Parę słów o Paryżu
3 min readWielokulturowa stolica Francji od lat przyciąga rzesze turystów. Światowe centrum mody i zapierające dech w piersiach zabytki oraz niepospolita kuchnia to silne wabiki dla milionów ludzi na całym świecie. I pamiętać trzeba jeszcze o jednym – Paryż to miasto piękne, ale niezmiernie zatłoczone.
Podróżując do stolicy Francji nie polecam jazdy własnym samochodem. Na ulicach metropolii bardzo trudno jest znaleźć miejsce parkingowe (jeszcze łatwiej zapomnieć, gdzie w gąszczu wąskich uliczek zaparkowało się auto). Kultura jazdy na paryskich drogach może niejednego zszokować. Stłuczki, obicia – to codzienność w Paryżu. Nawet gdy mają problemy z wyjazdem, nie wahają się obić samochodów wokoło siebie, byleby szybciej odjechać.
Regularnie kursują z Polski autokary (np. firmy „Sindbad”, cena biletu ok. 290 zł), choć półtora dnia w trasie i zapewne nieprzespana na wąskim siedzeniu noc może niejednego turystę odstraszyć. Samoloty to wciąż najlepsze rozwiązanie, ale jeżeli nie rezerwujemy miejsca z rocznym wyprzedzeniem i nie natrafimy na wyjątkową promocję, musimy liczyć na wydatek ponad 800 zł.
Kolejnym problemem, o którym warto napisać, a o którym rzadko można usłyszeć jest bariera językowa. Abstrahując od rzeszy Polaków pracujących w stolicy Francji (których i tak raczej nie spotkamy w turystycznym centrum) możemy mieć duży problem z komunikacją. Nie każdy zna język francuski, a liczba mieszkańców Paryża znających angielski jest zaskakująco mała. Prościej zapytać o drogę innych turystów lub po prostu podążać za tłumem gromadzącym się przed każdym ważniejszym zabytkiem.
Tłumy ludzi to bardzo charakterystyczna cecha wielkich metropolii Europy. Korki na ulicach, fala ludzi na chodnikach, placach, sklepach… Bez względu, jak byśmy nie narzekali – nie unikniemy kontaktu z ludźmi. Myślę, że to ogromny minus zwłaszcza dla nas – potencjalnych turystów, gdyż trudno skupić się na pięknie katedry Notre Dame, skoro ciągle popycha nas tłum, a wzrok oślepiają lampy błyskowe fotografujących (dosłownie) wszystko Azjatów.
Wizyta w jednym z najważniejszych muzeów świata – Luwrze (ok. 9 euro za wstęp), nie zadowoli lubiących kontemplować w spokoju nad dziełami sztuki. Pomijając fakt ogromnej ilości rzeźb i obrazów, których nie sposób obejrzeć jednego dnia, tu także musimy pamiętać o innych zwiedzających, którzy apogeum tłoczenia się i fotografowania osiągają przy słynnej obrazie Mona Lisa, pędzla Leonarda da Vinci.
Ekspozycja innych słynnych dzieł Luwru – a tych nie brakuje – pozostawia wiele do życzenia. Madonna wśród skał Leonarda powieszona tuż nad ziemią i zgubiona w wielkiej ilości innych dzieł wokoło, została niefortunnie ustawiona naprzeciw wejścia do sali z Giocondą, więc prawie nikt nie zwraca na nią uwagi, a dłuższe przystanięcie graniczy z cudem.
Nie chcę tu jednak zrażać do zwiedzania muzeów czy innych zabytków, pomimo wymienionych mankamentów, to wciąż niekiedy jedyna okazja, by zobaczyć arcydzieła światowej klasy.
Warto spróbować popularnych w Paryżu owoców morza – można je dostać w większości restauracji, a jeżeli budżet turysty okaże się zbyt skromny zawsze można udać się do licznych i tanich stołówek.
Polecam wybrać się także do jednej z nadmorskich miejscowości – np. Cabourga, uroczego małego miasteczka z piękną, zadbaną plażą. I choć trudno tam o słoneczną pogodę przez dłużej niż jeden dzień, to można tam odpocząć od wielkomiejskiego charakteru Paryża.
Fotografie (od góry):
simo0082 (Luwr)
rieh (Notre Dame)
hjl (Mona Lisa)