23/05/2025

CDN

TWOJA GAZETA STUDENCKA

#GłosMłodych: Edukacja? Słaba karta przetargowa

5 min read
grafiti edukacja polityka

autor: Aleksandra Jarocka/źródło: Unsplash

1 czerwca odbędzie się druga tura wyborów prezydenckich. Pretendenci do urzędu prezydenta: Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski często dyskutują o gospodarce, ekonomii, bezpieczeństwie czy sojuszach międzynarodowych… A co z równie ważnym tematem, który nie pada zbyt często w debatach – edukacją? Niewiele…

– Pierwszym, najbardziej oczywistym powodem, dla którego ci politycy o edukacji mówią tak mało, jest to, że kompetencje prezydenta w niewielkim stopniu dotyczą materii polityki społecznej, wewnętrznej, jaką jest polityka edukacyjna – mówi dr Jędrzej Witkowski, prezes zarządu Centrum Edukacji Obywatelskiej. – Drugi powód jest bardziej polityczny: na edukacji nie da się ugrać dodatkowych głosów, a przecież to jest celem kampanii wyborczej. W każdej kampanii mamy do czynienia z jakimiś postulatami o edukacji, bo nie wypada nie powiedzieć niczego. Natomiast nie ma to wymiaru kompleksowego pomysłu, długofalowej wizji zmiany, są to po prostu pomysły, które mogą być dla danego elektoratu atrakcyjne, ciekawe, interesujące czy mobilizujące – dodaje.

Można się z tym zgodzić a nawet bronić kandydatów, mówiąc, że kampania wyborcza nie jest przestrzenią do rozmowy o edukacji. Jednak czy to nie szkoły kształtują kolejne pokolenia? Zarówno Nawrocki jak i Trzaskowski zaniedbują ten aspekt w swoich programach, czym pokazują, że nie zależy im na rozwoju edukacji, która przekłada się na rozwój społeczeństwa.

Merytoryka – tak, polityka – nie

Fundamentalną kwestią jest to, jaka podstawa programowa powinna obowiązywać w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych. Jędrzej Witkowski podkreśla, że polska edukacja potrzebuje odpowiedzi na trzy podstawowe pytania: Kogo chcemy kształcić i z czym dzieci mają wychodzić ze szkoły? Jaka powinna być nowa umowa społeczna z nauczycielami? Wreszcie, jak powinien wyglądać podział odpowiedzialności, decyzyjności i udziałów w finansowaniu pomiędzy centrum, samorządami i samymi szkołami?

Te pytania składają się na najważniejsze osie wokół których powinna być budowana polityka edukacyjna. Niestety tak nie jest. Nauczyciel historii w IX LO w Gdyni, Paweł Walaszek, zaznacza, że polska szkoła potrzebuje odpolitycznienia. – Zmiana władzy w kraju nie powinna powodować odwołania zmian wprowadzonych przez poprzedników i ustanowienia nowych. Zamiast poprawiać kondycję polskiej edukacji, powoduje to jedynie chaos. Kluczowym hasłem – jak podkreśla Walaszek – jest też „mniej teorii, więcej praktyki”. Powinniśmy stawiać na faktyczny rozwój młodych ludzi, a nie koncentrować się na wkuwaniu regułek i definicji. Umiejętność rozwiązywania testów według konkretnego klucza naprawdę nie jest najważniejszą rzeczą jaką powinna przekazywać szkoła, ale z jakiegoś powodu nadal często właśnie tak jest – dodaje.

Dzieci i młodzież często nie mogą sobie poradzić ze swoimi emocjami, a w Polsce nadal jest 308 gmin, w których w szkołach nie ma psychologów (wg badań przeprowadzonych przez Growspace na rok szkolny 2024/2025). W tej sprawie głos zabrał Rafał Trzaskowski. Zaznaczył, że w każdej polskiej szkole wprowadzi program opieki psychologów i pedagogów.

