Fatalna gra. Twierdza „Narodowy” zdobyta. Polska – Węgry 1:2
4 min readReprezentacja Polski przegrała 1:2 z Węgrami w ostatnim meczu eliminacyjnym mistrzostw świata. Podopieczni Paulo Sousy bez Roberta Lewandowskiego prezentowali się fatalnie. Biało-Czerwoni zagrają w barażach, lecz najprawdopodobniej nie będą w nich rozstawieni. Polacy przegrali pierwszy mecz na Stadionie Narodowym od starcia ze Szkocją w 2014 roku.
Mecz z Węgrami był bardzo istotny. Zwycięstwo i remis zagwarantowałyby rozstawienie w barażach. Dzięki temu zagralibyśmy pierwsze starcie na własnym stadionie. Porażka spowodowałaby, że być może będziemy musieli mierzyć się z Włochami lub Portugalią, czego każdy chciałby uniknąć. Dlatego zaskakująca była decyzja Paulo Sousy. Portugalczyk zdecydował się nie wystawić swojego najlepszego piłkarza — Roberta Lewandowskiego. Mimo wszystko rezerwowy skład i tak powinien sobie poradzić z Węgrami, którzy zagrali bez największych gwiazd — Dominika Szoboszlaia i Pétera Gulácsiego.
Polacy w pierwszej połowie częściej utrzymywali się przy piłce, ale nie przekładało się na sytuacje podbramkowe. W 19. minucie Krzysztof Piątek wrzucił futbolówkę w pole karne. Ta odbiła się od Karola Świderskiego, a następnie trafiła pod nogi Jana Bednarka. Jednak Węgrzy wyszli cało z zamieszania w polu karnym. W 37. minucie Zsolt Nagy dośrodkował piłkę z rzutu wolnego. Tymoteusz Puchacz niefortunnie przedłużył zagranie i w konsekwencji idealnie wyłożył futbolówkę Andrasowi Schaferowi. Ten wyprowadził swoją reprezentację na prowadzenie. W tej sytuacji lepiej mógł się zachować również Wojciech Szczęsny, który przepuścił piłkę pomiędzy nogami. Kilkanaście sekund później ponownie zakotłowało się w polu karnym Madziarów. Tym razem Jakub Moder dośrodkował w kierunku Krzysztofa Piątka. Napastnik Herthy Berlin chybił jednak w dogodnej sytuacji. Biało-Czerwoni schodzili do szatni ze złym wynikiem.
Paulo Sousa zdecydował się w przerwie dokonać dwóch zmian. Zdjął Matty’ego Casha. Dla wahadłowego Aston Villi to był pierwszy mecz na Stadionie Narodowym. Tego starcia nie zaliczy jednak do udanych. Brakowało jego celnych dośrodkowań i tworzenia przewagi na prawej stronie. Co więcej, Cash powinien wylecieć z boiska za faul na Adamie Szaloiu. W jego miejsce wszedł Kamil Jóźwiak. Selekcjoner również ściągnął Jakuba Modera. Ta decyzja może zaskakiwać, gdyż piłkarz Brighton zagrał bardzo solidną pierwszą połowę. Raczej spodziewano się, że murawę opuści Krzysztof Piątek, który często podejmował złe decyzje, a także miał problemy z przyjęciem piłki.
Niestety, obraz gry nie uległ poprawie. Świetną sytuację w 53. minucie mieli goście. Szabolcs Schon celnie uderzył, lecz piłkę odbił Wojciech Szczęsny. Do futbolówki dopadł Kevin Varga, który chybił z kilku metrów. W 61. minucie z rzutu rożnego dośrodkowywał Piotr Zieliński. Na bramkę uderzył Jan Bednarek, lecz strzał zablokował defensor Madziarów. Odbita futbolówka trafiła na głowę Karola Świderskiego, który precyzyjnym strzałem wyrównał stan rywalizacji.
Wydawało się, że nasza reprezentacja ma najgorsze chwile za sobą i zagwarantuje sobie rozstawienie w barażach. Lecz w 80. minucie Węgrzy przeprowadzili dynamiczną drużynową akcję. Andras Schafer zagrał do boku w kierunku Tamasa Kissa. Ten podał do Daniela Gazdaga, który mocnym strzałem pod poprzeczką pokonał Wojciecha Szczęsnego. Biało-Czerwoni próbowali doprowadzić do wyrównania, nie potrafili jednak przedrzeć się przez obronę gości.
Polacy byli kompletnie bezradni w starciu z Węgrami. Tym bardziej to martwi, bo Marco Rossi wystawił eksperymentalny skład oraz nie miał do dyspozycji swoich największych gwiazd. Podopieczni Sousy powinni poradzić sobie z takim rywalem nawet bez Roberta Lewandowskiego. Brak kapitana naszej kadry też jest bardzo zastanawiający. Zagrał on w starciu z Andorą, w którym Polacy zapewnili sobie udział w barażach. W meczu z Madziarami nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych, a nie pojawiły się żadne informacje o jakiejś kontuzji. Brak „Lewego” był zaplanowany wcześniej, gdyż selekcjoner chciał, aby kapitan odpoczął. Można wywnioskować, że dla Sousy i Lewandowskiego ważniejsze było „przyklepanie” baraży w starciu z Andorą, niż starcie o rozstawienie z Węgrami. Jest to jednak zadziwiające, gdyż Andora jest jedną z najgorszych reprezentacji w Europie i Biało-Czerwoni, nawet rezerwowym składem, zwyciężyliby w tym spotkaniu. Od samego początku istotniejszy wydawał się mecz z Węgrami, który miał zdecydować o naszym rozstawieniu. Dlatego dziwi fakt, że dla Roberta i Sousy priorytetowe okazało się starcie z Andorą. Skutki tej decyzji są bardzo poważne. Nie dość, że okazało się, że bez Lewandowskiego gramy bardzo słabo, to jeszcze najprawdopodobniej nie będziemy rozstawieni w barażach.
Najgorzej, że jakbyśmy to wymęczyli i wydziobali remis, to byłaby narracja, że mecz do zapomnienia, bez historii, ale bardzo przyzwoite eliminacje. A tak to znowu w drugą stronę. Będzie męczył kac po tym meczu. Ale prawda raczej gdzieś po środku. Baraże być albo nie być Sousy.
— Dominik Piechota (@dominikpiechota) November 15, 2021
Spotkania o awans na mistrzostwa świata odbędą się pod koniec marca 2022 roku. Baraże będą się składać z dwóch spotkań. W przypadku nierozstawienia możliwymi rywalami Polaków będą mistrzowie Europy — Włosi czy Portugalczycy. Także mecz półfinałowy zostanie rozegrany na wyjeździe.
Polska przegrała pierwszy mecz od towarzyskiego meczu ze Szkocją w 2014 roku na Stadionie Narodowym. Zakończyła tym samym serię 21 spotkań bez porażki na tym obiekcie.