Fatalna obrona Arki na początek nowego roku! King lepszy w Gdyni!

Adam Hrycaniuk i Bartłomiej Wołoszyn | Fot. Andrzej Romański – PLK

To nie było udane wejście w 2023 rok w wykonaniu koszykarzy Arki. Podopieczni trenera Krzysztofa Szubargi przegrali na własnym boisku w meczu 15. kolejki z Kingiem Szczecin 88:102 i odnieśli swoją dziewiątą porażkę w tym sezonie.

Z większą skutecznością i energią w ten mecz weszli gdynianie, którzy po celnej trójce (trzeciej całej drużyny) autorstwa Bartłomieja Wołoszyna prowadzili już 9:2. Szczecinianie szybko jednak doprowadzili do remisu (11:11) po kolejnej skutecznej penetracji pod kosz Andrzeja Mazurczaka w szóstej minucie pierwszej kwarty. Pierwsza część gry była bardzo wyrównana, a żaden zespół nie potrafił zbudować w niej większej przewagi. Po pierwszych dziesięciu minutach gry na tablicy wyników widniał wynik 20:20.

Drugą kwartę lepiej rozpoczęli goście, którzy po celnym rzucie z dystansu Zaca Cuthbertsona prowadzili 26:22, co sprowokowało trenera Arki, Krzysztofa Szubargę do wzięcia pierwszej przerwy na żądanie w tym meczu. Szczecinianie dobrą defensywą i wymuszaniem fauli (w tym dwóch ruchomych zasłon Adriana Boguckiego) oraz cierpliwym graniem w ataku budowali swoją przewagę. Po kolejnej udanej akcji podkoszowej w wykonaniu Mateusza Kostrzewskiego goście prowadzili już 34:23. Chociaż gdynianie starali się nadrabiać straty, to zespół Kinga w pierwszej połowie spotkania prezentował się znacznie lepiej, czego efektem było prowadzenie do przerwy 50:40.

Gdynianom bardzo brakowało punktów od Jamesa Florenca, który w ciągu trzynastu minut w pierwszej połowie nie trafił żadnego z czterech rzutów z gry. A przypomnijmy, że Amerykanin ze średnią 20,4 punktów na mecz to najlepszy strzelec całej polskiej ligi. Lepiej to wyglądało w szczecińskiej drużynie, gdzie w pierwszych dwudziestu minutach gry aż ośmiu z dziewięciu zawodników, którzy weszli na boisko, zapisali na swoim koncie punkty.

W pierwszych minutach gry trzeciej kwarty różnica nie uległa znaczącej zmianie. Szczecinianie wykorzystywali słabą obronę akcji dwójkowych Arki i konsekwentnie zdobywali z tego punkty. Gdynianom z kolei brakowało lidera, który byłby w stanie wziąć odpowiedzialność za wynik na swoje barki. Dobre momenty mieli Novak Musić czy Bartłomiej Wołoszyn, ale to było za mało na nawiązanie walki z zespołową drużyną Kinga. Po dwóch celnych trójkach z rzędu Kostrzewskiego goście prowadzili 68:53 w 27. minucie spotkania. King w coraz większym stopniu wykorzystywał nieporadność gospodarzy w ataku i przed ostatnią odsłoną tego starcia prowadził już 75:61.

Czwarta kwarta pokazała sporą nieporadność gdynian pod koszem po obu stronach parkietu, co wykorzystywali goście. Po kolejnej trójce Cuthbertsona King prowadził już dwudziestoma punktami na siedem minut przed końcem spotkania (66:86). Gdynianie fatalnie bronili pod koszem, gdzie zawodnicy Kinga wjeżdżali i zdobywali punkty bez żadnych problemów. W końcówce Arka nieco odrobiła straty (seria 16:8), ale i tak odniosła dziewiątą porażkę w tym sezonie, przegrywając 88:102.

To zdecydowanie nie był dobry mecz w Gdyni, a wynik nieco przykrywa fatalną postawę Arki w defensywie. Gdynianie pozwolili szczecinianom na trafienie aż 74% rzutów za dwa punkty (26/35). Ponadto zanotowali dziewiętnaście asyst, przy dziesięciu gdynian. Najwięcej punktów dla Arki rzucił D.J Fenner (17), a po szesnaście dołożyli James Florence i Novak Musić. Z kolei w zespole Kinga aż sześciu graczy przekroczyło liczbę dziesięciu punktów w tym starciu, a najwięcej miał Mateusz Kostrzewski (19).

Suzuki Arka Gdynia – King Szczecin 88:102 (20:20, 20:30, 21:25, 27:27)

Suzuki: Fenner 17, Florence 16, Musić 16, Wade 12, Wołoszyn 12, Sewioł 6, Hrycaniuk 4, Harris 3, Pajkert 2, Bogucki 0, Janiec 0.

King: Kostrzewski 19, Brown 18, Fayne 15, Matczak 11, Meier 11, Cuthbertson 11, Mazurczak 8, Borowski 8, Szymański 1, Żmudzki 0, Rosiński 0.

MVP: Mateusz Kostrzewski (King)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *