Mała gra, duża tajemnica: gra planszowa „The Mind” — Kości zostały rzucone #2
3 min readCzasami nie potrzeba wiele by stworzyć coś mogącego zapewnić rozgrywkę. Trochę kart i pomysł, tyle wystarczyło twórcy gry „The Mind”. Jednak co to był za zamysł i dlaczego starczył, aby stworzyć zagwozdkę dla graczy z całego świata.
- Liczba graczy: 2 – 4
- Wiek: 8+
- Czas rozgrywki: około 20 minut
- Cena: około 30 zł (sprawdź!)
Projekt Wolfganga Warscha miał swoje 5 minut. Gdy w 2018 roku gra „The Mind” pojawiła się na światowym rynku, było o niej dosyć głośno. Wiele osób zastanawiało się, co kryje małe pudełeczko, które zdobi czarny królik.
Zaskakująco proste zasady
Zasady gry w „The Mind” są banalnie proste. Na początku rundy każdy otrzymuje określoną liczbę kart, ponumerowanych od 1 do 100. Wspólnie, jest to bowiem gra kooperacyjna, staramy się odłożyć karty na stos, od najniższej wartości, do najwyższej. Nic trudnego, prawda? Tak się tylko wydaje, jest jeszcze jeden mały haczyk. Nie możemy się w żaden sposób komunikować.
Właśnie tak! Nie możemy rozmawiać, używać znaków, gestów. Nie możemy pokazywać sobie kart. Nagle nasze zadanie staje się o wiele trudniejsze, wydawałoby się, że niemożliwe. Osoby siadające do tej gry po raz pierwszy są zaskoczone — „Jaki to ma sens, przecież tak się nie da!”. Zaczynamy jednak grać i okazuje się, że jest to osiągalne. Siedzimy w absolutnej ciszy, a każdy jest skupiony na liczbach, które dzierży w dłoniach.
Coś więcej niż szczęście?
To, co dzieje się podczas gry jest trudne do wytłumaczenia. Bywa, że robimy mnóstwo błędów i nic nam nie wychodzi. Innym razem jednak układamy karty w perfekcyjnej kolejności, jakby nasze mózgi się zsynchronizowały i każdy wiedział, jakie liczby jego znajomi trzymają przed sobą.
W rzeczywistości da się odkryć pewien sposób na granie w „The Mind”, którego jednak nie będę tu przytaczał, aby nie psuć nikomu zabawy w odkrywanie gry. Jest on nawet zapisany w instrukcji, ale do góry nogami i gracze powinni sami do niego dojść. Sposób ten jednak jest tylko elementem mechaniki gry i moim zdaniem używanie go, wręcz niszczy doświadczenie z rozgrywki. Najlepsze jest właśnie to, że można się ponieść temu swoistemu eksperymentowi, czy może psychologicznemu efektowi.
Oczywiście można to wszystko przypisać szczęściu, ale wydaje mi się, że to nie tylko to. Chociaż może po prostu gra chce, żebyśmy uwierzyli, że to coś więcej…
Magia, ale reklamy
„The Mind” ma bardzo interesujący model marketingowy. Już sam podtytuł w polskiej wersji głosi „Gra pełna magii…”, a z tyłu pudełka możemy przeczytać, że gra to: „[…] połączenie zabawy towarzyskiej, eksperymentu i podróży, w której wszystkich graczy łączy jeden cel […]”. Zresztą tytuł gry również sugeruje jakąś „zabawę” z naszym umysłem. W roku wydania gry starano się jak najbardziej przekonać graczy, że w pudełku z zaledwie 120 kartami znajduje się coś więcej niż prosta łamigłówka. Może właśnie to spowodowało, że mamy wrażenie, jakoby gra miała w sobie coś naprawdę niezwykłego.
Śmiem wysnuć tezę, że kupujący stali się ofiarą efektu placebo. Obiecano nam „magiczny” produkt, więc po rozpoczęciu rozgrywki, wiele osób przyjęło, że „The Mind” faktycznie jest czymś niezwykłym. Są osoby, które te osobliwe założenie dementują i twierdzą, że gra skupia się na odkryciu wspomnianego wcześniej sposobu, na wygrywanie, a tak w ogóle to „The Mind” nie jest prawdziwą grą, tylko najwyżej łamigłówką.
Jeżeli efekt placebo faktycznie wystąpił, to może to nawet lepiej. Gdyby nie on, może nie mógłbym dobrze się bawić z tym tytułem. Niezależnie kto ma rację, uważam, że „The Mind” to szybka, bardzo ładnie wydana i tania gra, która jest doskonałym przerywnikiem pomiędzy większymi grami planszowymi. Na pewno nie będzie podobać się każdemu, wielu nie zobaczy w niej zupełnie nic nadzwyczajnego, ale niektórzy naprawdę mogą poczuć się nieco „magicznie”.