F1 2023 – nowy sezon czas zacząć!
5 min readLuty to nie tylko walentynki, tłusty czwartek i Środa Popielcowa. Najkrótszy miesiąc w całym roku to dla fanów Formuły 1 czas szczególny. To właśnie teraz królowa motorsportu budzi się do życia po zimowej przerwie. Za nami prezentacje bolidów. To część raczej mało ekscytująca, gdyż większość malowań z roku na rok jest praktycznie taka sama. Ciekawiej zaczyna robić się podczas przedsezonowych testów w Bahrajnie, które rozpoczynają się właśnie dziś! Podczas trzech dni (23-25.02) zespoły pokazują już znacznie więcej. Co ważne widzimy także, jak naprawdę sprawuje się bolid w prawdziwych warunkach, czyli na torze. A w międzyczasie, jeśli ktoś lubi sensacje i fikcje, to z pewnością musi obejrzeć piąty sezon serialu „Drive to Survive”, który swoją premierę będzie miał już jutro. Mówiąc prościej: kontentu związanego z F1 w najbliższych dniach będzie pod dostatkiem.
Top 3
Nowy sezon zapowiada się naprawdę obiecująco. Być może nie mamy do czynienia z kompletnym odwróceniem sił na „gridzie” jak rok temu, ale to nie przekreśla to atrakcyjności tego sezonu. Wszyscy są zgodni, że walka o tytuł rozegra się między Red Bullem a Ferrari. Ci drudzy szanse na mistrzostwo mieli już w 2022 roku, ale nie pozwoliły na to błędy strategiczne, a także wysoka awaryjność jednostki napędowej. Między innymi z tych dwóch powodów z funkcją szefa zespołu pożegnał się Mattia Binotto. Zastąpić ma go Fred Vasseur, czyli wieloletni szef Saubera, który swoim ogromnym doświadczeniem ma pomóc Ferrari znów wrócić na szczyt.
Dobrą opcją dla widowiska byłby także powrót Mercedesa zza światów, tzn. powrót do tego, co niemiecki zespół pokazywał od początku ery hybrydowej. Jednak ku uciesze wielu kibiców raczej się na to nie zapowiada. Owszem nowy Mercedes W14 wygląda świetnie (najlepsze malowanie według głosowania kibiców), ale na tym się kończy, gdyż jak sami otwarcie przyznają „na starcie sezonu będziemy z tyłu”. Jeśli czarne scenariusze inżynierów się potwierdzą, to może być to także ostatni sezon Lewisa Hamiltona w Formule 1, któremu pod koniec 2023 roku kończy się kontrakt. Co prawda sam Brytyjczyk wyraża dalszą chęć do ścigania, ale kiedy nie będzie do tego odpowiedniej maszyny, to szanse na to, że zobaczymy jeszcze siedmiokrotnego mistrza świata, zdecydowanie maleją.
Środek stawki F1
Bardzo prawdopodobne, że w nowym sezonie obejrzymy już trzecią batalię pomiędzy Alpine a McLarenem o czwartą pozycję w klasyfikacji konstruktorów. Jak na razie jest 1:1 (2021 McLaren, 2022 Alpine), a więc można powiedzieć, iż ten rok będzie decydujący. Obie ekipy są w podobnym położeniu – nowy kierowca i zdecydowanie większe ambicje. Francuska ekipa już od lat marzy o włączeniu się do walki o mistrzowski tytuł. Warunki są, pieniądze również, ale na końcu zawsze coś zawodzi. Natomiast trzeba im oddać, że faktycznie z roku na rok są coraz mocniejsi. Może są to małe kroczki, ale co ważne są one do przodu, a nie do tyłu.
Uwaga wszystkich kibiców skupiona będzie z pewnością na nowym nabytku Alpine. Już od kilku sezonów mówiło się o tym transferze i w końcu się udało. Pierre Gasly wydostał się z rodziny Red Bulla i przeniósł się do ekipy pochodzącej z jego kraju. Pewnej analogii można doszukiwać się w zespole McLarena, ale tutaj Australijczyka zastąpił inny reprezentant krainy kangurów, tylko znacznie młodszy. Mowa tu oczywiście o Oscarze Piastrim, a więc byłym kierowcy… Alpine. Brytyjska ekipa zapłaciła grube miliony Danielowi Ricciardo tylko po to, aby przedwcześnie zerwać jego kontrakt. Piastri nie przejechał jeszcze ani jednego wyścigu w F1, a McLaren za całą operację ściągnięcia młodego talentu musiał wyłożyć ponad 20 milionów dolarów. Podsumowując, na młodym Australijczyku ciąży zero presji.
