi na obwodzie, czy to obsługując Michaela Portera Jr., czy przejmując inicjatywę samemu. Wielkie znaczenie ma także fakt posiadania przez nich dwóch klasowych obrońców w postaci Kentaviousa Caldwella-Pope’a i Aarona Gordona. Nie sposób nie uważać ich za kandydatów do tytułu.
Przewidywane pierwsze piątki
Denver:
PG: Jamal Murray
SG: Kentavious Caldwell-Pope
SF: Michael Porter Jr.
PF: Aaron Gordon
C: Nikola Jokić
Los Angeles:
PG: D’Angelo Russell
SG: Austin Reaves
SF: LeBron James
PF: Rui Hachimura
C: Anthony Davis
Typ: 4-2/4-3 dla Denver Nuggets
Boston Celtics – Miami Heat
Bilans w sezonie regularnym: 3-0 dla Celtics
Na Wschodzie również dojdzie do rewanżu za ostatni Finał Konferencji. Wydaje się jednak, że w tym roku ta rywalizacja będzie dużo bardziej uboga w emocje niż ostatnio. Celtics są dużo lepszą drużyną, podczas gdy Heat przystępują do tej serii bez Jimmy’ego Butlera, który zmaga się z kontuzją kolana. Trudno jest skreślać już na starcie tak doświadczony i waleczny zespół jak Miami, ale nie zanosi się na to, by mieli oni poważnie zagrozić kandydatom do wygrania całej NBA.
Najlepszy zawodnik: Jayson Tatum (23.8 PPG, 7.6 RPG, 4.6 APG)
W Bostonie rozwiązano palący problem, jakim był brak silnych osobowości. Dotychczas Jayson Tatum czy Jaylen Brown nie wytrzymywali presji w ważnych spotkaniach. Ostatnio takich kłopotów nie ma, bo od kiedy do składu dołączyli Jrue Holiday i Kristaps Porzingis, odpowiedzialność rozkłada się na większą liczbę gwiazd. Taki układ niewątpliwie pasuje Tatumowi, bo światła reflektorów przestały skupiać się wyłącznie na nim. Być może tego brakowało mu do rozwinięcia skrzydeł. Playoffy to zweryfikują.
Bieżącą kampanię przeszedł suchą stopą, więc jako jeden z nielicznych nie powinien narzekać na zmęczenie. Widać wyraźnie, że dyscyplina, jaka cechuje tegorocznych Celtics, udzieliła się również jemu. Tatum nie jest co prawda graczem kalibru MVP, do tego jeszcze trochę mu brakuje, ale odnajduje się jako lider najlepszej drużyny tego sezonu. Pamięta Finały z 2022 roku, gdzie Boston uległ Warriors, więc o motywację nie trzeba się martwić. Wszystko będzie zależało od jego głowy i podejmowania właściwych decyzji.
Klucze do zwycięstwa
Najlepsze, na co mogą liczyć w Miami, to brak presji. Nikt nie oczekuje od nich zwycięstwa w tej serii, chyba, że wydarzy się coś niespodziewanego. Już w poprzednich rozgrywkach byli blisko wypuszczenia przewagi 3-0, przed czym uratowali się dopiero w Game 7. Wtedy jednak grali najmocniejszym składem. Teraz po prostu Tyler Herro, Bam Adebayo i Duncan Robinson dostaną zielone światło na rzuty i szukanie fauli. Erik Spoelstra doskonale zdaje sobie sprawę, że tak gra się z pozycji underdoga.
Celtics to z kolei zupełnie inna para kaloszy. Są 3. najlepszym teamem w obronie, a 1. w ataku. Obrzydzając koszykówkę rywalom, potrafili rzucać na niesamowitej skuteczności (2. miejsce w klasyfikacji Effective Field Goal Percentage). Trudno w ogóle znaleźć słabe punkty w zespole Joe Mazzulli. Właściwie to trener stanowi tam największy znak zapytania. Jego kiepskie decyzje były przyczyną, przez którą ostatnie Playoffy zakończyły się w Bostonie klęską. Mimo wszystko to właśnie Mazzulla był jedynym coachem w tym sezonie, który wygrał ponad 60 meczów. Jeśli nawet on wskoczył na wyższy poziom, to cała liga powinna obawiać się Koniczynek.
Przewidywane pierwsze piątki
Boston:
PG: Jrue Holiday
SG: Jayson Tatum
SF: Jaylen Brown
PF: Kristaps Porzingis
C: Al Horford
Miami:
PG: Terry Rozier
SG: Tyler Herro
SF: Jaime Jaquez Jr.
PF: Nikola Jović
C: Bam Adebayo