Ekologiczny biznes w złodziejskim wydaniu

Fot. Freepik/senivpetro

Oszustwa na rzekomej instalacji fotowoltaiki i pomp ciepła. Nagłe wyparowanie z rynku. Dziesiątki osób poszkodowanych i skradzione setki tysięcy złotych. Śledztwo trwa od miesięcy, a wciąż nie ma oskarżonych. Postępów w sprawie firmy Ekodel nie widać.

Firma działała bez większych zarzutów od lat. Konkretnie została zarejestrowana w 2016 roku i do niedawna należycie spełniała swoje zadanie. Przedsiębiorstwo otrzymywało dużo pochlebnych opinii i nic nie wskazywało na diametralną zmianę sytuacji. Po pandemii koronawirusa Ekodel realizował usługi z dużym opóźnieniem i wątpliwą rzetelnością. Od kilku miesięcy z firmą nie można się skontaktować, a klienci najpewniej bezpowrotnie utracili wpłacone zaliczki.

Rodzinny interes

Firma miała swoje siedziby w Kościerzynie i Gdańsku. Obecnie oba oddziały są zamknięte. Zajmowała się głównie instalacją fotowoltaiki i pomp ciepła. W ostatnim czasie zdecydowanie zwiększył się popyt na wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii. Klientów było dużo, a Ekodel prosperował w regionie. Na kupno i montaż podzespołów mogły zdecydować się zarówno osoby prywatne, jak i przedsiębiorstwa. Warto zwrócić uwagę, że nie tylko z województwa pomorskiego. Zasięg działalności obejmował zainteresowanych do 300 kilometrów od miejsca głównej siedziby w Kościerzynie.

Za wszystkim miało stać łącznie pięciu braci. W Internecie widnieją informacje o trzech z nich. Pierwszy, Marcin E., to prezes zarządu firmy od 2019 roku. Jak można wyczytać na jego profilu w portalu LinkedIn, to certyfikowany specjalista w obszarze wyceny, montażu i uruchamiania instalacji odnawialnych źródeł energii. Współpracował z osobami o tym samym nazwisku, Mateuszem i Arturem. Swoją działalność opierali na wpłacanych zaliczkach przez potencjalnych klientów. Po wpłacie firma przystępowała do zleconej pracy. Obie strony spisywały pomiędzy sobą umowę.

Podejrzana realizacja usług

— Budujemy dom i szukaliśmy pompy ciepła. Nie poszliśmy do firmy „krzak”, bo to była znana firma, istniała od kilku lat. Mieliśmy znajomych, którzy nam ją polecali. Podpisałam umowę w marcu 2022 roku, termin wykonania usługi był przewidziany na lipiec. Zapłaciłam 24 400zł. Montaż zaczął się odwlekać, ale nie zależało nam szczególnie na czasie. Był kwiecień 2023 roku, pompy dalej nie było, tłumaczyli się problemami z ich dostępnością. Faktycznie, był taki moment zachwiania, ale przez tyle czasu stwierdziłam, że to jest niemożliwe. Udałam się do firmy i wyczułam, że oni mają problemy — mówi Pani Kamila.

Pierwsze symptomy wzbudzające podejrzenia pojawiły się około trzy lata temu, kiedy realizacja poszczególnych usług zaczęła odwlekać się w czasie. Wtedy Ekodel miał się tłumaczyć chociażby niedostępnością pomp ciepła na rynku. Niektórzy oczekiwali miesiącami, z większym lub mniejszym powodzeniem. W Internecie można wyczytać, że ludzie zaczęli się też skarżyć na wątpliwą jakość działań ekipy monterskiej. Firma zapewniała wówczas, że będzie nanosić odpowiednie poprawki.

— Firmę polecił mi mój znajomy. W 2021 roku założyłem panele fotowoltaiczne i wszystko było w porządku. Rok później chciałem je rozbudować i przy okazji zakupiłem pompę ciepła (zaliczka 35 tys.), którą mieli mi zamontować w grudniu. Zawarłem dwie umowy. Fotowoltaikę zrobili bez żadnego problemu, ale zwlekali z montażem pompy. Bronili się tym, że przez COVID im ich nie dostarczano. Uspokajano mnie, że wszystko jest w normie, że mam się spodziewać wykonania usługi w lutym — mówi Pan Oskar.

Krętactwo i wyparowanie

Punkt kulminacyjny nastąpił ponad pół roku temu. Firma przestała odbierać telefony, ludzie nie otrzymywali odpowiedzi na wiadomości mailowe – kontakt zupełnie się urwał. Nie wiadomo co stało się z pieniędzmi. Najpewniej właściciele je przywłaszczyli. Na Facebooku powstała grupa osób poszkodowanych, która liczy ponad stu członków. Do tego trzeba dodać oszukanych, którzy do niej nie dołączyli. Łącznie Marcin E. ze swoimi braćmi zagarnął kilkaset tysięcy złotych, a być może kwota ta opiewa na miliony.

— Nagle kontakt się kompletnie urywa. Pan, który zajmował się sprawą mojej pompy był na tyle przyzwoity, że do mnie oddzwonił i powiedział: „niech pan się z tego wycofuje, ja przyszedłem tylko do firmy ściągnąć swoje prywatne dane z komputera, to się rozsypuje”. Potem powstała grupa na Facebooku „Ekodel – poszkodowani”. Chcieliśmy wspólnie skorzystać z jakiejś kancelarii odszkodowawczej, ale chyba jest pozamiatane. Złożyliśmy do prokuratury zawiadomienie o oszustwie, teraz łączą wszystkie postępowania. I to się tak ciągnie — kontynuuje Pan Oskar.

