Tauron Puchar Polski: Trefl pokonuje GKS i melduje się w Final Four!
9 min readJest takie pewne przysłowie – „do trzech razy sztuka”. Często ma też zastosowanie w sporcie. Tak też stało się wtorkowego wieczoru. Trefl Gdańsk pokonał GKS Katowice 3:1 (25:21, 25:20, 20:25, 25:17) i pierwszy raz pokonał śląski zespół w tym sezonie. Dodatkowo gdańszczanie wywalczyli też awans do Final Four Tauron Puchar Polski, który odbędzie się pod koniec lutego we Wrocławiu.
W aktualnie trwającym sezonie PlusLigi Trefl i GKS zmierzyły się już ze sobą dwukrotnie. Górą za każdym razem był zespół ze Śląska. Trzeciego października 2021 roku na inaugurację rozgrywek podopieczni trenera Słabego wygrali po tie-breaku 3:2 (25:20, 25:20, 19:25, 21:25, 15:12). Najlepiej punktującym siatkarzem w tamtym starciu był przyjmujący Jakub Szymański, który zdobył 22 punkty. Atakujący Jakub Jarosz dołożył 20 „oczek”. W zespole trenera Michała Winiarskiego najlepszy był Mariusz Wlazły, zdobywca 16 punktów. Kapitan Trefla wtedy jednak skończył zaledwie 11 z 30 swoich ataków.
Do rewanżu doszło 27 dni temu, 5 stycznia w Ergo Arenie. Po emocjonującym starciu górą ponownie byli katowiczanie, którzy wygrali 3:1 (23:25, 25:23, 13:25, 24:26). Świetny mecz wtedy rozegrał belgijski przyjmujący Gieksy – Tomas Rousseaux, który zakończył mecz z 22 punktami na koncie. Wykończył skutecznie 21/29 ataków. Po stronie Trefla najwięcej punktów miał Kewin Sasak, który skończył rywalizację z 20 „oczkami”. Warto dodać, że w tym starciu z powodu choroby nie wystąpił Wlazły, czyli jeden z liderów „Gdańskich Lwów”.
Dzisiaj obie ekipy mierzyły się w starciu o poważną stawkę – wejście do Final Four Tauron Puchar Polski, który pod koniec lutego odbędzie się we wrocławskiej Hali Orbita. Do trzech razy sztuka? Gdańszczanie w ostatnim czasie znajdują się w dobrej dyspozycji, gdyż dwa ostatnie ligowe spotkania wygrali bez straty seta. W świetnej formie zwłaszcza był środkowy Karol Urbanowicz, który dwa razy z rzędu dostał nagrodę MVP rywalizacji. Trefl miał więc wszelkie podstawy, aby realnie myśleć o pierwszej wygranej z katowiczanami w tym sezonie i awansie do półfinału pucharowych rozgrywek.
Lepiej spotkanie rozpoczęli gdańszczanie, którzy po pojedynczym bloku Bartłomieja Mordyla prowadzili 3:1. Trefl na początku meczu kapitalnie spisywał się w defensywie, czego dowodem były kapitalne obrony Mariusza Wlazłego czy Moritza Reicherta. Po skutecznym ataku kapitana „Gdańskich Lwów” gospodarze prowadzili już 6:2. Katowiczanie jednak szybko wzięli się w garść i po podwójnym bloku na Reichercie parę chwil później było 7:7. Następnie po asie serwisowym Jarosza goście objęli prowadzenie. Pierwszy set był bardzo wyrównany, żadna z ekip nie potrafiła zbudować sobie większej przewagi. Po udanym ataku po prostej z lewego skrzydła Bartłomieja Lipińskiego minimalnie prowadził Trefl (12:11). Zespół z Trójmiasta dalej dobrze spisywał się w przyjęciu, a po ataku Lipińskiego z lewego skrzydła było 15:13.
