Panie premierze, pada!!!
3 min read
fot. Michał Franczak/źródło: Unsplash
1976 rok to końcowy etap „złotej” ery Edwarda Gierka i Piotra Jaroszewicza. Wówczas wszędzie rozbrzmiewały optymistyczne hasła w stylu „Polak potrafi”, a tzw. plan dynamicznego rozwoju miał zapewnić Polsce Ludowej miejsce w dziesiątce najbardziej rozwiniętych krajów świata. Tak przynajmniej głosiła propaganda rządowa. Jak jednak wyglądała rzeczywistość?
Cud Gospodarczy
Inwestycje rozpoczęte w 1970 roku, po upadku Władysława Gomułki, określono mianem „cudu gospodarczego”. W tym czasie powstały wielkie bloki z płyt, w których do dziś mieszka znaczna część Polek i Polaków. Rozpoczęto także program budowy zakładów przemysłowych, w ramach którego powstała m.in. Huta Katowice. Każdy taki program wymaga jednak funduszy, których w Polsce Ludowej brakowało. Centrala partyjna, przekonana o słuszności działań, zdecydowała się na zaciągnięcie ogromnych zagranicznych kredytów. Paradoksalnie, to właśnie zadłużenie państwa było źródłem zarówno sukcesu, jak i późniejszej klęski Gierka.
W 1973 roku, wraz z wybuchem kryzysu naftowego, wzrosły odsetki od kredytów, a gospodarka PRL zaczęła odczuwać pierwsze symptomy zastoju, szczególnie w przemyśle ciężkim. Aby przeciwdziałać kryzysowi, centrala zaczęła pogarszać jakość produktów, utrzymując jednak dotychczasowe ceny. Gdy to nie wystarczało, wycofywano stare wyroby, nadawano im nowe nazwy i sprzedawano po wyższych cenach. Kiedy ten ukryty wzrost cen wyszedł na jaw, ogłoszono oficjalną podwyżkę, sięgającą 30–50%. Zadłużenie z okresu rządów Gierka i Jaroszewicza (1970–1980) zostało spłacone dopiero w 2012 roku.
Gumowy problem
Fragment stenogramu obrad Rady Ministrów z 18 czerwca 1976 r., cyt. za prof. Antonim Dudkiem
Premier Piotr Jaroszewicz: Takie mokre lato się szykuje, to akurat nie będzie gumowego obuwia. 4 lata leżało nie wiedzieliśmy co z tym zrobić. Teraz mokry rok to akurat nie ma.
Minister przemysłu chemicznego Maciej Wirowski: Akurat zmieniają technologię, bo jesteśmy, Towarzyszu Premierze, w ciągłym od trzech lat niedoborze obuwia i szukamy rozwiązania problemu ilościowego w tym obuwiu.
I szukacie rozwiązania przez zmniejszenie produkcji?
Natrafiliśmy na przeszkodę pewną, technologiczną. […] No nie wychodzi to obuwie jakościowo
A nie lepiej było kupić od kogoś doświadczenia? Kupić za bezcen, albo ukraść? […] Robią na świecie dobre obuwie. Wiadomo, jak się robi dobre obuwie gumowe. To nasi chcą, że tak powiem, zrobić odkrycie Ameryki. I nie uda się, bo już odkryta. No i co? Jak wyglądamy? Czy w tych sprawach rynkowych trzeba tak postępować? To jest jakiś wielki wstyd! Opracowali swoją technologię i łbem o ścianę.
To jest chwilowa sprawa, Towarzyszu Premierze.
Ale pech chciał, że deszcze padają w czerwcu. […] Ja już nie chcę mówić o własnej małżonce, której piekło zrobiłem, bo chodziła sobie po Warszawie, żeby kupić sobie takie buty gumowe. [A w sklepach jej] mówią, co pani, czego pani [chce] dawno nie ma i nie będzie.
Występuje równocześnie nadwyżka zdolności produkcyjnej, Towarzyszu Premierze, w obuwiu z polichlorku winylu, które się do takiego celu świetnie nadaje, tylko handel nie chce tego odbierać.
Co ja poradzę na Polaków. Mam wygłosić przemówienie w sejmie: Polacy, rodacy, chodźcie w poliwinylu. Chcą gumowe, to trzeba zrobić gumowe. […] Towarzyszu Wirowski, naprawdę nie możemy się pogodzić z taką polityką. Trzeba kogoś za to surowo ukarać. Niech oni nie robią wynalazków kosztem rynku! Co to za wynalazek, czego tam można w ogóle nie wiedzieć?
Nie znam się na tym, Towarzyszu Premierze.
To nie jest wielka synteza, kiedy rzeczywiście latami można się mordować. […] Trzeba pojechać do sąsiadów gdzieś, czy do Czechów, nawet do kapitalistów pojechać, do Anglików, żeby nas dopuścili do ich tajemnic, jak oni obuwie robią. Może by jednak to sobie towarzysz Moczar sobie to zanotował i może by kontrola pomogła ministrowi ustalić rzeczywiste przyczyny tego potknięcia. Przecież to jest potknięcie nieduże w skali resortu, drobne, a w skali runku jest bardzo nieprzyjemnie.
Do jesieni Towarzyszu Premierze opanujemy sprawę. Bo to jest sprawa w końcu nieduża.
To importujecie obuwie, dajcie za to coś na eksport dodatkowy. […] Co ja jestem winien, że leją deszcze i cała wieś chce kupować buty gumowe na gwałt, wszystkie kobiety kupują.”