Tenis, miłość, sekrety – recenzja filmu Challengers
4 min readOd premiery Tamte dni tamte noce minął już szmat czasu. Jednak reżyser Luca Guadagnino proponuje nam godnego następcę. Długo wyczekiwany film Challengers z Zenday’ą w roli głównej już od miesiąca można oglądać w kinach. Pozornie opowieść o miłosnym trójkącie tenisistów ma jednak przed widzem wiele do odkrycia. Intrygi, trudne wybory i gra… no właśnie, o set czy o serce?
Sportowy dramat romantyczny – tak powierzchownie prezentuje się Challengers. Historia jest jednak o wiele bardziej zawiła niż by się wydawało. Bohaterów łączą trudne relacje, które trudno pogodzić. Główna bohaterka jest pasjonatką i mistrzynią tenisa. Chce rozwijać karierę sportową, jednak doznaje kontuzji. Decyduje się zatem skupić na trenowaniu innych, by pozostać w kontakcie ze sportem. Dwóch przyjaciół i jednocześnie graczy tenisa zakochuje się w niej. Rozgrywają mecz, by zdobyć jej numer telefonu. Tak oto zaczyna się zaciekła gra, w której tenis jest jedynie przykrywką do rozwiązywania innych konfliktów.
Gra aktorska
Zendaya po raz pierwszy tak dosadnie wychodzi z szablonu granych przez siebie nastoletnich postaci. Nareszcie możemy zobaczyć ją w zupełnie innej, dojrzałej roli. Tashi, w którą wciela się w Challangers, jest kolejnym dowodem na to, że Zendaya potrafi grać i jest w stanie wcielić się w każdą postać. Po obejrzeniu zwiastuna pojawiły się obawy, że Tashi będzie bohaterką jednowymiarową, pogardliwą i poważną przez cały film. Jak się jednak okazało reżyser wraz ze scenarzystą doskonale napisali postać tenisistki. Jej historia składa się w jedną, płynną całość. Treningi zajęły aktorom około trzech miesięcy, co jest imponującym wynikiem w przełożeniu na to, co widzimy na ekranie.
Mike Feist wcielający się w postać Arta wypada wyjątkowo czarująco. Przekonujący w swej opiekuńczości i zaangażowaniu nie tylko w grę w tenisa, z łatwością podbija serca widzów. Zdecydowanie wzbudza wszechobecne współczucie i sprawia, że widownia z nim empatyzuje. Art jest przeżywającym kryzys mistrzem tenisa, który pragnie spokojnego, rodzinnego życia. To co prezentuje nam Feist na ekranie podziela widzów. Jedni kibicują opiekuńczemu Artowi, a inni jego przeciwnikowi Patrickowi, który jest zupełnym przeciwieństwem swojego przyjaciela.
Josh O’Connor jako Patrick jest owym oponentem Arta. W kontrze do swojego kolegi z planu świetnie gra odwrotność wszelkich jego zachowań. Zdeterminowany w stosunku do kariery, egocentryczny i zarozumiały. Zawiłe relacje jakie łączą go nie tylko z Tashi, ale i ze wspomnianym wcześniej Artem tworzą prawdziwy supeł w relacji tej trójki. Wydaje się, że jedyne wyjście to funkcjonowanie wszyscy razem bądź osobno. Nie ma niczego pomiędzy. Popis nie tylko umiejętności sportowych, ale i aktorskich zwłaszcza w scenach w zwolnionym tempie to kolejna z rzeczy, które bardzo rzucają się w oczy podczas seansu. Jednocześnie cieszą one oko, ponieważ film jest fantastycznie zagrany, nagrany i zmontowany.
Muzyka
Ścieżka dźwiękowa filmu jest emocjonująca i wyjątkowa. Stoją za nią Trent Reznor i Atticus Ross, którzy współpracowali już z reżyserem na planie filmu Do ostatniej kości. Sceny dialogowe są nagle przerywane głośną muzyką wprowadzającą w konkretne emocje. Jak szybko się pojawia tak szybko znika, kończona dźwiękiem trzaskanych drzwi czy budzika. Na pozór sportowe dźwięki idealnie odnajdują się również w scenach pełnych napięcia. To między innymi muzyka wprowadza atmosferę tak podniosłą, że aż ciężko się oddycha od intensywności emocji i niewypowiedzianych między bohaterami słów. Z pozoru rozbrzmiewa ona w przypadkowych momentach. Jednak z kontekstem relacji jakie łączą bohaterów łatwo zauważyć, że pasuje ona idealnie.
Nawiązania
Mimo ze reżyser zaprzeczy plotkom jakoby jego film opowiadał o prawdziwych wydarzeniach, to w internecie nie brakuje plotek na ten temat. Sam scenarzysta Justin Kuritzkes przyznał, że inspirował się historiami ze świata tenisa. Niezawodna okazała się m.in książka tenisisty Andre Agassiego Open która szczegółowo opowiada o życiu sportowca i jego sportowych oraz prywatnych zmaganiach. Postać Tashi i główny wątek rozgrywanego meczu między Artem, a Patrickiem również zostały zainspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Mianowicie Miroslavą Kuritzkes, która po kontuzji musiała przerwać własną karierę tenisową i postanowiła zaangażować się jako menadżerka swojego męża, Rogera Federera. Brzmi znajomo? Na meczu Wimbledonu 2019 Kurtizkes wygladała na bardzo zaaferowaną grą. Stąd scenarzysta postanowił bardziej przyjrzeć się jej biografii. Mimo to Kuritzkes wyjaśnił, że prywatne relacje między trójką bohaterów w filmie są w zupełności fikcyjne.
Warto przyjąć wyzwanie?
Challangers jest filmem wyjątkowym. Luka Guadagnino po raz kolejny udowadnia, że filmy romantyczne można nakręcić w ciekawy i odmienny sposób. Także i w tym wypadku robi to świetnie. Połączenie zawiłych relacji głównej trójki z rozgrywką tenisa w tle i emocjonującą muzyką daje nam przepis na film trzymający w napięciu do ostatniej sceny. Aż chce się wstać i zacząć kibicować.
Challengers