Gra była w dalszym ciągu wyrównana, ale minimalnie prowadzili gdańszczanie – po ataku ze środka Mordyla było 18:16. Potem goście wyrównali do stanu 18:18. Jednak na zagrywkę wszedł Lukas Kampa. Niemiec miał dobrą serię w polu serwisowym, a trzema skutecznymi atakami z rzędu ze środka popisał się Urbanowicz (21:18). Końcówka seta potoczyła się po myśli Trefla, który wygrał inauguracyjną partię 25:21. W jaki sposób? Oczywiście atakiem ze środka – jego autorem był Mordyl.
Drugi set rozpoczął się od skutecznego ataku w wykonaniu Lipińskiego. Trefl świetnie rozpoczął tę część spotkania – po asie serwisowym Urbanowicza było 3:0 dla gospodarzy. Goście szybko jednak odrobili straty i po skutecznym ataku Rousseaux był remis (3:3). Gdańszczanie jednak ponownie zbudowali przewagę i po tym, jak przechodzącą piłkę skończył Reichert, było 7:4. Zawodnicy trenera Winiarskiego prezentowali się wybornie i po udanym ataku Lipińskiego prowadzili już nawet 12:7. Jednak nie takie przewagi goście potrafili nadrobić. W polu serwisowym pojawił się Gonzalo Quiroga i dzięki jego serii katowiczanie zniwelowali straty tylko do jednego punktu (13:12) po podwójnym bloku na Wlazłym. Od tego momentu gra się wyrównała i żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie stabilnej przewagi w tej części drugiej partii pojedynku.
Trefl budował sobie trzypunktową przewagę, po czym parę chwil później GKS praktycznie ją niwelował. Tak się zdarzyło dwa razy – za drugim po asie serwisowym rezerwowego Damiana Domagały było tylko 18:17 dla gospodarzy. Jednak kilka chwil później po bloku Trefla na Quirodze „Gdańskie Lwy” miały 3 „oczka” przewagi (20:17). Zespół z Trójmiasta był we wtorkowy wieczór bardzo dobry w elemencie przyjęcia i znakomicie spisywali się środkowi. Podopieczni trenera Winiarskiego zmierzali po wygranie drugiej partii – po asie serwisowym Reicherta było już 23:18. Ostatecznie wygrali ją 25:20. Ponownie ostatni punkt w secie zdobył atakiem ze środka Mordyl. Trefl wyszedł na prowadzenie w całej rywalizacji 2:0 i był już dosłownie o krok od „zabukowania” sobie biletów na Final Four Tauron Pucharu Polski. Jednak dołożenie kropki nad „i” często bywa najtrudniejsze.
Trzecią partię rozpoczął od skutecznego ataku z lewego skrzydła Lipiński. Ponownie lepiej na początku seta prezentowali się siatkarze Trefla, którzy po punkcie zdobytym z zagrywki Wlazłego prowadzili 4:2. Gdańszczanie spisywali się wtorkowego wieczoru bardzo dobrze. Z kolei w ekipie gości brakowało jednego, wyrazistego lidera, który wziąłby na siebie odpowiedzialność za wynik. Momenty miał Rousseaux, Jarosz, czy nawet Quiroga, ale do tego etapu spotkania to było za mało, aby nawiązać walkę z gospodarzami. Po zablokowaniu Wlazłego przez Rousseaux goście objęli prowadzenie (7:8), zaliczając serię aż pięciu punktów z rzędu! Chwilę później katowiczanie pierwszy raz w tym spotkaniu mieli dwupunktową przewagę (9:11) po autowym ataku Lipińskiego. Następnie po ataku z lewej strony boiska Quirogi było już 14:11 dla gości. Trefl zaczął popełniać niepotrzebne, niewymuszone błędy, a GKS z każdą kolejną akcją wchodził na wyższe obroty w trzecim secie (11:15). Na nic się zdał też time-out wzięty przez Winiarskiego – w pierwszej akcji po nim asem serwisowym popisał się Jarosz (11:16).
