Przyjaciele na zawsze? – o „Książce o przyjaźni”

fot. Facebook.com/wydawnictwo.wab

To książka poświęcona rodzinie, którą się wybiera. Mówiąca o kochaniu ludzi, którzy są dla nas domem. Tworzących nasz dom, tam, gdzie się znajdują. Potwierdzająca, że przyjaciele mogą być miłościami naszego życia, z którymi nie zawsze, jak w bajkach, będziemy żyć długo i szczęśliwie, ale przynajmniej prawdziwie.

Maciej Marcisz, autor bestsellerowych Taśm Rodzinnych tym razem otwiera nam furtkę do życia trójki przyjaciół: Kasi, Doroty i Michała. Znających się od zawsze, czyli od czasów szkoły. Trwają przy swoim boku nieustannie od parunastu lat, mimo zmian, które zachodzą wokół nich, począwszy od śmierci papieża, na wirusie pojawiającym się w Chinach kończąc, jak i w nich samych. Zmian, które dostrzegają. Które z biegiem czasu jak magnes, co rusz przyciągają bohaterów do siebie i odpychają. Razem przeżywają pierwsze miłości i rozstania, sukcesy i rozczarowania, przeplatające się wśród namiotów na muzycznych festiwalach, półek w księgarniach czy zgiełku pogrążającego się w mroku miasta. Co ważne przy odbiorze książki, te miejsca i wydarzenia lokują nas w konkretnej przestrzeni czasowej. Przez co łatwiej nam jest wejść w ich buty i wyobrazić to, co bliskie również naszej tożsamości i kulturze, bo Empik, bo Woodstock, bo Jan Paweł II.

PRZYJAŹŃ CZY KOCHANIE, A MOŻE ZOBOWIĄZANIE

Marcisz nie tylko pokazuje etap poznawania drugiej osoby (przyszłego przyjaciela), ale też tego etapu kontynuację – podtrzymywanie przez lata kontaktu przez sporadyczne wiadomości czy wysyłane śmieszne memy albo przeciągające się wieczorne spotkania, które przybierają formę zdawania raportu z ledwo co przeżytych doświadczeń, podczas których odkrywasz przed przyjaciółmi i sobą, co tak naprawdę czujesz, lub wzajemne ocenianie swoich postępowań czasami do bólu szczere, a czasami z ugryzieniem języka dyplomatyczne.

Bohaterowie czują, że to, co ich łączy jest czymś więcej niż relacją, polegającą na wysyłaniu sobie listów, śmiesznych filmików czy wirujących emotikonek w wiadomościach. Są dla siebie kimś więcej niż tylko ludźmi z podobnymi poglądami czy dzielącymi mury tej samej szkoły. Kiedy trzeba, stają się ramieniem, na którym mogą się nawzajem podeprzeć, wypłakać czy wyśmiać. Są spokojną przystanią, do której wracają, płynąc przez morze nowych znajomości, doświadczeń, wrażeń. Są dla siebie tymi puzzlami w układance, których brakuje, by stworzyć całość: szczęśliwą, stabilną, dającą poczucie przynależności i bezpieczeństwa.

Autor kładzie również nacisk na kompromis. Co robimy, by tych ważnych dla nas ludzi przy sobie zatrzymać, by nie wylecieli nam z rąk, by trwali przy nas tak, jak robili to zawsze. A może powinniśmy pozwolić im odejść? To jedne z pytań, jakie bohaterzy zadają sobie względem przyjaźni. Poprzez dorastanie zauważają, że niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają, lecz z niektórych jak z ubrań wyrastamy. Zmieniają się potrzeby, priorytety, więc te warunkowe, które przyjaźń budowały, znikają, pozostawiając bohaterów na pastwę ich własnych emocji, decyzji i niekończących się pytań o zamiary, chęci czy nawet sam sens trwania relacji.

CZYM JEST PRZYJAŹŃ?

By opisać tę książkę, sama potrzebowałam paru dni. Może dlatego, że tak jak tłumaczy bohaterka Beata, przyjaźń jest czymś trudnym do zdefiniowania. A przedstawienie refleksji o książce, która nie tyle o niej opowiada, ile podkreśla, od pierwszego jej dotknięcia i spojrzenia na tytuł, że o niej jest, było przytłaczające. Bo przecież każdy może mieć swoją definicję przyjaźni, wyznaczać jej wartość i ustawiać ją w hierarchii swojego życia. Czy każda przyjaźń wygląda, jak ta opisana w „Książce o przyjaźni”? Z pewnością nie. Ale czy dla tych bohaterów to, co ich łączyło, tą przyjaźnią się nazywało? Zdecydowanie. Bo przecież byli dla siebie wszystkim, może nie zawsze, choć pewnie i tak by się do tego nie przyznali.

Książka o przyjaźni w bliski czytelnikowi, w szczególności tego z pokolenia millenialsów, sposób opowiada o tym, jak wielką rolę odgrywają przyjaciele w naszym życiu. Ile potrafią dla nas zrobić i jak wiele my jesteśmy w stanie zrobić dla nich. Dla ich szczęścia, wygody i spokoju. Pokazuje różne oblicza kontaktów międzyludzkich. Jak czyjaś obecność i zrozumienie, kreuje nas. Nie czyjeś, lecz ich. Tych konkretnych osób, które pojawiają się w życiu nieuchwytnie, a jednak znaczą w nim tak wiele.

COŚ SIĘ KOŃCZY COŚ SIĘ ZACZYNA

Ale autor przedstawia przyjaźń nie tylko jako niekończące się źródło dobrych rad, otartych łez czy kąśliwych komentarzy. Jest to też, mający swój początek i koniec, element danego okresu w naszym życiu. Nie zawsze przyjaciele zostają z nami na zawsze, choć uważamy, że przecież po to są. I nie wyobrażamy sobie ich braku. Relacja może trwać rok, dwa, czy jak w przypadku tych bohaterów paręnaście. Zostają i są dla nas całym światem, z którymi tym światem się dzielimy, na który klniemy, którego nie rozumiemy i który kochamy.  Jednak wiele czynników wpływa na to, że wspólne drogi w pewnym punkcie się rozchodzą. Czasami kontakt urywa się z dnia na dzień. Bez wyjaśnienia, bez rzucenia ostatnich słów w swoje strony. Czasami następuje punkt zwrotny, który jasno stawia granice, między wspólnymi ścieżkami. A czasami staramy się nie zwracać na to uwagi. Nie chcemy widzieć nieklejących się tematów, milczących tygodni czy braku angażu i zainteresowania, bo boimy się zmiany, którą to rozstanie ofiaruje. I ta książka o tym jest. O nadchodzącym rozpadzie czegoś, co w momencie swojego trwania było piękne i prawdziwe, albo przynajmniej takie się wydawało. O znikającej obecności w naszych życiowych rutynach. O zapadającym się teatrze naszych wszystkich działań. Ale i o zrozumieniu, że nic nie może przecież wiecznie trwać, a za miłość, tak wielką jak przyjaźń, może i przyjdzie nam wszystkim zapłacić, ale to, co nam ofiarowała i tak w obliczu jakichkolwiek pieniędzy staje się bezcenne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *