Trener uderza prezesa klubu. Motor Lublin na ustach całej piłkarskiej Polski

goncalo feio motor lublin

fot. YouTube / Motor Lublin

O aferze w Motorze Lublin słyszał już każdy kibic piłki nożnej w Polsce. Śmiało można również założyć, że dwumecz Lecha Poznań w Lidze Konferencji Europy nie wywołuje takiego zainteresowania jak to, co obecnie dzieje się w 2-ligowym klubie. O co chodzi w tej całej aferze i dlaczego to komedia, jakiej jeszcze w polskiej piłce nie było?

Gigantyczny skandal po niedzielnym meczu

Wszystko zaczęło się po meczu Motoru Lublin z GKS-em Jastrzębie. W konferencji prasowej po zakończonym meczu nie wzięła udziału rzeczniczka klubu Paulina Maciążek. Okazało się, że trener Motoru, Portugalczyk Goncalo Feio, miał ją obrazić, co było powodem jej nieobecności. Już po zakończonej konferencji prezes klubu Paweł Tomczyk wstawił się za rzeczniczką i doszło do awantury. Wtedy też doszło do kulminacyjnego zdarzenia — Feio uderzył segregatorem Tomczyka. Prezes trafił do szpitala, gdzie musieli mu zszywać łuk brwiowy. Brzmi irracjonalnie, prawda? Lecz to dopiero początek tej wspaniałej historii. Motor postanowił zorganizować specjalną konferencję prasową, która odbyła się 7 marca. To, co się na niej wydarzyło, nie wymyśliliby nawet najlepsi reżyserzy filmowi na świecie.

Niemal każdy trzeźwo myślący człowiek spodziewałby się, że po ataku słownym rzeczniczki, a potem fizycznym prezesa klubu, taki trener dyscyplinarnie pożegna się ze swoim stanowiskiem. Jednak w Lublinie postanowiono inaczej. W konferencji wzięły udział cztery osoby: Zbigniew Jakubas — właściciel Motoru, Izabela Bobrzyk — przewodnicząca rady nadzorczej, Robert Żyśko — członek rady nadzorczej oraz Goncalo Feio — trener Motoru. Media już gotowe były z nagłówkami mówiącymi o pożegnaniu się z portugalskim szkoleniowcem — nic bardziej mylnego. Jakubas podczas konferencji stwierdził, że… staje po stronie Feio! Okazało się więc, że rzeczniczka oraz prezes są winnymi całej sytuacji. Tomczyk został zawieszony na 3 miesiące, a jego pozycję na razie przejmie obecny na konferencji Żyśko. Maciążek, aby więcej nie musieć widzieć się z trenerem, przestanie pełnić funkcję rzecznika klubu, ale pozostanie w nim na innym stanowisku. Feio utrzymał posadę trenera i jak dodał Jakubas, ma się nie przemęczać, bo to było powodem jego agresji.

Co dalej z portugalskim szkoleniowcem?

Mogliby znaleźć się obrońcy Jakubasa, mówiąc, że jako właściciel klubu może podejmować decyzje, jakie tylko mu się podobają. Jednak są granice głupoty tych decyzji, a ta została w tym przypadku srogo przekroczona. Agresywny trener nie poniósł konsekwencji, a dwie poszkodowane osoby ukarano. Kręgosłup moralny zaliczył w Motorze potrójnego fikołka, a następnie wyrzucono go na śmietnik. Trener Feio dostał właśnie niezbywalny immunitet w klubie. Właściciel dał mu narzędzia do tego, aby robić, co chce i ustawiać ludzi jak mu się żywnie podoba. W końcu pracownicy klubu, którzy nie posłuchają się i nie wypełnią decyzji trenera, mogą oberwać po głowie, bądź zostać przesunięci na inną rolę, aby nie wchodzić szkoleniowcowi w drogę. Chora sytuacja, ale Feio został właśnie nieoficjalnym prezesem klubu.

Nie w tym rola mediów, aby rozstrzygnąć, kto ma rację w tym sporze, trener czy prezes. Rozstrzygnąć można jednak, że szkoleniowiec nie miał prawa użyć siły przeciwko komukolwiek. Trener na konferencji prasowej wyglądał na bardzo przejętego sytuacją i przyznał się do winy — “Wyrażam głębokie ubolewanie, że Motor, właściciel, kibice i piłkarze musieli zmierzyć się z falą krytyki. Nie ma absolutnie żadnego wytłumaczenia dla mojego zachowania, które było naganne. Przepraszam za moje zachowanie — tak całą sytuację komentował Portugalczyk. Słowem jednak nie wspomniał o przeprosinach dla zawieszonego prezesa. Nawet jeśli Jakubas będzie bronił trenera Feio za wszelką cenę to i tak sprawiedliwości dociekać może Polski Związek Piłki Nożnej.

Komisja w przyszłym tygodniu

W czwartek 9 marca na wniosek rzecznika dyscyplinarnego PZPN Adama Gilarskiego aferą zajęła się Komisja Dyscyplinarna PZPN. Na posiedzeniu członkowie komisji zapoznali się ze wszystkimi dostępnymi materiałami, w tym zeznaniami trenera oraz osób pokrzywdzonych. Problem jest jednak taki, że zeznania te okazały się mocno rozbieżne, a czasami nawet i sprzeczne ze sobą, więc Komisja wezwała na kolejne posiedzenie wszystkie zainteresowane osoby, czyli m.in. trenera, byłą rzecznik oraz zawieszonego prezesa klubu. W najgorszym scenariuszu Komisja może ukarać portugalskiego szkoleniowca zawieszeniem licencji trenerskiej, a Feio jest obecnie w trakcie wyrabiania licencji UEFA Pro (najwyższy dostępny certyfikat trenerski). Dodatkowo, jeśli prezes Tomczyk uzna to za stosowne, może wnieść pozew cywilny do sądu przeciwko Portugalczykowi. Cała sytuacja jest obecnie raczej już w fazie wygaszenia, lecz znowu głośno o niej zrobi się, gdy Komisja PZPN wyda ostateczny werdykt w tej sprawie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

7 − 1 =