Goście konsekwentnie zmierzali po zwycięstwo w trzecim secie – po ataku po prostej Jarosza było już 18:13 dla GKS-u. Gdańszczanie jednak nie poddawali się i starali się odrobić straty oraz zakończyć ten mecz w już trzech setach. Po bloku Wlazłego na Jaroszu goście prowadzili już tylko 19:16. Jednakże katowiczanie nie pozwolili sobie wyrwać z rąk tak wypracowanej przewagi w tej partii. Zespół ze Śląska wygrał seta 25:20 po tym, jak na koniec siatki dotknął jeden z siatkarzy Trefla. Gieksa przegrywała już tylko 1:2, co zwiastowało nam fantastyczną czwartą partię rywalizacji.
Czwartą partię skutecznym atakiem ze środka rozpoczął Urbanowicz. Trefl lepiej też rozpoczął tego seta – po bloku na Jaroszu i błędnie rozegranej akcji przez gości prowadzili 5:1. Goście jednak znowu wrócili szybko do gry – po asie serwisowym Quirogi prowadzenie Trefla stopniało do zaledwie punktu (6:5). Jednak nie potrafili doprowadzić do remisu, co wykorzystali gospodarze, wychodząc na prowadzenie 10:6 po świetnym ataku ze środka Urbanowicza. Po bloku na Jaroszu było już 12:7, a o przerwę na żądanie poprosił trener gości. Gospodarze kontrowali przebieg tej partii i byli coraz bliżej wywalczenia awansu do Final Four – po autowym ataku środowego gości, Piotra Haina było 15:10. Po asie serwisowym Wlazłego i bloku Mordyla siatkarze Trefla mieli już nawet osiem punktów przewagi (18:10).
Goście byli już bezradni – nie radzili sobie na przyjęciu, nie potrafili rozegrać dobrego ataku. Ataki bez bloku posyłali w aut. Efekt był taki, że Trefl prowadził już nawet 21:12. Nic sensacyjnego się już później w Ergo Arenie nie wydarzyło – gdańszczanie wygrali czwartego seta 25:17 i całe spotkanie 3:1. Tym samym awansowali do Final Four Pucharu Polski.
MVP spotkania został rozgrywający Trefla – Lukas Kampa, który zdobył dzisiaj jeden punkt, ale bardzo dobrze za to rozgrywał akcje gdańskiego zespołu. Najskuteczniejsi wtorkowego wieczoru po stronie Trefla byli Bartłomiej Lipiński (19 punktów, 18/36 skończonych ataków). Dobre zawody rozegrał też Moritz Reichert, który zdobył 16 punktów (14/26 skończonych ataków). Czteroma asami serwisowymi popisał się z kolei Mariusz Wlazły. Dla gości najwięcej punktów zdobyli Tomas Rousseaux (18) i Gonzalo Quiroga (16).
Cieszy to, że Trefl wreszcie wchodzi na wysokie obroty i gra siatkówkę na miarę swoich możliwości. Odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu. To dobra wróżba przed niedzielnym starciem w Ergo Arenie z mistrzem Polski – Jastrzębskim Węglem. Spotkanie już w niedzielę o godzinie 14:45.
AKTUALIZACJA [02.02.2022, 12:58]: Mecz Trefla Gdańsk z Jastrzębskim Węglem został odwołany. Nie wykluczone, że niedzielnym rywalem gdańszczan będzie zespół Asseco Resovii Rzeszów. Mecz miałby zostać rozegrany awansem w tym samym terminie.