Wszystkie powyżej wymienione sprawy są kluczowe dla polskich szkół… Dlaczego więc większość z nich nie pojawia się w programach czołowych kandydatów, a zamiast tego wolą oni mówić o tym co głośne i medialne?

Mówić po to, żeby mówić

Obecna kampania prezydencka w dużej mierze funkcjonuje w social mediach, gdzie ważne są emocje, chwytliwe hasła i krótkie formaty. Nic więc dziwnego, że właśnie nimi posługują się kandydaci. – Są to punktowe pomysły, rzeczy, które się da zatweetować i nic więcej – mówi Jędrzej Witkowski.

W programach kandydatów o edukacji możemy przeczytać niewiele. A jest to przecież sprawa, która dotyczy każdego rodzica, ucznia, uczennicy, nauczycielki i nauczyciela… Najbardziej rzucają się w oczy opinie Karola Nawrockiego, który chce „szkoły z tradycjami” (czyli takiej, która promuje konserwatywne wartości, polską tożsamość i patriotyzm), powrotu prac domowych i „zaprzestania ideologicznych eksperymentów”. Karol Nawrocki, gdy mówi o walce z ideologizacją, nie wskazuje konkretnej idei, której się obawia, bardziej podkreśla swoją obawę o zdrowie i bezpieczeństwo dzieci w szkołach. Analizując jednak jego inne wypowiedzi łatwo domyślić się, że „ideologią” w tym przypadku są głównie osoby LGBT.

Natomiast Rafał Trzaskowski rzuca jedynie krótkie hasła: równy dostęp do edukacji, innowacyjna i przyjazna szkoła. Czy to wystarczy?

Jak widać, w większości są to sprawy kontrowersyjne i bardzo medialne, daleko odbiegające od meritum sprawy. Opinia Karola Nawrockiego na temat prac domowych czy smartfonów w szkołach jest atrakcyjna jedynie dla pewnej części elektoratu, a pomysły, które proponuje nie są rozwiązaniem problemów z którymi codziennie zmagają się nauczyciele i uczniowie. Badania przeprowadzone przez sieć organizacji społecznych dla edukacji (sonda „Twoja opinia o pracach domowych”) pokazują złożoność tego problemu i brak jednoznacznie dobrego rozwiązania.

Ciekawym aspektem kampanii Nawrockiego jest propozycja darmowego kursu na prawo jazdy dla pełnoletnich uczniów szkół średnich. W teorii dobry pomysł, jednak jest to sprawa marginalna. Dodatkowo kosztowałaby ogromne pieniądze, gdyż obecnie cena podstawowego kursu na prawo jazdy kategorii B może wynosić nawet 5000 złotych. Są to pieniądze, które można by przeznaczyć np. na usystematyzowanie i usprawnienie działalności szkół.

Taki punkt w swoim programie ma Rafał Trzaskowski, który zapowiada ograniczenie chaosu i biurokracji w systemie edukacji, tak aby nauczyciele mogli skupić się faktycznie na uczeniu. Ale są to jedynie słowa, niepoparte żadnym konkretnym planem działania. – Trzaskowski bardzo mało akcentuje jakiekolwiek zmiany w edukacji. Wprowadzenie przedmiotu „edukacja zdrowotna” oraz dążenie do równego dostępu do edukacji szczególnie na Podkarpaciu są hasłami bardzo ogólnikowymi – mówi Paweł Walaszek.

Patrząc na postulaty dotyczące edukacji obu kandydatów, zarówno u jednego jak i u drugiego znajdziemy pomysły, które pokrywają się z potrzebami edukacji, jednak można odnieść wrażenie, że są to tylko hasła, niepoparte konkretnymi pomysłami. A gdy pojawiają się konkrety, dotyczą jedynie mniej istotnych lub wręcz nieistotnych dla szkolnictwa spraw. Taka postawa wobec polityki edukacyjnej sprawia wrażenie, że ma ona stosunkowo niewielkie znaczenie w polskiej polityce wewnętrznej. Szkoda, że tak ważną sprawą jak edukacja na poważnie nie chce zajmować się ani Nawrocki, ani Trzaskowski.