18/12/2024

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

Nottingham Forest — czy w tym szaleństwie jest metoda?

6 min read

Źródło: https://twitter.com/NFFC

https://twitter.com/NFFC

Nottingham Forest przeprowadziło szalone okienko transferowe — 21 transferów do klubu! To absolutny rekord tego okienka transferowego. Steve Cooper, trener Forest, po awansie do Premiership stracił kilku kluczowych graczy. Czy jednak drużyna z The City Ground nie przeholowała z transferami?

Steve Cooper, Foto: Getty

Steve Cooper przejmował Nottingham Forest na początku zeszłego sezonu w nieciekawej sytuacji. Drużyna w ośmiu pierwszych kolejkach zajmowała przedostatnie, 23 miejsce, z 4 punktami na koncie. 42-latek doprowadził jednak drużynę do baraży, po których awansował do Premier League.

Drużyna musiała się więc wzmocnić. Zwłaszcza, że odeszło z niej kilka kluczowych twarzy — podstawowy bramkarz Brice Samba sprzedany do Lens po odrzuceniu propozycji nowego kontraktu, czy James Garner powracający do Manchesteru United po 2-letnim wypożyczeniu. Zresztą drużyna była mocno budowana na zawodnikach innych drużyn — poza Garnerem Djed Spence, Philip Zinckernagel, Max Lowe czy Keinan Davis.

Pieniądze nie stanowiły problemu, beniaminek za awans otrzymał ok. 170 milionów euro, czyli więcej niż triumfatorzy Serie A czy Ligue 1! Trochę przerażające. Ale w tym przypadku to kwestia gigantycznych kontraktów telewizyjnych na pokazywanie najwyższego stopnia rozgrywek w Anglii. Evangelos Marinakis, właściciel Nottingham Forest (i Olympiakosu Pireus) postanowił więc sypnąć groszem.

Została wzmocniona każda pozycja na boisku.

Dean Henderson.
Źródło: https://twitter.com/deanhenderson

Bramka

Obsadę bramki zdecydowanie wzmocnił wypożyczony z United Dean Henderson. 25-latek nie chciał pogodzić się z rolą rezerwowego, pomimo posiadania dużych umiejętności.

Do tego Wayne Hennessey, 37-letni rutyniarz pozyskany na zasadzie wolnego transferu ze spadającego z ligi Burnley. Etatowy reprezentant Walii w Premier League rozegrał prawie 200 meczów, ale jak na razie jest (i pewnie będzie) rezerwowym bramkarzem.

Obrona

Na prawe wahadło przyszli dwaj młodzi gniewni — Neco Williams i Giulian Biancone. Pierwszy z nich od lat był określany jako wielki talent w Liverpoolu. 21-latek nie mógł jednak się przebić, a Forest kosztował aż 20 milionów euro. Giulian Biancone kosztował połowę tej sumy. Niewątpliwym atutem byłego zawodnika Troyes jest to, że może grać na każdej pozycji w defensywie.

Druga flanka została wzmocniona aż o 3 graczy! Najpierw przyszedł Omar Richards. 24-latek rok temu był bohaterem niecodziennego transferu — przeszedł z Reading do… Bayernu Monachium. Nie zagrał jeszcze jednak żadnego meczu, gdyż doznał kontuzji, a kosztował 8.5 miliona euro.

Drugim zawodnikiem jest Harry Toffolo, który przyszedł z Huddersfield za 2.4 miliona euro. Był podstawowym lewym wahadłowym, do kiedy nie przyszedł…

Renan Lodi. To był jeden z najbardziej niespodziewanych transferów ostatniego dnia okienka transferowego. Ostatnie sezony był przecież podstawowym zawodnikiem Atletico, które oddało go bez większego żalu na wypożyczenie za 5 milionów euro (z opcją kupna za 30), kiedy sami dopięli transfer Sergio Reguliona z Tottenhamu.

Przejdźmy do środka defensywy. Tutaj również przyszło 3 graczy. Na samym początku lipca klub dopiął transfer Moussy Niakhaté z Mainz za 10 milionów euro. Niestety 26-latek dość szybko doznał kontuzji, przez co klub na koniec okienka sprowadził jeszcze dwóch obrońców legitymizujących się francuskim paszportem.

Pierwszym z nich jest Loic Bade, wypożyczony z Rennes. Z Wolves natomiast za 2.6 miliona euro przyszedł Willy Boly.

Pomoc

W pomocy również zaszła niemała rewolucja. Tutaj trzeba nadmienić że Cooper przeważnie używa 4 pomocników — dwóch bardziej z tyłu, do destrukcji, a dwóch usposobionych bardziej ofensywnie.