Trefl Gdańsk – GKS Katowice 3:1 (25:21, 25:20, 20:25, 25:17)
Trefl: 1 Lipiński 19, 2 Wlazły © 16, 10 Reichert 16, 11 Kampa 1, 12 Urbanowicz 12, 17 Mordyl 11, 14 Olenderek (libero) oraz 4 Kozub, 9 Sasak, 99 Łaba
Trener: Michał Winiarski (Polska)
GKS: 7 Jarosz © 10, 9 Kania 1, 13 Ma’a 4, 14 Rousseaux 18, 16 Hain 3, 19 Quiroga 16, 4 Mariański (libero) oraz 8 Lewandowski, 11 Nowosielski, 18 Domagała 1, 23 Ogórek (libero)
Trener: Grzegorz Słaby (Polska)
Sędziowie: Mateusz Broński, Zbigniew Wolski
MVP: Lukas Kampa (Trefl Gdańsk)
Hala: ERGO Arena (Gdańsk/Sopot)
Po meczu udało mi się też przeprowadzić krótką rozmowę z przyjmującym Trefla Gdańsk – Bartłomiejem Lipińskim:
Wygrywacie pierwszy raz w tym sezonie z GKS-em Katowice, z którym zazwyczaj w ostatnim czasie gracie długie spotkania. Awansowaliście też do Final Four Pucharu Polski. Co dzisiaj było kluczem do zwycięstwa w tym spotkaniu?
Myślę, że dzisiaj kluczowa była zagrywka. Bardzo dobrze zagrywaliśmy, rywale mieli problem z przyjęciem naszej zagrywki. Dobrze też u nas funkcjonował blok-obrona. Mieliśmy kontry, byliśmy też bardzo cierpliwi i potrafiliśmy też to wykorzystać w trudnych momentach. Wygrywamy 3:1, z czego się bardzo cieszymy, bo tak jak powiedziałeś, te mecze w lidze nie zawsze nam wychodziły. Dwa razy przegraliśmy, ale też po wyrównanych końcówkach. Świetnie, że pokonaliśmy zespół z Katowic, bo grają w tym sezonie bardzo dobrą siatkówkę, ale to dzisiaj my byliśmy lepsi.
Byliście dzisiaj drużyną zdecydowanie lepszą, co zresztą dokumentuje sam wynik – 3:1. Jednak w trzecim secie ta gra stanęła, a rywal zaczął budować przewagę. Co się stało w tej trzeciej partii?
Na pewno po drugiej stronie siatki są też zawodnicy, którzy potrafią grać w siatkówkę i wiedzieliśmy, że zespół z Katowic będzie miał swoje momenty. On był w trzecim secie. Na szczęście my po słabej partii potrafiliśmy wyjść zmobilizowani na czwartą część i grać swoją najlepszą siatkówkę. Dzięki temu my jedziemy na Final Four, a zespół z Katowic odpada z rozgrywek.
W niedzielę czeka Was bardzo ważne starcie w kontekście walki o play-off w Pluslidze. Do Gdańska przyjeżdża mistrz Polski – Jastrzębski Węgiel. Co będzie kluczem do rywalizacji/wygranej z zespołem z Jastrzębia?
Myślę, że z takimi zespołami będzie trzeba postawić na zagrywkę. Takie drużyny jak mają dobrze dograną piłkę do siatki, to bardzo trudno się z nimi gra. Nam ten serwis dobrze wychodzi i mamy nadzieję, że w niedzielę w meczu z Jastrzębiem też tak będzie. To jest jedyny element, który musimy jeszcze poprawić, aby wygrywać spotkania z topowymi zespołami.
Wygrywacie czwarty mecz z rzędu. Czy czujecie, że jest to wasza dobra siatkówka z poprzedniego sezonu, gdzie sprawialiście wiele niespodzianek i zakończyliście fazę zasadniczą na 3. pozycji?
Nie ma co porównywać do poprzedniego sezonu, bo każde rozgrywki rządzą się swoimi prawami. Myślę, że te 3-4 spotkania dały nam takiego pozytywnego „kopa” i wróciła ta pewność siebie po meczach, które powinniśmy wygrać, a przegraliśmy. Nie było tej pewności, atmosfery. Miejmy nadzieję, że będzie teraz już tylko coraz lepsza i awansujemy do play-offów, gdzie bardzo chcielibyśmy się znaleźć.