Bazując na konwersacji mailowej jednego z klientów z firmą – zarzekała się ona w czerwcu, że utraciła płynność finansową. Jedynym wyjściem z opresji było wdrożenie procesu restrukturyzacji. Tylko w ten sposób Ekodel miał uchronić się przed upadłością, aby mógł oddać zaliczki. Wygląda to jednak jak dobra mina do złej gry, bo czas płynie, a do biura z dwóch dostępnych numerów wciąż dodzwonić się nie da. Warto nadmienić, że wśród pokrzywdzonych znajdują się też pracownicy spółki. Zgodnie z wrześniowym materiałem opublikowanym przez Radio Gdańsk, nie otrzymywali od pewnego momentu wynagrodzeń i zaczęli się zwalniać.

Prokuratura nadal nie postawiła zarzutów

Do prokuratury rejonowej w Kościerzynie i oddziału okręgowego w Gdańsku wciąż napływają kolejne zgłoszenia dotyczące oszustwa. Trzeba jednak zaznaczyć, że postępowanie nie toczy się „przeciwko…” lecz „w sprawie…”. Wciąż zbiera się materiały dowodowe na szkodliwość działań Ekodelu. Wraz z nowym rokiem Radio Gdańsk opublikowało krótki artykuł autorstwa Grzegorza Armatowskiego, w którym przytoczono wypowiedź Pani Grażyny Wawryniuk z gdańskiej prokuratury:

— Postępowanie prowadzone jest o czyn z art. 286 par. 1 kodeksu karnego, czyli w sprawie doprowadzenia pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Są to osoby, które zawierały z przedstawicielami firmy „Ekodel” umowy na montaż, głównie pomp ciepła i fotowoltaiki. Po zawarciu umów i wpłaceniu zaliczek po jakimś czasie nie dochodziło do realizacji tej umowy, jak również urywał się kontakt z przedstawicielami firmy. Postępowanie prowadzone jest bardzo intensywnie. Cały czas w tej sprawie gromadzony jest materiał dowodowy.

Sytuacja się przeciąga, ludzie tracą nadzieję. Wprawdzie policja przesłuchiwała poszkodowanych, ale na złożeniu wyjaśnień się skończyło. Właściciele firmy pozostają na wolności i nic nie można im zrobić. Dopóki nie zostaną oskarżeni i prokuratura nie wyda nakazu aresztowania, nie ma podstaw do ich zatrzymania, choć oszustwo widać na pierwszy rzut oka. Ponadto prokuratura rejonowa w Kościerzynie odmówiła odpowiedzi na pytania dotyczące sprawy. Tłumaczyła, że nie jesteśmy stroną postępowania oraz w niniejszej sprawie nie zachodzi szczególny wypadek, który umożliwiałby nam dostęp do informacji.

— Wysłałam odstąpienie od umowy i tego pisma już nawet nie odebrali. W lipcu 2023 roku złożyłam zawiadomienie do prokuratury i od tego czasu jest cisza. Byłam tylko przesłuchiwana na policji. Dziwię się, że to tyle trwa. Nikt nic nie wie, nic się nie dzieje. Nie łudzę się, że pieniądze dostanę z powrotem, ale powiem szczerze, chciałabym żeby oni ponieśli konsekwencje — mówi Pani Kamila.

Wyłudzania i niepewności ciąg dalszy?

Podczas gdy na jaw wyszedł rzeczywisty cel działalności Ekodelu, a firma się zdematerializowała, właściciele postanowili pójść o krok dalej. W maju utworzyli następną spółkę pod nazwą Festiga.

— Założyli kolejny biznes, z tego co mi wiadomo zawiązują kolejną współpracę i podpisują umowy. Będą kolejni poszkodowani. Co ciekawe, profil nowej firmy na Facebooku założyli już 20 października 2022 roku. Oni to wszystko planowali — twierdzi Pani Kamila. Profilu na wspomnianym portalu społecznościowym już nie ma, podobnie trudno cokolwiek znaleźć o Festidze w Internecie. Można ewentualnie wyczytać, że nowa działalność braci skupia się wokół wykonywania usług ogólnobudowlanych.

— Nie sądzę, żeby pieniądze się dało odzyskać. Oni nie mają żadnego kapitału. W następnym kroku myślę, że to będzie ściganie z powództwa cywilnego. Droga ciężka i wyboista. Ja nadziei nie mam, ale z drugiej strony głupio facetowi odpuścić — mówi Pan Oskar.

Trudno powiedzieć, kiedy zatrzyma się karuzela niepewności. Nie wiadomo gdzie są przywłaszczone pieniądze, miejsce pobytu właścicieli Ekodelu i Festigi nie jest znane, a nawet gdyby było, nie można ich ruszyć. Prokuratura bada sprawę ponad pół roku. Okazało się, że w najlepszej sytuacji są klienci, którzy zaciągnęli kredyty na zaliczki. Banki przychylnie rozpatrują reklamacje i anulują zobowiązania. Reszta oszukanych, która płaciła z własnej kieszeni, cierpliwie czeka. I niestety najprawdopodobniej nie doczeka się zwrotu środków. Witamy w Polsce, państwie pełnym absurdów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

czternaście − pięć =