Jesse Lingard. Źródło: https://twitter.com/StatmanDave

Bez kwoty odstępnego do klubu z The City Ground przyszedł Cheikhou Koyate, w ostatnich latach regularnie grający w Crystal Palace. Poza pozycją defensywnego pomocnika może grać również jako środkowy obrońca.

Klub zasilił także Remo Freuler. Za 30-latka zapłacono Atalancie Bergamo 9 milionów euro. Podobne zadania na boisku spełnia dwóch innych zawodników, którzy tego lata zostali zawodnikami drużyny z środka Anglii. Orel Mangala w Stuttgart spisywał się na tyle dobrze, że zadebiutował w silnej reprezentacji Belgii. Kosztował on klub 13 milionów euro. Podobną kwotę klub przeznaczył na zawodnika Huddersfield. Lewis O’Brien kosztował 9.4 miliona euro.

Pora przejść do zawodników z większymi zapędami ofensywnymi. Tutaj Forest rozbiło bank na Morgana Gibbs-White. Zawodnik kosztował prawie 30 milionów euro! Pieniądze zasiliły konta Wolverhampton.

Długo trwała saga transferowa z udziałem odchodzącego z Manchesteru United gwiazdora. Jesse Lingard wylądował ostatecznie w Nottingham. Obiecano mu ogromny kontrakt (200 tysięcy tygodniówki!) oraz tylko roczny kontrakt.

Atak

Taiwo Awoniyi był jednym z pierwszych, którzy tego lata dołączyli do ekipy The Reds. 25-latek przez lata tułał się na wypożyczeniach z Liverpoolu, do czasu kiedy rok temu postanowił wykupić go Union Berlin. Nigeryjczyk przez 2 lata w 65 meczach strzelił dla drużyny ze stolicy Niemiec 25 bramek i zaliczył 9 asyst. Zrobiło to na tyle duże wrażenie na działaczach drużyny z Nottingham, że wydali na niego 20 milionów euro.

Drugi napastnik to również Nigeryjczyk. Emmanuel Dennis po świetnych latach w Belgii rok temu przyszedł do skazywanego na pożarcie Watfordu. Drużyna faktycznie spadła, ale 24-latek w 33 meczach strzelił 10 goli. Swoimi występami niewątpliwie zasłużył sobie na szanse pozostania w elicie. Nottingham Forest zapłaciło za niego ok. 15 milionów euro.

Rzeczywistość

No dobrze, a jak wygląda to w praktyce? Kiepsko.

Źródło: https://twitter.com/NFFC

Pierwsza kolejka to raczej spodziewana porażka z silniejszym Newcastle, aspirującym do gry w pucharach. W następnej ekipa Nottingham sensacyjnie pokonała West Ham 1-0. Potem remis z Evertonem i jak na razie ich dorobek punktowy się na tym zatrzymał…

Rozumiem dwie porażki z Tottenhamem (0-2) i z niezwykle rozpędzonym Manchesterem City (0-6!). Ale 3 września przyszła duża weryfikacja. Mecz u siebie z Bournemouth, grającym równie słabo albo nawet gorzej.

Do przerwy było 2-0 dla Nottingham. Ale jak to mawia Czesław Michniewicz, 2-0 to niebezpieczny wynik. I tym razem się to sprawdziło. Szybka bramka kontaktowa, potem gol na remis w 63 minucie, a powoli godzącym się z remisem zawodników Forest ugodził w 87 minucie Jaidon Antony

Jeśli chodzi o nowe nabytki, to nie jest dobrze. Dean Henderson dwoi się i troi w bramce, ale poza nim niewielu zawodników zgrało się z zespołem. Duet Gibbs-White – Lingard jak na razie zaliczył tylko 1 asystę i 0 bramek. Dennis przyszedł zbyt późno, przez co jeszcze nie gra, zresztą przy nieźle dysponowanym Johnsonie może powoli godzić się z rolą rezerwowego. Zawodzi inny napastnik, Awoniyi. Część zawodników wydaje się ściągniętych na łapu-capu, zwłaszcza w ostatnich godzinach okienka, aby łatać w panice dziury (np. Willy Boly). Co ciekawe, transferów mogło być jeszcze więcej. Ostatniego dnia transferowego do klubu miał dołączyć Michy Batshuayi. Zawodnik wybrał jednak Fenerbache.

Czy zagranie va banque właściciela Nottingham Forest z taką ilością transferów okaże się nietrafione? Może okazać się w najbliższych tygodniach. 12 września ekipa gra z nierówno grającym Leeds. Potem mecz z innym beniaminkiem, Fulham. Po przerwie na kadrę Leicester City oraz Aston Villa. W każdym z tych meczów zawodnicy The Reds są w stanie powalczyć o 3 punkty. Jeżeli bowiem nie zaczną kolekcjonować ich szybko, w oczy zajrzy im widmo relegacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiem + trzy =