Przegląd trójmiejskich burgerowni – część druga
4 min readNakręcony frajdą, jaką sprawiły mi wizyty w pierwszych trzech odwiedzanych burgerowniach, postanowiłem prędko udać się do kolejnych. Najpierw wpadłem do gdyńskiego 3 Burgera, a następnie sprawdziłem sopocką miejscówkę SurfBurgera. W obu przypadkach moje oczekiwania zostały spełnione. Zapraszam na drugą część przeglądu trójmiejskich burgerowni!
3 BURGER
Udałem się do 3 Burgera na ul. Świętojańskiej w samym centrum Gdyni. Druga burgerownia 3 Burgera znajduje się w Gdańsku na ul. Rajskiej, a sezonowo w Sopocie parkuje food truck. Gdyński lokal jest nieduży, ale gdy pogoda dopisuje, można usiąść przy stolikach na zewnątrz. Menu robi świetne wrażenie. Na uwagę zasługuje możliwość wyboru spośród aż trzech rozmiarów burgera – z 100g mięsa, 200g i 300g. Każdy więc znajdzie coś dla siebie w zależności od chęci i głodu. Dodatkowo mamy tu nie tylko wołowinę, ale i baraninę, dziczyznę oraz kurczaka. Wszystko sprawia, że nawet najbardziej wybredny klient powinien być zadowolony z tego, co oferuje 3 Burger. Nikt także nie powinien narzekać na ilość i rodzaje proponowanych sosów. Krótko mówiąc – od strony teoretycznej całość na bardzo duży plus.
Po piętnastu minutach oczekiwania, moim oczom ukazał się słusznego rozmiar burger. Dodatkowo podano mi mały kubełek bardzo smacznych frytek, które na sam koniec idealnie mnie nasyciły. Jakość mięsa mnie nie zawiodła – wołowina okazała się bardzo smaczna i pozbawiona chrząstek, do tego odpowiednio wysmażona. Jedyny mankament to troszeczkę za słabe doprawienie kotleta, choć diametralnie nie zmieniło to mojego postrzegania całej kanapki. Bułka z sezamem była niezła, choć mało chrupiąca. Nie wyróżnił się sos, w niewielkiej ilości i ledwo wyczuwalny pośród wszystkich składników. Bardzo dobre wrażenie zrobiły za to świeże warzywa. Podsumowując, moim zdaniem jest co poprawić, aczkolwiek polecam każdemu wybrać się do 3 Burgera. Tak obfite menu powinno skusić każdego, niezależnie od upodobań.
SURFBURGER
Wątpię, czy jest ktoś, kto nie słyszał o SurfBurgerze. Trójmiejski hegemon burgerowy zaczynał od jednego food trucka, a obecnie surfowe lokale znajdują się w Gdańsku (Śródmieście, Chełm, Morena, Przymorze i nowo otwarty Wrzeszcz), Sopocie (przy dworcu PKP) i Gdyni (w centrum, na ul. Abrahama). Do tego regularnie w teren wyjeżdżają trzy food trucki serwujące prawie wszystko to, co można zjeść w punktach stacjonarnych. Z drugiej strony SurfBurger sponsoruje gdańskich hokeistów i patronuje naprawdę sporej ilości rozmaitych popularnych eventów. Firma stała się wielką marką rynkową, wciąż prężnie się rozwija, a burgery z Surfa mają ogromną rzeszę oddanych fanów. Furorę robi Karmel z dodatkiem specjalnego koziego sera karmelowego sprowadzanego z Norwegii. Oprócz tego jest m.in. Nacho z nachosami w środku i niedawno wprowadzony Burger Szefa. Warto spróbować przekąsek – smacznych frytek, panierowanych camembertów oraz mozzarella sticks. Surf ma też ogromny wybór napojów, na czele z piwem z kija i autorskimi lemoniadami. Jest z czego wybierać.
Muszę przyznać, że w SurfBurgerze bywałem wielokrotnie wcześniej, ale pomimo tego ani razu nie zamówiłem klasycznego burgera, zwanego tutaj Specjalem. Teraz nadarzyła się okazja, by to zmienić. Zastanawiałem się, czy bez tylu różnych dodatków, surfowa kanapka faktycznie robi tak znakomite wrażenie. A no robi, bez dwóch zdań. Wszystko dlatego, że niezwykle smaczne jest idealnie wysmażone mięso, które w klasycznym burgerze wysuwa się słusznie na pierwszy plan. W Surfie do tego dokładają dobrą i chrupiącą bułkę pszenną (w menu mamy też do wyboru maślaną lub grahamkę) i połączenie sosu limonkowego z sosem barbecue. Same pozytywy. Specjal to świetny burger, a SurfBurger to świetna burgerownia. Cała otoczka, marketing i popularność to jedno, a znakomite jedzenie to drugie. W Surfie wszystko współgra. Bierzcie znajomych, bierzcie rodzinę, bierzcie kogokolwiek i wpadajcie, bo absolutnie warto.
Ogólne wrażenie – bardzo pozytywne. Za mną łącznie pięć wizyt, ze wszystkich jestem zadowolony, w mniejszym lub większym stopniu. Pierwotnie planowałem udać się do jeszcze jednego miejsca, ale z różnych powodów się to nie udało. To jednak nie koniec przeglądu. Po wakacjach planuję kontynuować podróż po lokalnych burgerowniach, mam już na oku kolejne lokale.