Zmiany, zmiany, zmiany…
A co słychać na dole stawki? Tutaj też trochę się pozmieniało. Alfa Romeo, czyli Sauber już powoli szykuje się na przejęcie przez Audi (2026), dlatego po odejściu Freuda Vasseura (Ferrari) nowym szefem zespołu został Niemiec Andreas Seidl, który poprzednie pracował w McLarenie. Jeden z najgorętszych transferów tej zimy to z pewnością przenosiny Fernando Alonso do Astona Martina. Jaki był sens tego transferu? Oprócz tego, że w brytyjskiej ekipie Hiszpan nie pokłóci ze swoim zespołowym kolegą to chyba żadnego. Przynajmniej Fernando będzie miał spokój, gdyż Lance Stroll raczej mu nie zagrozi, a to oznacza, że być może w Astonie Martinie zagości na dłużej.
AlphaTauri udało się pozyskać dwie istotne rzeczy. Dużo pieniędzy, czyli Orlen i Nycka de Vriesa. Były rezerwowy kierowca Mercedesa udowodnił już w poprzednim sezonie podczas weekendu na Monzie, że papiery na ściganie w Formule 1 jak najbardziej posiada. Dowiedzieć się w piątek, że zastępuje się Alexa Albona, po czym w niedzielę zdobyć punkty najsłabszym samochodem w stawce to nie lada wyczyn. Dlatego jest to świetny ruch juniorskiego zespołu Red Bulla.
Nowe rozdanie w Williamsie i Haasie
A skoro o najwolniejszym bolidzie już wspomniałem, to warto przyjrzeć się zmianom, które zaszły w Williamsie, a było ich sporo. Zacznijmy od nowego kierowcy – Logana Sargeanta. Dla Amerykanina będzie to debiutancki sezon w F1. Na pewno nie będzie mu łatwo, gdyż wiemy, czym przyjdzie mu jeździć. Natomiast jakie plany, co do Sargeanta ma nowy szef zespołu tego nie wie nikt. James Vowles, były szef strategów Mercedesa staje przed ciężkim wyzwaniem. Rzucony na głęboką wodę Brytyjczyk przejął stanowisko po Joście Capito. Lekko nie będzie, ale z ponad 13-letnim doświadczeniem pojawia się szansa na powrót Williamsa do, chociażby bycia konkurencyjnym i możliwości ścigania się z pozostałymi najsłabszymi zespołami.
Na sam koniec został jeszcze Haas. Tutaj oprócz naprawdę ładnego malowania zmienił się skład kierowców. Micka Schumachera (obecnie rezerwowy kierowca Mercedesa) zastąpił Nico Hulkenberg, czyli super zmiennik. Jest jedno przysłowie świetnie opisujące ten ruch Guntera Steinera, a mianowicie: zamienił stryjek siekierkę na kijek. Natomiast jest jeden zaleta tej wymiany. Zespołowym kolegą SuperHulka będzie Kevin Magnussen. Ci, którzy śledzą Formułę 1 od lat wiedzą, że obaj Panowie mają między sobą pewne zaszłości. Co prawda obaj zapewniają, że to stare dzieje, jednak każdy kibic z pewnością liczy na trochę akcji i powtórkę legendarnego już tekstu Duńczyka wypowiedzianego zaraz po GP Węgier w 2017 roku.
GP Bahrjanu
Nowy sezon zapowiada się emocjonująco! Kto zostanie mistrzem świata, a kto mistrzem konstruktorów? Kto zrobi największy progres, a kto największy regres? Na te wszystkie pytania częściowe odpowiedzi dostaniemy już w następny weekend podczas GP Bahrajnu, które odbędzie się 5 marca o godzinie 16. Transmisja w Viaplay.