Normalność na horyzoncie?

poznańska ulica w dniu luzowania obostrzeń

Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta

Rząd luzuje pandemiczne obostrzenia – możemy wyjść na świeże powietrze bez masek, pójść do kina czy restauracji. Wszyscy kwalifikujący się do szczepienia obywatele mogą się zarejestrować. Idzie lato, więc na horyzoncie zaczyna majaczyć długo wyczekiwana normalność. Czy pandemia koronawirusa rzeczywiście powoli przechodzi do historii? I co właściwie rozumiemy przez „normalność”? Być może będziemy musieli zdefiniować ją na nowo. Ja chętnie podejmę to wyzwanie. 

Pandemia to doświadczenie, które wywróciło życie wielu z nas do góry nogami. Byliśmy zmuszeni przystosować się do nowych warunków – ograniczonego życia towarzyskiego, nauki i pracy zdalnej, traktowania każdego kaszlnięcia czy pociągnięcia nosem jako potencjalnego zagrożenia i nieustannych walk ze złośliwością przedmiotów martwych (szczególnie komputerów, routerów i mikrofonów). Ten etap powoli odchodzi w niepamięć i wiele z nas z utęsknieniem czeka, aż będziemy mogli zapomnieć, że koronawirus kiedykolwiek istniał.

Szkopuł w tym, że powrót do życia sprzed marca 2020 roku może być trudniejszy, niż się wydaje. Myślę, że będziemy musieli doświadczyć czegoś, co lubię nazywać „stanem zawieszenia”. Rozumiem przez to czas, kiedy teoretycznie wszystko będzie w normie, ale okaże się, że do tej „normy” musimy się ponownie przyzwyczaić – tak samo jak do realiów życia w pandemii.

Znajdując się w stanie zawieszenia, część z nas poczuje się niekomfortowo na myśl o zdejmowaniu maseczki w pomieszczeniach zamkniętych. Przecież nosiliśmy je nieustannie przez ponad rok. Maseczki stały się niemalże częścią naszej twarzy. Nic zaskakującego, że poczujemy się dziwnie, gdy zakładanie ich nie będzie konieczne. Podobnie wyobrażam sobie powrót do szkół czy miejsc pracy. Spojrzymy na swoich dawno niewidzianych znajomych i współpracowników i zmarszczymy czoło, zastanawiając się, czy aby na pewno nie jesteśmy w ukrytej kamerze. Kiedy będziemy przeciskać się przez tłum przechodniów, zdamy sobie sprawę, jak długo żyliśmy w izolacji. I nagle popychająca nas po drodze osoba okaże się troszkę mniej irytująca niż wcześniej.

Czeka nas nieproste zadanie, ale jeśli zdołaliśmy (mniej więcej) funkcjonować w czasach tak dziwnych i abstrakcyjnych jak ogólnoświatowa szarża nowego wirusa, z pewnością poradzimy sobie z tymczasowym (mam nadzieję) poczuciem dezorientacji nową/starą rzeczywistością.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jedenaście + 2 =