Jazzowy czwartek u Muzyk’uff
2 min readFani jazzu, tego od uniesień muzycznych, mieli w czwartek prawdziwy raj, haj, jakkolwiek można to ująć. Wzdłuż niemal całego Derdowskiego rozbrzmiewały delikatne, kuszące brzmienia. Nie znając dokładnego adresu, bez problemu odnalazłam lokalizację Cafeart u Muzyk’uff w Gdyni. Koncert Agaty Świętoń 20 marca był miłym zwieńczeniem pierwszego dnia wiosny.
Już o godzinie 20 kawiarnię zaczęli wypełniać ludzie, spragnieni jazzowych dźwięków. Rozsiedli się na kanapach, fotelach, krzesłach, uprzednio zamawiając małe płynne co nieco. Bar mimo bogatej oferty trunków, miał kilka apetycznych wypieków w zanadrzu dla łakomczuchów. Artystka zahipnotyzowała publikę swoim głosem.
 Piosenka za piosenką otaczała urocze już samo w sobie miejsce niepowtarzalną atmosferą. Pojawiły się utwory w języku angielskim, jak „You”, „A piece of you”, ale przede wszystkim rozbrzmiewały te patriotyczne, w ojczystym języku, jak „Wszystko”, czy „Szczęście”. „Kołysankę dla Hani” wokalistka zadedykowała swojej maleńkiej córeczce, która swoją drogą także była obecna na wydarzeniu, wpatrywała się w scenę z rąk taty. Po każdej melodyjnej kompozycji publiczność z uśmiechem i ukojeniem na twarzach oklaskiwała twórczość Agaty.
Piosenka za piosenką otaczała urocze już samo w sobie miejsce niepowtarzalną atmosferą. Pojawiły się utwory w języku angielskim, jak „You”, „A piece of you”, ale przede wszystkim rozbrzmiewały te patriotyczne, w ojczystym języku, jak „Wszystko”, czy „Szczęście”. „Kołysankę dla Hani” wokalistka zadedykowała swojej maleńkiej córeczce, która swoją drogą także była obecna na wydarzeniu, wpatrywała się w scenę z rąk taty. Po każdej melodyjnej kompozycji publiczność z uśmiechem i ukojeniem na twarzach oklaskiwała twórczość Agaty.
Pani Ania, która przybyła zrelaksować się z koleżanką podpytana w piętnastominutowej przerwie stwierdziła: Znani artyści nie zawsze są lepsi od amatorów, tutaj amatorszczyzna okazała się zaskakująca.
Można było usłyszeć wiele materiału z nowej płyty, chociażby „Nie zamieniłabym nas”, czy „A ja mam nas”. To sentymentalne, przyjemne brzmienia, łączące klasyczny pop z elementami jazzu. Krążek powstał dzięki współpracy z pianistą Janem Klinkenbergiem, kontrabasistą Dominikiem Luderschmid’em i perkusistą Joan’em Terol Amigó. Na samym koncercie akompaniament tworzyli inni świetni muzycy: Kuba Ostrowski władał pianinem, Michał Bąk kontrabasem, a Sławek Koryzno perkusją.
 Efekt był naprawdę niesamowity. Koncert trwał niemal dwie godziny, już przed 22 wokalistka opuściła scenę, zachęcając do dalszego pobytu w tym jakże przytulnym lokalu. Koniec występu wcale nie oznaczał końca imprezy, wszyscy obecni pozostali dłużej, sącząc trunki i prowadząc burzliwe konwersacje. Nikt nie odczuwał niedosytu wrażeń, to był wyjątkowo przyjemny wieczór.
Efekt był naprawdę niesamowity. Koncert trwał niemal dwie godziny, już przed 22 wokalistka opuściła scenę, zachęcając do dalszego pobytu w tym jakże przytulnym lokalu. Koniec występu wcale nie oznaczał końca imprezy, wszyscy obecni pozostali dłużej, sącząc trunki i prowadząc burzliwe konwersacje. Nikt nie odczuwał niedosytu wrażeń, to był wyjątkowo przyjemny wieczór.
Zdjęcia: Manuela Loza

 
                 
                 
                