Poezją do wolności – Film o Krzysztofie Baczyńskim
4 min readKrzysztof Kamil Baczyński to z pewnością jeden z wybitniejszych poetów polskich. Uczestnik powstania i członek batalionu „Zośka” oraz „Parasol”. Wrzucony w wir walki i cierpiący przez świat otaczający go złem, swoje emocje, młodzieńcze i później dojrzałe obserwacje przekładał na poezję. Nazywany nowym Słowackim, był i jest inspiracją, a na podstawie jego utworów tworzyli m.in. Mela Koteluk, Grzegorz Turnau i zespół The Ceez.
Należał do pokolenia Kolumbów, czyli literatów urodzonych po 1920 roku. W momencie śmierci miał 23 lata, a mimo to stworzył dzieła, które są powszechnie znane do dziś. „Non omnis moriar” – Nie wszystek umrę, te słowa Horacego o trwałym pomniku poety mają tu znaczenie, ponieważ Baczyński wciąż obecny jest w popkulturze i szkołach. Oprócz wspomnianych projektów muzycznych powstał o nim warty uwagi film, którego premiera miała miejsce 15 marca 2013 roku. Tytuł to po prostu „Baczyński”, a reżyserii podjął się Kordian Piwowarski.
Dzieło to przybiera ciekawą formę. Zdjęcia do niego to w większości nieme sceny zagrane przez aktorów, przedstawiające życiorys Krzysztofa, a w znikomej ilości spośród nich usłyszymy dialogi. Tłem są za to komunikaty wojenne, wspomnienia osób, które poznały poetę oraz recytacje i wykonania wokalne wierszy Baczyńskiego, które nagrano podczas slamu poetyckiego, który odbył się w 2011 roku w 90. rocznicę jego urodzin. Ujęcia z tego wydarzenia są czarno białe, często związane z konkretną sceną z życia Krzysztofa Baczyńskiego, które odpowiadają treścią wygłaszanych tam utworów. Idealnym przykładem jest, chociażby fragment wiersza „Jesień Pragnień”. Bardzo ważne słowa padające w tym utworze to – „Trzeba się ciągle żegnać”. Wypowiadane są one przez jednego z uczestników slamu, gdy w filmie Baczyński opuszcza Warszawę podczas wojny, aby znaleźć bezpieczną przystań, gdzie będzie mógł się schronić. Jego podróż nie należy do najspokojniejszych, a towarzyszą jej liczne przemyślenia, żal do świata i tęsknota. „Nic nie powróci oto czasy już dawno zapomniane”, to cytat również pochodzący z utworu Baczyńskiego. Wyrecytowany przez Jana Gabriela Szutkowskiego, w akompaniamencie skrzypiec i symbolicznych obrazów – drogi i lasu, sprawia, że odbiorcy łatwiej jest odczuć towarzyszący młodemu artyście niepokój, mrok i strach o przyszłość oraz kondycję narodu.
Pojawiający się w filmie współtowarzysze broni poety, mówią o nim jako o człowieku skupionym, który zdawałoby się, że rozumiał więcej, dostrzegał rzeczy dla innych nieuchwytne. Ten typ osobowości został więc bardzo dobrze oddany przez grę aktorską Mateusza Kościukiewicza. Film ten to jednak nie tylko świadectwo cierpienia. Pojawiają się także momenty wywołujące emocje pozytywne. Scena ślubu poety ze Stanisławą Drapczyńską, której postać zagrała Katarzyna Zawadzka, to element szczęścia i uniesienia w beznadziei wojennej rzeczywistości. Na przestrzeni całego projektu przeważa jednak refleksja, cięższe emocje i tajemniczość. Końcówka to z pewnością moment wzruszający – muzyka, sopran, gra światłem i recytacja w tle, przeplatają się z ujęciami z powstania, gdy postać Baczyńskiego stojąc w oknie szpitala, zostaje ranna, a sanitariusze podejmują się ratowania jego życia. Po tych scenach powracamy do sali gdzie odbywa się slam, a tam artyści wygłaszający utwory młodego poety odpowiadają na pytanie, czy sami poświęciliby pisanie poezji i swoje życie dla ratowania ojczyzny. Ich odpowiedzi są różne.
Film bowiem w pewnym sensie poruszył także temat aktualności poezji patriotycznej. Artyści występujący podczas slamu mieli pełną dowolność formy i wydźwięku wybranych przez siebie wierszy. Starano się dostrzec, czy młodzi ludzie żyjący dziś wygłaszając te utwory zachowają ich sens, a może go przekształcą i stworzą coś unikatowego, nowego.
W mojej opinii reżyser i szereg osób odpowiedzialnych za powstanie tego filmu stworzyło doskonałą syntezę trzech elementów – słowa, obrazu i muzyki. Znakomite recytacje są gratką dla fanów poezji i nie tylko, a wraz ze wciąż żywymi wspomnieniami powstańców – znajomych poety, stanowią doskonałą narrację dla scen z życia Baczyńskiego. Cały seans trwa około godziny i choć niesie za sobą sporą wartość, to nie będzie on odpowiadał każdemu odbiorcy, a szczególnie temu, który wymaga od kina szybkiej akcji i rozbudowanej fabuły. Zamierzeniem twórców była zapewne spokojna kontemplacja poezji i obrazu, do czego stworzyli oni bardzo dobre warunki.